niedziela, 23 kwietnia 2023

Książki. O Freudzie, o Garbo, o Modiglianim.

Dzisiaj jest Dzień Książki i Praw Autorskich, zatem będzie o książkach.




Od pewnego czasu czytam głównie biografie, natomiast zupełnie nie pociąga mnie beletrystyka. Oczywiście nie zawsze tak było, a nawet, powiedziałabym, że było wręcz odwrotnie :). Nie, żebym teraz celowo obrała sobie za punkt honoru przeczytanie wszystkich możliwych biografii, ale tak się jakoś składa, że od dłuższego czasu w księgarni moje oko przyciągają pozycje zawierające interesujące życiorysy wybitnych postaci. Najczęściej są to artyści w szerokim znaczeniu tego słowa - malarze, rzeźbiarze, pisarze, czasem aktorzy itd, ale też ludzie biznesu, naukowcy, znacznie rzadziej na przykład politycy (właściwie to trafiło mi się w czytaniu chyba tylko dwóch, z czego jeden był jednocześnie artystą). Czasem jakąś książkę poleci ktoś w recenzji, innym razem elektryzuje mnie po prostu zauważone na okładce nazwisko głównego bohatera. 

Trzy książki, o których chcę Wam dzisiaj opowiedzieć, znajdziecie w księgarni na półce z biografiami, ale - przynajmniej w dwóch przypadkach - nie są to biografie w pełnym tego słowa znaczeniu, traktują bowiem wybiórczo jedynie o pewnych aspektach życia głównych postaci. Ale lećmy po kolei...

DAVID COHEN - "Ucieczka Sigmunda Freuda".

Wydawnictwo ZYSK i Spółka, Poznań 2022, 390 stron, okładka miękka ze skrzydełkami.

To dość specyficzna książka i zdecydowanie nie dla każdego. Naszpikowana faktami i nazwiskami, wymieszanymi niekiedy w dość dziwnym porządku, w dodatku w dużej części przedstawionymi raczej sucho, bez literackiego lepiszcza. Te fragmenty przeplatane są całkiem sprawnie napisanymi dłuższymi opowieściami. Poziom i styl nierówny, co trochę utrudniało mi czytanie, zwłaszcza pierwszej połowy książki, a teraz sprawia, że ocena całości nie jest sprawą prostą i jednoznaczną. Trudno zaprzeczyć, że autor wykonał potężną robotę, przekopując się przez rozmaite archiwa rozsiane po całym świecie, dodatkowo weryfikując część z nich w konfrontacji z niektórymi świadkami ówczesnych wydarzeń. Zabrakło mu jednak polotu w przekazaniu tego wszystkiego w zgrabnej formie zwykłemu czytelnikowi. Może zresztą nie miał takiego zamysłu...? Może książka w zamyśle została przeznaczona dla wąskiej grupy czytelników?




Tematem przewodnim opracowania jest wyjaśnienie okoliczności ucieczki Zygmunta Freuda z nazistowskiej Austrii. Tytuł intrygujący, ale to chyba zabieg celowy, bo tak naprawdę jest to taka specyficzna biografia Freuda, w której autor przebiega przez cały życiorys swojego bohatera, ale skupia się głownie na okresie okołowojennym. Do meritum dochodzimy więc wyboistą drogą przez pierwszą połowę książki, w której autor sięga zarówno do dziejów całej rozgałęzionej i tzw. patchworkowej rodziny Freudów, pisze o okolicznościach towarzyszących dojściu do władzy Hitlera, a także nawiązuje do kontaktów Freuda z innymi psychoanalitykami, ich sporów i współpracy. Całość jest udokumentowaniem pracy badawczej autora, który jednak, przyznajmy, nie jest literatem, więc podaje nam suche fakty, wyjaśniając skrupulatnie ich pochodzenie i jego własne wątpliwości lub komentarze, jednak brakuje w tym wszystkim płynnej fabuły, a nawet, mam wrażenie, że i sensownego planu. Niejednokrotnie w jednym akapicie mamy wrzucone nie powiązane ze sobą zdania wyrwane z różnych kontekstów. Historie o kłopotach przyrodnich braci, zdanie z listu Freuda o jakiejś błahostce dotyczącej osobistych zakupów, i do tego jakaś uwaga o sporze z innym psychoanalitykiem, bez związku ze zdaniami poprzedzającymi - to wszystko w jednym akapicie. Odnoszę wrażenie, że takie (dość liczne) fragmenty książki są żywcem wklejonymi roboczymi notatkami autora powstałymi w trakcie wertowania listów i dokumentów, przez nieuwagę nie dopracowane przed publikacją. Trochę ciężko się to czyta, co jakiś czas trzeba się "zawiesić" i samemu rozebrać na czynniki taki zlepek, dopasować poszczególne zdania do wcześniejszych i późniejszych wątków. Ktoś z lżejszym piórem mógłby z tego materiału zrobić pasjonującą biograficzną perełkę, panu Cohenowi ta sztuka się jednak nie udała. Zaznaczam jednak, że jestem być może specyficznym czytelnikiem, dla którego niezwykle istotny jest język wypowiedzi. Lubię czytać książki napakowane treścią, ale jednocześnie napisane lekko, składnie, z pewną elegancją. Tutaj trochę się potykałam o brak spójności i jednolitego stylu, o składnię i sens.

