Kiedy kończyłam mój mały projekt pod roboczym tytułem "Majowe rysowanie" - akurat w ostatnim dniu maja na blogu "Sztuka inspirowana Zentangle" pojawiło się zaproszenie do podjęcia wyzwania pod nazwą "30 dni Zentangle". Pomyślałam, że skoro zaczyna się czerwiec, to może być fajny pomysł na kontynuowanie codziennego rysowania w kolejnym miesiącu.
Lubię wszelkie tego typu graficzne rysunki, które ja nazywam bazgrołkami (tutaj możecie zobaczyć próbki moich bazgrołków - Bazgrołki ), a z których jakąś część ktoś kiedyś postanowił wyodrębnić, usystematyzować, podnieść do rangi sztuki, opatentować i nazwać "Zentangle".
No więc co to takiego to Zentangle?
Znacie to pewnie - nudna lekcja, wykład, czy zebranie w firmie, albo nawet chwila zadumy w domu, pod ręką kawałek kartki i długopis, no i odruchowo zaczynamy coś tam bazgrolić, jakieś esy-floresy, albo zamazujemy różnymi zygzakami kratki itd. Mnie się czasem zdarzało zarysować tak całą kartkę.
Może to jest z pozoru bazgrolenie całkiem bezmyślne, ale - paradoksalnie - wielu osobom pomaga właśnie zebrać myśli, skupić się nad czymś, poukładać sobie coś w głowie. Albo odstresować się, wyluzować, oderwać od problemów. W każdym razie bazgranie ma potwierdzone naukowo działanie terapeutyczne. Podobno też z rodzaju tych bazgrołów można odszyfrować wiele informacji o naszej osobowości. Ale nie będę się w to zagłębiać.
Znaleźli się w każdym razie ludzie, którzy postanowili ogarnąć bardziej temat, zebrali i opatentowali całą masę takich bazgrołów, nazywając je "Zentangle" - łącząc w tym dwa wyrazy "ZEN" i "TANGLE". Jak się okazuje, biznes można zrobić na wszystkim, nawet na szkolnych bazgrołach :). I w żadnym razie nie piszę tego złośliwie, raczej z przychylnym rozbawieniem, no bo kto komu bronił zrobić to samo? Oni po prostu byli pierwsi :). Pozbierali takie wzorki, oszlifowali dodając czasem coś od siebie, opracowali "technologie" rysowania każdego z nich, ponazywali, skatalogowali. Nie da się ukryć, że to trochę wysiłku wymagało. Potem zaczęło to pączkować, czyli pojawiły się kursy rysowania Zentangle... Ale znowu zbaczam z tematu...
Wszelkiego rodzaju bazgrołki, doodle, tangle, kolorowanki i temu podobne rysunkowe zabawy, cieszą się coraz większym zainteresowaniem, a nie każdy jest na tyle kreatywny, żeby samemu sobie wymyślić jakieś wzory do bazgrania czy kolorowania. Dobrze więc się stało, że są takie miejsca w sieci, gdzie można znaleźć wszelkie informacje na te tematy, podpowiedzi - jak się zabrać za takie twórcze bazgranie, co do tego jest potrzebne, jak zacząć, a nawet mnóstwo gotowych wzorów, które można wprost wykorzystać, albo się nimi inspirować.
Ale do brzegu...
Danusia zaproponowała zaprojektowaną przez siebie planszę podzieloną na 30 pól, z których każde codziennie należy po kolei zapełniać wzorami Zentangle.
Znacie to pewnie - nudna lekcja, wykład, czy zebranie w firmie, albo nawet chwila zadumy w domu, pod ręką kawałek kartki i długopis, no i odruchowo zaczynamy coś tam bazgrolić, jakieś esy-floresy, albo zamazujemy różnymi zygzakami kratki itd. Mnie się czasem zdarzało zarysować tak całą kartkę.