Niemniej jednak, jeśli kiedykolwiek ciekawiła Was psychoanaliza i nazwisko Freuda nie jest Wam obce, książka może się okazać interesująca, jako próba wyjaśnienia skomplikowanych okoliczności związanych z ucieczką Freuda z nazistowskich kleszczy i udziałem w tym przedsięwzięciu pewnego... nazisty. Ot, takie zaskakujące fragmenty ówczesnej rzeczywistości, realia funkcjonowania w tym wszystkim żydowskiej społeczności i ludzka twarz niejednego wroga. Życie.

Dla mnie książka zrobiła się ciekawa gdzieś w połowie. Spora dawka szczegółów związanych z realiami życia w nazistowskiej części Europy, pierwsze ataki na żydowską kulturę i biznesy, karkołomne sposoby, do jakich uciekali się Żydzi, aby ocalić życie i majątek, a jednocześnie jakoś w miarę normalnie funkcjonować w coraz bardziej nieprzyjaznej rzeczywistości. Pojawiają się nawiązania do freudowskich koncepcji analitycznych, sprawy środowiska psychoanalityków, są liczne wzmianki o publikacjach, osiągnięciach, sporach itd. I trochę humoru. Rozbawiła mnie anegdotka o córce psychoanalityczki współczesnej Freudowi, z którą rozmawiał autor książki. Po wielu latach spędzonych wśród psychoanalityków naszła ją refleksja, że rozmowa i dobry rosół są równie skuteczne jak skomplikowane metody psychoanalityczne. No coś w tym jest :))). W tej drugiej części książki rozdziały stają się łatwiejsze do przyswojenia, autor odchodzi od wklejania roboczych notatek i wpada w tryb całkiem zgrabnej opowieści. Interesująco opowiada o Anschlussie, codziennym życiu Freuda i jego najbliższych, sytuacji analityków w okresie okołowojennym. Tytułowa ucieczka w gruncie rzeczy zawiera się w dwóch czy trzech krótkich rozdziałach, mimo iż była operacją karkołomną w obliczu obowiązujących wówczas procedur i licznych zakazów, dotyczących zwłaszcza Żydów. Nie będę zdradzać więcej szczegółów, a książkę rekomenduję czytelnikom w jakimś stopniu zorientowanym w psychoanalizie, lub przynajmniej - gotowym na sporą dawkę szczegółów dotyczących problemów i prac ówczesnych analityków.


ROBERT GOTTLIEB - "Garbo. Najbardziej tajemnicza gwiazda Hollywood".

Społeczny Instytut Wydawniczy ZNAK, Kraków 2022, 560 stron, okładka twarda.




Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś innego, większej dawki ciekawie opowiedzianych szczegółów z życia, zwłaszcza prywatnego, Grety Garbo. Tymczasem szkopuł polega na tym, że biografowie mają trudny orzech do zgryzienia, zabierając się za jej życiorys, ponieważ Garbo bardzo dbała o swoją prywatność, nie była osobą towarzyską, wręcz unikała - nie tylko paparazzi - ale w ogóle ludzi. Owszem, bywała na różnych spotkaniach, znała wiele osób, miała też krąg swoich przyjaciół, jednak niewiele zachowało się wiarygodnych wspomnień jej znajomych, a jeszcze mniej dokumentów, listów itp.

Jest to jednak, jak zapowiada notka wydawnicza, must read każdego kinomana, z najpiękniejszymi zdjęciami zjawiskowej Garbo, a więc przede wszystkim opowieść o aktorce i o jej filmach. Muszę się przyznać, że raczej nie zaliczam się do grona fanów kina, jestem w grupie całkiem przeciętnych odbiorców filmów. Garbo kojarzę z dawnych fotosów z okresu mojej wczesnej młodości, kiedy wciąż jeszcze mówiło się o niej jako jednej z największych gwiazd filmowych, a także bardziej z życiorysów innych, współczesnych jej postaci, choćby Marleny Dietrich (jakiś czas temu pisałam na blogu o biografii MD - tutaj). W zasadzie właśnie historia Dietrich zachęciła mnie do sięgnięcia po książkę o Garbo. Z filmów z jej udziałem pamiętam jedynie (być może najlepszą w jej dorobku) "Damę kameliową". Trudno mi przypomnieć sobie jakiś inny konkretny film z Gretą Garbo, który obejrzałam od początku do końca. Powinnam chyba obejrzeć "Ninoczkę", nie pamiętam, żebym ją widziała, a to podobno drugi (a może nawet pierwszy) świetny film w jej karierze. W każdym razie nie pamiętam innych jej ról, poza rozmaitymi przeglądami filmowymi, jedynie z fragmentami filmów.





Autorem tej biografii jest Robert Gottlieb, znany miłośnik kina tzw. złotej ery Hollywood, zatem książka przypadnie do gustu szczególnie kinomanom. Oprócz życiorysu Grety Garbo znajdziemy tutaj przede wszystkim bardzo szczegółowo omówione wszystkie produkcje, w jakich brała udział. Fenomenem jest fakt, że pochodząca ze Szwecji młoda gwiazda nie nagrała tych filmów jakoś specjalnie dużo (karierę zakończyła nagle, mając zaledwie 36 lat), a w większości nie zyskały one powodzenia za sprawą dobrego scenariusza, czy innych zalet sztuki filmowej, lecz jedynie dzięki jej udziałowi. Książka jest zatem próbą rozwiązania zagadki fenomenu Garbo. 

Żeby Was jednak zachęcić, mimo tego mojego marudzenia, zacytuję tutaj obszerne fragmenty z noty redakcyjnej:

"Nie lubiła ludzi, ale swoim spojrzeniem uwodziła miliony. Zarabiała astronomiczne sumy i jednocześnie była legendarnie skąpa. Mimo szafy pełnej zjawiskowych sukien chodziła głównie w męskich spodniach i nie zawsze czystych swetrach. Mężczyźni się o nią zabijali, ale najdłuższy związek stworzyła z kobietą. Choć chorobliwie strzegła swojej prywatności i uciekała fotoreporterom, aż do śmierci elektryzowała tłumy. (...) Jak wstydliwej Szwedce z robotniczej rodziny udało się podbić Hollywood? Czy karierę zawdzięczała wpływowym kochankom, których umiejętnie dobierała sobie już jako nastolatka? Czy ta niebywale piękna kobieta tak naprawdę czuła się mężczyzną? I dlaczego będąc u szczytu sławy, nagle zakończyła karierę?".



Obszerną część książki stanowią fragmenty z różnych artykułów, książek, filmów, a nawet piosenek, w których przewija się nazwisko (a właściwie - pseudonim) Garbo. Wstęp do polskiego wydania napisał Tomasz Raczek. I wisienka na torcie - mnóstwo wspaniałych zdjęć aktorki, zarówno prywatnych, jak i najpiękniejszych filmowych fotosów.


SYLWIA ZIENTEK - "Lunia i Modigliani".

Wydawnictwo Agora, Warszawa 2022, 543 strony, okładka miękka ze skrzydełkami.