Może to jest z pozoru bazgrolenie całkiem bezmyślne, ale - paradoksalnie - wielu osobom pomaga właśnie zebrać myśli, skupić się nad czymś, poukładać sobie coś w głowie. Albo odstresować się, wyluzować, oderwać od problemów. W każdym razie bazgranie ma potwierdzone naukowo działanie terapeutyczne. Podobno też z rodzaju tych bazgrołów można odszyfrować wiele informacji o naszej osobowości. Ale nie będę się w to zagłębiać.
Znaleźli się w każdym razie ludzie, którzy postanowili ogarnąć bardziej temat, zebrali i opatentowali całą masę takich bazgrołów, nazywając je "Zentangle" - łącząc w tym dwa wyrazy "ZEN" i "TANGLE". Jak się okazuje, biznes można zrobić na wszystkim, nawet na szkolnych bazgrołach :). I w żadnym razie nie piszę tego złośliwie, raczej z przychylnym rozbawieniem, no bo kto komu bronił zrobić to samo? Oni po prostu byli pierwsi :). Pozbierali takie wzorki, oszlifowali dodając czasem coś od siebie, opracowali "technologie" rysowania każdego z nich, ponazywali, skatalogowali. Nie da się ukryć, że to trochę wysiłku wymagało. Potem zaczęło to pączkować, czyli pojawiły się kursy rysowania Zentangle... Ale znowu zbaczam z tematu...
Wszelkiego rodzaju bazgrołki, doodle, tangle, kolorowanki i temu podobne rysunkowe zabawy, cieszą się coraz większym zainteresowaniem, a nie każdy jest na tyle kreatywny, żeby samemu sobie wymyślić jakieś wzory do bazgrania czy kolorowania. Dobrze więc się stało, że są takie miejsca w sieci, gdzie można znaleźć wszelkie informacje na te tematy, podpowiedzi - jak się zabrać za takie twórcze bazgranie, co do tego jest potrzebne, jak zacząć, a nawet mnóstwo gotowych wzorów, które można wprost wykorzystać, albo się nimi inspirować.
Ale do brzegu...
Danusia zaproponowała zaprojektowaną przez siebie planszę podzieloną na 30 pól, z których każde codziennie należy po kolei zapełniać wzorami Zentangle.
Ja jednak chciałam, żeby to były oddzielne pola, nie połączone w jednolity patchworkowy panel, ale jednocześnie żeby tworzyły jakąś spójną całość. Wymyśliłam więc sobie własną planszę, na kartce brystolu formatu A3, z uporządkowanymi okręgami jednakowej wielkości. Swoją drogą - myślałam, że jestem oryginalna, ale jak później szukałam w sieci wzorów, to się okazało, że podobne plansze z kółeczkami zapełnionymi splotami Zentangle inni już dawno wymyślili :).
Kółeczka są niewielkie, po około 4,8 centymetra średnicy - pięć rzędów i sześć kolumn, czyli 30 sztuk, po jednym polu na każdy dzień czerwca.
Najpierw narysowałam te kółka przy pomocy tradycyjnego cyrkla z ołówkowym rysikiem, a potem kolejno zaczęłam zapełniać pola wzorami, przy okazji rysując już cienkopisem "odręcznie" obwód każdego kółeczka. Ze dwa razy jednak ręka mi drgnęła i linia wyszła o włos poza obwód kółka, co niestety psuje efekt... Przetrząsnęłam więc dom i znalazłam taki oto wyrafinowany sprzęt do odrysowania idealnych kółek o średnicy 4,8cm:
Kółeczka są niewielkie, po około 4,8 centymetra średnicy - pięć rzędów i sześć kolumn, czyli 30 sztuk, po jednym polu na każdy dzień czerwca.