Zdjęcie na okładce to kompilacja autoportretu Modiglianiego oraz namalowanego przez niego portretu Luni Czechowskiej


Nie pamiętam, gdzie natknęłam się na recenzję tej książki. Pewnie gdyby nie owa recenzja, to nie sięgnęłabym po tę książkę, bo biografię Modiego pióra Pierra Sichela uważam za genialną i kompletną, ale z recenzji wynikało, że pani Ziętek ma nieco inne spojrzenie, lub wiedzę, na niektóre aspekty życiorysu mojego ukochanego artysty. Zaintrygowana postanowiłam więc zapoznać się z tymi rewelacjami. No i przed zamówieniem nie zwróciłam uwagi na fakt, że jest to nie biografia, lecz powieść. Trzeba jednak przyznać, że w zasadzie fikcji literackiej nie ma jakoś specjalnie dużo, autorka bowiem dość ściśle trzyma się faktów.

Głównym fikcyjnym aspektem jest poziom zażyłości Luni Czechowskiej i Amadeo Modiglianiego, ponieważ tak naprawdę nie ma zbyt wielu dowodów na to, jak tam naprawdę układały się ich relacje. Książka napisana jest w pierwszej osobie, w formie wspomnień Luni. Nie przepadam za taką formułą, ale dość szybko przyswoiłam sobie pomysł autorki i dałam się uwieść romantycznej historii modelki i jednego z najwybitniejszych artystów. Opowieść napisana jest całkiem zgrabnie, choć niektóre naciągane fakty nieco mnie raziły, ale - powtarzam - mam głowę nabitą szczegółową biografią Modiglianiego autorstwa Sichela, więc trochę się (podświadomie) czepiałam szczegółów. 

Sylwia Zientek sama przyznaje, że do napisania tej książki natchnęła ją praca nad inną pozycją - "Kobiety na Montparnasse", o której opowiadałam Wam tutaj. Mając więc bazę w postaci przygotowanego bogatego materiału o kręgach sztuki w Paryżu przełomu XIX i XX wieku, mogła przystąpić do nieco fantazyjnego opisania jednego z ciekawych wątków z udziałem wyjątkowego malarza. W historię Luni Czechowskiej wplecione są więc ciekawe opowieści o innych ówczesnych artystach, marszandach, modelkach i innych barwnych postaciach. 

Jeśli lubicie sztukę, jeśli lubicie Paryż, a zwłaszcza - jeśli lubicie obrazy Modiglianiego, koniecznie sięgnijcie po tę opowieść. A o najbardziej rzetelnej i drobiazgowej biografii Modiego możecie przeczytać w moim wpisie tutaj.



*****

28 komentarzy:

  1. Czyli wcięło Cię czytanie biografii. Bywają fascynujące, prawda. Na razie to stanowczo nie moje klimaty, choć daaawno temu miałam czas gdy tylko one czytane. Chyba przesyt mi jeszcze nie przeszedł. Nie wykluczam jednak powrotu do nich, choć tak naprawdę, to biografie mogą pokazać czas i środowisko w jakich bohater żył, to co się z nim działo, ale nigdy, przenigdy nie wyjaśnia wszystkiego do końca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, a u mnie na odwrót - dawniej nie pociągało mnie studiowanie cudzych życiorysów, dzisiaj biografie są jednym z moich ulubionych gatunków literatury :). A co do wyjaśniania wszystkiego do końca - no cóż, żadna książka ani opowieść, nawet pamiętnik czy autorskie wspomnienia, nie wyjaśniają wszystkiego do końca. To kwestia nie tylko dostępu do źródeł, ale i punktu widzenia autora, opowiadacza, a nawet - samego uczestnika wydarzeń. W dodatku - wiele słów ma różne znaczenia, ta sama historia inaczej będzie przekazana, a z drugiej strony - zrozumiana i przeżywana, przez różne osoby, to kwestia wrażliwości, doświadczenia, empatii itd, itd. Przykładem opisana wyżej książka o Luni i Modim - autorka przekazała swój punkt widzenia, nie do końca zgodny z moim, po przestudiowaniu przecież tych samych źródeł.