Najpierw narysowałam te kółka przy pomocy tradycyjnego cyrkla z ołówkowym rysikiem, a potem kolejno zaczęłam zapełniać pola wzorami, przy okazji rysując już cienkopisem "odręcznie" obwód każdego kółeczka. Ze dwa razy jednak ręka mi drgnęła i linia wyszła o włos poza obwód kółka, co niestety psuje efekt... Przetrząsnęłam więc dom i znalazłam taki oto wyrafinowany sprzęt do odrysowania idealnych kółek o średnicy 4,8cm:
Ale wracając do meritum... W tej zabawie/wyzwaniu chodziło o to, żeby nauczyć się rysowania według zasad Zentangle, wypróbować wzory opracowane przez twórców tej techniki, ewentualnie się nimi zainspirować, no i codziennie rysować, cokolwiek rysować! Takie malutkie kółeczko to doprawdy absolutne minimum rysowania, które można zrealizować nawet przy bardzo napiętym grafiku innych zadań i nawet jak się bardzo nie chce!
Część moich kółeczek na planszy zawiera klasyczne wzory Zentangle, ale są też takie tylko nimi inspirowane lub z małymi modyfikacjami, a niektóre rysowałam w ogóle "z głowy".
Zentangle to są konkretne, licencjonowane wzory, do każdego z nich jest opracowana instrukcja rysowania. Są wśród nich sploty o różnym stopniu trudności, niektóre wbrew pozorom wymagają naprawdę dużej precyzji, skupienia przy rysowaniu i pewnej ręki, a czasem nawet warto wspomóc się ekierką czy cyrklem. Większość jednak to prościzna i każdy może je machnąć dosłownie w pięć minut. No i oczywiście można podejść do wyzwania z jeszcze większym luzem i tylko się zainspirować wzorami Zentangle, tworząc własne sploty.
Pomocny wpis, z objaśnieniami i linkami do klasycznych wzorów Zentangle: http://www.denimix.pl/2018/08/wzory-zentangle.html
Rysując pierwsze kółka miałam wątpliwości, czy to będzie się jakoś prezentować, niektóre wzory wyglądają mało ciekawie narysowane tylko pisakiem. Całą robotę robi jednak cieniowanie ołówkiem - dodaje głębi, nadaje "połysku", sploty zaczynają "żyć". To jak backstitche w hafcie :). Mdły haft ożywa, kiedy wyszyje się kontury - hafciarki wiedzą doskonale, o czym mowa :).
W każdym razie - to była całkiem fajna zabawa. Jeśli macie ochotę na rysowanie takich wzorków, do których nie są potrzebne jakieś szczególne predyspozycje i talenty plastyczne, ani profesjonalne materiały i przybory, to ta zabawa jest właśnie dla Was! Wystarczy kartka papieru i jakiś pisak, długopis czy ołówek - i do dzieła!
Więcej szczegółowych informacji o Zentangle oraz bardzo interesujące inspiracje na ten temat znajdziecie na blogu Danusi - http://www.denimix.pl/ .
*****
Na koniec jeszcze news ogrodowy:
Dzisiaj w słońcu było chyba z 50 stopni, a z oczka wodnego zaczęły już wyłazić pierwsze maciupcie żabiątka czy może ropuszątka, mniejsze od kijanek, z których się "wylęgły", no tak w sumie wielkości małej muchy... Mnóstwo ich jest! Za stawem i kawałkiem trawy jest ścieżka z kostki betonowej i te mikroskopijne żabcie zanim gdzieś przekicały w cień, to po prostu zaczęły się tam żywcem przysmażać i zasychać! Musieliśmy więc polewać ścieżkę wodą, najpierw z węża, potem drobnym zraszaczem. Ależ żabki miały używanie :))). A przy okazji zleciało się mnóstwo motyli, pszczół i innych owadów, które chciały się napić wody.
Jeśli macie ogród, pamiętajcie o jego mieszkańcach w taki upał!
Dzien dobry😀
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, inspirujący. Przeczytam chętnie o Zentangle
Zachęcam! To ciekawe i bardzo wciągające, no i świetny sposób na spędzanie wolnego czasu lub oderwanie się od problemów. Pozdrawiam!