      Usuń
  2. O książkach w Dzień Książki! :)
    Chyba jedyna książka biograficzna jaką czytałam to była Aimee & Jaguar po obejrzeniu filmu. Książka fajna choć o trudnych czasach obozów.
    Na razie lekką lekturę czytam, ale Freud wygląda ciekawie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawno temu pasjonowała mnie psychoanaliza, więc chętnie po tę książkę sięgnęłam, ale dzisiaj to już jednak nie jest dla mnie takie interesujące, trochę mnie znudziły długie wywody o teoriach, badaniach i publikacjach Freuda i jego kolegów. Najciekawsze okazało się tło historyczno-socjologiczne.

      Usuń
  3. Tę pozycję o Garbo chętnie bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to widzę, że z Ciebie kinomanka :). Książka ciekawa, ciekawa jest też sama Garbo, osoba dość nietuzinkowa.

      Usuń
  4. Po książkę "Garbo. Najbardziej tajemnicza gwiazda Hollywood" chętnie bym sięgnęła, ale "Lunia i Modigliani" też mnie zaciekawiła. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obie są świetne, z tym że o Garbo to bardziej dokument, a o Modiglianim - powieść oparta na faktach. Cieszę się, że zainteresowały Cię te pozycje :). Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  5. Bardzo dobrze Cię rozumiem, też często sięgam po biografie, chociaż czytam też wiele innych gatunków, bo mam np. od lat na półce daną pozycję, albo ktoś ze znajomych mi dał do ręki jako "must read". Tych nie znam biografii, ale chętnie poszukam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za jakiś czas pewnie znowu mi się coś odmieni i polubię inny gatunek :). Fajnie, że zaciekawiły Cię polecone przeze mnie książki - bo czasem się zastanawiam, czy jest sens pisać takie recenzje...
      Pozdrawiam Cię gorąco!

      Usuń
  6. Niewazne jaka tematyka, Twoje opisy ksiazek zawsze zachecaja zeby po nie siegnac! Ja tam bym przeczytala wszystkie 3. Poza tym biografie sa fantastyczne, az czasem dziw bierze ze ktos mial takie zycie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, czasem "znamy" jakąś postać bardzo pobieżnie, opieramy się na obiegowych opiniach albo utrwalonych mitach, a potem sięgamy po rzetelnie opracowaną biografię i okazuje się, że to wszystko całkiem inaczej wyglądało. Dawniej czytałam tylko o życiu moich ulubionych bohaterów (malarzy, pisarzy itp), a teraz wciągają mnie historie mniej znanych mi osób. Na przykład nie pasjonowały mnie nigdy rewelacje z życia tzw. gwiazd (filmu, teatru, estrady), do czasu, aż zaczęłam się zagłębiać w ich życiorysy. Te opowieści wielokrotnie odwracały do góry nogami moje poglądy na niektórych aktorów, muzyków, uczonych, bywały znacznie bardziej pasjonujące niż mogłam sobie wyobrazić.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. to prawda! czasem za niesamowitymi kreacjami np. aktorskimi kryją się bardzo smutne życiorysy, które pozwalają aktorom wyciągnąć głębię z postaci w które się wcielają!

      Usuń
    3. Racja, tak dla przykładu - paradoksalnie - najwięksi komicy to często ludzie z jakimś potwornym bagażem smutnych doświadczeń...