UsuńNo masz rysuje człowiek te jak im tam Zentangle a ludziska mówią,że bazgroli ;)) A tak poważnie to super sprawa by się odstresować , wyciszyć no i każdy potrafi coś tam lepiej lub gorzej narysować. A co do upałów to razem z sąsiadami wystawiamy po kilka pojemników z woda dla "spragnionych" bo upał doskwiera wszystkim i tym malutkim i tym wielkim.:)
OdpowiedzUsuńCzyli każdy może być artystą! I o to właśnie w tym chodzi :).
UsuńFajnie, że myślicie o innych! U nas oczko wodne w dużym stopniu rozwiązuje problem, ale jak się dzisiaj okazało - niektórym stworzonkom trzeba dodatkowo pomóc.
Super zabawa, można się czymś fajnym zająć. ;) Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńO tak, polecam, to rzeczywiście fajna zabawa :).
UsuńMałgosiu bardzo mi się podobają twoje wzory. Czy rysując precyzyjne wzory używasz gumki?.
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Przy bardziej skomplikowanych wzorach zdarza mi się rysować najpierw ołówkiem ważniejsze elementy, albo jakiś zarys siatki, na której mają być potem rozrysowane powtarzalne wzory, więc wtedy owszem, czasem trzeba potem coś wygumkować. Ale to naprawdę rzadkie wypadki, większość rysuję od razu cienkopisem, a potem ołówka używam tylko do wycieniowania - wtedy gumka raczej nie jest potrzebna.
UsuńNo , nie mialam pojęcia, że uprawiam Zentagle. Tyle tylko,że te moje to tzw. abstrakcja Zentgale. A co.
OdpowiedzUsuńWodę wystawiam w kilku miejscach w ogródku i poza nim.
Tak oto człowiek się dowiaduje, że uprawia konkretny i nazwany już przez kogoś kierunek w sztuce :). A może wymyślisz jakąś własną nazwę dla swoich abstrakcji?
UsuńBardzo cieszę się, że udało mi się jeszcze kogoś zainspirować! Bardzo pomysłowa plansza i piękne wzory. Ale radocha! :) Dziękuję Ci i serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję! Nawet nie przypuszczałam, że mnie to tak wciągnie i da tyle przyjemności :).
UsuńPozdrawiam Cię Danusiu serdecznie!
Piszesz Małgosiu , że można nie mieć talentu i spróbować. Ja go nie mam , ale na pewno nie umiałabyn tak narysować. Bardzo pięknie wygląda to w całości. Żabki uratowaliście , brawo Wam . My dbamy o poidło dla ptaków w ogrodzie . Lubię patrzeć jak przylatują , trzepią skrzydełkami i zażywają kąpieli. U nas staw z dnia na dzień kurczy się , wysycha , wody w nim coraz mniej . Dobrego tygodnia 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa! Rysować takie wzorki, albo jakiekolwiek, co tam do głowy przyjdzie, to naprawdę każdy jakoś tam potrafi. A zabawa jest świetna i relaks przy tym doskonały!
UsuńNasze oczko wodne jest sztuczne, to znaczy bez naturalnego dopływu wody (oprócz deszczowej, o ile w ogóle pada), ale wody ubywa tylko tyle, ile wyparuje przy większych upałach, więc od czasu do czasu musimy jednak trochę dolać z wodociągu, bo jest w nim sporo rybek, które potrzebują i przestrzeni i tlenu.
Wszystkiego dobrego, Marysiu!
Te Zentangle w Twoim wykonaniu naprawdę fajnie wyglądają. Jeśli chodzi o pomysły, to ludzie mówią, że jeśli się ma jakiś fajny, to na pewno ktoś już też go ma w głowie :-)
OdpowiedzUsuńMoja siostra, jak była mała, to bardzo chciała zostać wynalazcą i powtarzała, że chciałaby coś wynaleźć, na przykład odkurzacz czy suszarkę do włosów, no ale okazuje się, że już ktoś inny to wynalazł :).