      Usuń
  7. Bardzo ciekawe propozycje przedstawiłaś, najbardziej frapująca wydaje się właśnie ta o Modiglianim i o Grecie Garbo, która niewątpliwie była fantastyczną aktorką, a człowiekiem chyba takim sobie. Czytam, że Modigliani to Twój ukochany artysta, miał niepowtarzalny klimat.
    Co do Freuda to jakoś nigdy mnie nie fascynował, czułam jakieś naciąganie w jego teoriach.
    Twoje recenzje są bardzo wyraziste i przez to lubię je czytać, więc warto je pisać. Aktualnie czytam książki Olgi Tokarczuk i jestem pod ich urokiem.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję, Celu, za obszerny komentarz i za miłe słowa :).
      Freudowskie teorie ciekawiły mnie, jak miałam naście lat, później interesowałam się psychologią, filozofią, psychiatrią, psychoanalizą, socjologią... - wymieniam to tak jednym tchem, bo są to dziedziny powiązane ze sobą w dużym stopniu. Ale to były pasje młodości, z czasem nabrałam podobnego przekonania, jak Twoje, że to wszystko jest trochę, a czasem nawet - bardzo mocno - naciągane :). Dlatego też po wielu latach interesujące było przypomnienie sobie tej tematyki, towarzyszyły mi przy tej lekturze refleksje typu "każda epoka ma swojego nawiedzonego teoretyka" ;).
      Co do Garbo, to niewiele o niej wiedziałam, a po lekturze jej biografii polubiłam ją właśnie jako człowieka, może dlatego, że ma bardzo dużo cech osobowości podobnych do moich :). Natomiast czy byłą wielką aktorką - właśnie autor tej książki sugeruje, że być może miała wielki potencjał, ale wiele kiepskich scenariuszy nie dało jej możliwości pokazania wszystkiego, co potrafiła. Większość filmów z jej udziałem zarobiło spore pieniądze wyłącznie dzięki jej obecności, urodzie i chłodnej powściągliwości, która widzów intrygowała, a nie za sprawą wybitnej gry aktorskiej. Bardzo interesująca lektura, polecam :).

      Usuń
  8. Jeśli chodzi o Freuda, mam takie same odczucia jak Ty, Małgosiu.
    Kiedyś nie było nic innego nt. psychoanalizy i człowiek czytał, co miał.
    Biografiiami byłam w którymś momencie zafascynowana. Na ten moment u mnie to literatura faktu.
    Po sadze A lasy wiecznie śpiewają, nic mi się nie podoba...
    :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po książce "A lasy wiecznie śpiewają" miałam podobnie - bardzo długo nie mogłam znaleźć innej, równie fascynującej powieści :))). Ściskam Cię mocno!

      Usuń
  9. Chyba "Lunia i Modigliani" zainteresowałaby mnie najbardziej :) zdecydowanie jestem w fazie uwielbienia dla beletrystyki, i sporadycznie sięgam bo biografie; a jeśli wybieram tematykę znanych osób to właśnie w formie powieści ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka jest mocno oparta na faktach, z dużą ilością materiału dotyczącego całego środowiska ówczesnej malarskiej bohemy w Paryżu, więc jeśli taka tematyka Ci odpowiada, to polecam tę książkę :). Ja jednak wolę jedno z dwojga - albo całkiem fikcyjna beletrystyka, albo dokument. Pozdrawiam Cię, Justynko, serdecznie!

      Usuń
  10. U mnie co jakiś czas zmieniają się preferencje czytelnicze. I jak był czas gdy tylko kryminały, tak później pochłonęła mnie fantastyka. Teraz wzięło na Thrillery.
    Co do biografi, nie jestem specjalna fanką. Nie interesuje mnie życie prywatne znanych ludzi. Jedyna jaką przeczytałam z zaciekawieniem to seria Grzesiuka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawniej też tak mówiłam - że nie interesuje mnie życie prywatne znanych ludzi ;). Ale jak widać zmieniło mi się, a zaczęło się od biografii malarzy, bo pasjonuje mnie malarstwo, i wiele rzeczy mnie w ich życiorysach zaskoczyło, zaciekawiło, zmieniło mój sposób odbierania ich twórczości. Teraz też dzięki biografiom uczonych, aktorów, mężów stanu itd, mam zupełnie inne podejście do tego, co stworzyli czy dokonali na różnych polach. Ciekawią mnie ich zadziwiające nieraz drogi do sukcesu, czasem pozwalają zrozumieć dlaczego podjęli taki a nie inny temat, czym się kierowali itd.