UsuńPotrzeba matką wynalazków, brawo! *^V^*
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że idea opatentowania małych i z założenia nieregularnych niesymetrycznych wzorków, jakie każdy może nabazgrać długopisem w trakcie nudnego spotkania w pracy jest dla mnie... hm... no powiem to - idiotyczne. ^^*~~ Ale jak widać na wszystkim można dzisiaj zrobić pieniądze! Pomijając tę kwestię, wydaje się to być fajnym ćwiczeniem dla ręki i mózgu. Podoba mi się przede wszystkim to, że nie dążymy do perfekcji, nie poprawiamy, nie ścieramy, co wyjdzie i jak wyjdzie, takie ma zostać. Twoje wzory są super! Podobają mi się te organiczne kształty, niczym rośliny z innej planety!
A no właśnie, mnie też zdumiewa, co też to dzisiaj można opatentować :).
UsuńJa też lubię takie organiczne, jak to określiłaś, wzory, trochę z pogranicza przyrody i fantazji. Często takie rzeczy rysuję, ale zazwyczaj wydaje mi się, że to tylko takie tam... bazgrołki! A sie okazuje, że to Zentangle, albo inne tangle, kto by pomyślał! Muszę przejrzeć stare zeszyty szkolne mojego młodszego syna, on zawsze zasmarowywał całe strony różnymi bazgrołami, może się nagle okaże, że to wielka sztuka??!!!
Po pierwsze to kocham Cię za to moczenie chodnika dla żabek.
OdpowiedzUsuńPo drugie to o tym Zentangle to pierwsze słyszę. No nie moje klimaty ale fajnie wygląda to wizualnie i faktycznie świetny sposób na podtrzymanie wyzwania codziennego bazgrania.
:))))))))
UsuńNo ja też całkiem niedawno dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak Zentangle, ale takie graficzne bazgrołki jakoś tak same mi często wychodzą spod pisaka, więc co mi szkodziło zrobić to w ramach uporządkowanej pracy wyzwaniowej :).
Podpisuję się pod poprzednim komentarzem :) kocham Cię za moczenie chodnika dla żabek :) :) :)
OdpowiedzUsuńCo do bazgrołków - podzielam opinię o terapeutycznym działaniu i o tym, że pomagają się skupić... do tej pory pamiętam różne wykłady o różnych stopniu, nazwijmy to, "nudności"... i takie rysowanki pomagały mi nie usnąć i zapamiętać chociaż jakieś szczątki z tego, co się działo ;) ;)
Twoje Zentangle są obłędne :) wyglądają jak schludnie, każdy z nich to taki... cukiereczek :) jestem pod wrażeniem :)
Żabki uratowane, ale przez najbliższy miesiąc nie będziemy wychodzić z domu wieczorem, żeby tego drobiazgu nie rozdeptać. Mamy tak co roku o tej porze :).
UsuńDzięki za ciepłe słowa o moich gryzmołkach :). Ja też zawsze dużo bazgrałam, ale do tej pory nie wiedziałam, ze to może być sztuka!
pierwszy raz spotykam się z zen tagle :) Moje "bazgranie" raczej kończyło się serduszkiem, misiem pysiem albo kwiatkiem :D natomiast Twoje, to już sztuka :)
OdpowiedzUsuńJak się odrobinę te serduszka i kwiatki rozwinie, doda trochę więcej zakrętasków itp, to już będzie coś w rodzaju Zentangle :). Może spróbuj?
UsuńAleż fantastycznie to wygląda
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :). Może też spróbuj swoich sił, to fajna zabawa!
UsuńWitaj Małgosiu, dawno mnie nie było za co na wstępie strasznie przepraszam. Nie mogłam jakoś odnaleźć twojego bloga. Muszę go dodać do ulubionych jeśli go tam nie ma. Zakręcona ze mnie dziewucha. Fajnie że znowu postujesz. Ciekawe rysunki. Muszę też spróbować. Ściskam mocno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie z Krakowa 😃
Cieszę się, że mnie jednak odnalazłaś i znalazłaś czas na wizytę :). Wiem, jak to jest, ja też czasem zaniedbuję odwiedzanie zaprzyjaźnionych blogów, no cóż, takie życie, ciągle w pędzie!