      Usuń
  11. Do tej pory w ostatnich moich lekturach przeważały biografie. Chyba w pewnym wieku (statecznym i dojrzałym) człowiek dorasta do tego, iż najlepsze historie to historie z życia wzięte, a biografie to przecież życiorysy ciekawych ludzi, które często mogłyby być scenariuszem filmowym (ale jeśli nie przepadasz za kinematografią, to chyba nie najlepsze przyrównanie). Historię Freuda znam jedynie z Pasji utajonych Stone`a, które mimo całej mojej sympatii do autora czytało mi się z niejakimi trudnościami (w tych fragmentach, w których opisywał Freuda - naukowca- jego dążenie do odkryć, czy walkę z konkurentami). Choć o książce Stone trudno napisać, aby znużyła. Tak więc chyba poprzestanę na tej znajomości. Zdecydowanie wolę czytać o artystach niż naukowcach. O politykach- w zależności od sympatii- np. uwielbiam Medyceuszy więc o nich mogę czytać na okrągło, o współczesnych politykach - nie chcę ani czytać, ani słuchać :)
    Garbo kojarzę, jak przez mgłę z Anny Kareniny z tymi loczkami na czole jak baranek i z roli dumnej Królowej Krystyny- scena na statku- tę mam przed oczyma. Historii jej zupełnie nie znałam, i ja sądzę z twojego opisu autor nie dał odpowiedzi na znajdujące się na okładce pytania. Szkoda, bo to byłoby ciekawe, jak tak chroniąca prywatność osoba nieheteroseksualna (co akurat dla mnie nie ma najmniejszego znaczenia) stała się ikoną kina. Co do biografii Modiglianiego to nie znam zupełnie, więc zacznę od twojej ulubionej, czy też polecanej przez Ciebie.
    Ach i jeszcze co do biografii, czytałam ich ostatnio całkiem sporo, przeważały na blogu i chyba nastąpił mały przesyt, bo zaczęłam z chęcią sięgać do tych pozycji, które nie są biografiami. Nie sądzę jednak, aby miał to być dłuższy trend. Być może wyłożyłam się na biografii Peggy G., którą odłożyłam w połowie nie dając rady przebrnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też biografie zaczynają się "przejadać"... chociaż kilka jeszcze mam na oku :))). Jeśli chodzi o polityków czy mężów stanu, to dawniej zaczytywałam się książkami o Hitlerze ("Studium tyranii" Bullocka wpadło mi przypadkiem w ręce w liceum i jakoś mnie ten temat wciągnął), a później o Paderewskim, chociaż to bardziej pianista, ale jego życiorys otworzył mi oczy i wyjaśnił wiele niejasnych dla mnie dawniej wątków w historii Polski. Potem jako kontynuacja byli Witos, Piłsudski, Dmowski. Paderewskiemu zamierzam poświęcić jakiś wpis na blogu, ale muszę znaleźć na to czas.
      No i oczywiście trochę mężów stanu z lat dawniejszych, nawet o niektórych pisałam na blogu, jak Borgiowie, Juliusz Cezar ("Imperator" seria Conna Igguldena) itd, - no faktycznie, jakoś mi to umknęło w trakcie pisania tego posta.

      Usuń
    2. O tak, Borgiowie to kolejna ciekawa rodzinka, o której chętnie czytam. O Hitlerze nic nie czytałam, mam natomiast książkę o Stalinie - faceta który napisał książkę Wstręt do tulipanów- historię chłopca, który zadenuncjował Annę Frank (fikcja, ale zmuszająca do zastanowienia na kwestią wyborów determinowanych okolicznościami wojennymi), którą chcę przeczytać, ale nie wiem, czy jestem na to gotowa. Może ktoś mi tę książkę wylosuje w stosikowym losowaniu.

      Usuń
    3. Książkę "Borgiowie" czytałam dość dawno temu, mąż komuś ją pożyczył i oczywiście (jak to on) zapomniał komu, a czytelnik widać z tych nieodpowiedzialnych, bo książka nie wróciła... A niedawno właśnie o niej rozmawialiśmy i chętnie bym ją sobie odświeżyła, więc pewnie skończy się na kupieniu nowego egzemplarza.

      Usuń
  12. Widzę ciekawe propozycje lektur do przeczytania📙📖😊
    U mnie na blogu także książkowo-zapraszam📚😃
    https://spacerem-przez-zycie.blogspot.com
    Pozdrawiam majówkowo bardzo serdecznie🍀🌞🌼🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miło, że coś Cię zaciekawiło w tych propozycjach :). Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

      Usuń

Jeśli Twój komentarz nie pojawił się od razu, to niestety wina nowej (gorszej) wersji bloggera, który z nieznanych mi powodów wrzuca niektóre komentarze do spamu - ale nie martw się, na pewno go znajdę i opublikuję :).