UsuńRysowanie Zentangle jest bardzo przyjemne, spróbuj, na pewno Ci się spodoba :).
Pozdrawiam serdecznie!
fajny pomysł...:)
OdpowiedzUsuńFajny :). Samo Zentangle to fajna sprawa, a codzienne rysowanie takich małych form też jest dobrym ćwiczeniem i miłym zajęciem, nie wymagającym ani dużych umiejętności ani zbyt wiele czasu :).
UsuńZawsze podziwiam wszelakie rysownicze talenty, bo kurde, różne rzeczy umiem a rysować ni huhu :) niedawno Twoje sowy mi wpadły w oko :)Piękne!
OdpowiedzUsuńE tam, pewnie nawet nie wiesz, jak bardzo potrafisz rysować! Każdy potrafi, to tylko kwestia poświęcenia odpowiedniej ilości czasu na ćwiczenia, żeby obrazki udoskonalić do przyzwoitego poziomu. Osoba uzdolniona manualnie poradzi sobie z tym raz-dwa, jeśli tylko zechce :).
UsuńPraca powstała nietuzinkowa i bardzo ciekawa. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Pozdrawiam serdecznie!
UsuńBazgrołki wykonywane bezmyślnie przy okazji innej czynności, to dla mnie zapis pracy podświadomości. Z pewnością stanowiłyby ciekawy materiał dla psychologów. Jednak Zentangle, gdzie są reguły, wzory i prawidła, to już świadoma praca mózgu. To że odszukałaś przedmiot,którym mogłaś odrysować identyczne pola, że wzory rysowałaś konkretnym pisakiem, pogłębiałaś ołówkiem, jest dowodem, że z tymi rysunkami, które każdy z nas kiedyś tam wykonał czyli nabazgrał, nie ma nic wspólnego. Przynajmniej takie jest moje zdanie.
OdpowiedzUsuńWspomniałam w poście, że istnieją naukowe analizy takich "bezmyślnych" bazgrołków - dawno temu bardzo mnie interesowały takie kwestie, więc sporo o tym czytałam, to są naprawdę bardzo interesujące rzeczy, no ale nie chciałam się tutaj zagłębiać w takie uczone wywody, bo nie jest to celem mojego bloga :). Jeśli chodzi o zaprezentowane tutaj rysunki, to (też wspomniałam o tym w poście) niektóre z nich są rzeczywiście tworzone dość dokładnie według reguł opracowanych przez autorów Zentangle, inne zainspirowane wzorami znalezionymi w internecie, a jeszcze inne - zupełnie według mojej fantazji, ale nie całkiem bezmyślnie :). Zaczynając od Zentangle chciałam w tym wpisie pokazać, jak możne sobie takie wzorki rysować, korzystając z gotowych przykładów, lub tworząc własne.
UsuńWOW! To wygląda na prawdę super! Nie słyszałam o tej technice, ale tak teraz kojarzę - obserwuje na IG jednego chłopaka, który robi takie esy floresy. Jestem pod ogromnym wrażeniem jego prac - są bardzo zaawansowane :)
OdpowiedzUsuńMoże i ja kiedyś spróbuję tej techniki :)
Czasem wystarczy taka inspiracja, żeby odkryć u siebie podobny (a może i większy!) talent :). Warto samemu spróbować! Pozdrawiam serdecznie!
UsuńSprzęt do kółek iście profesjonalny - potrzeba matką wynalazków :) Super kółeczka i rysuneczki, ja się jakoś w rysowaniu i bazgroleniu nie odnajduję, a jak musze z moją małą kolorować to wybieram wzory dla dorosłych i zapełniam je długopisami.
OdpowiedzUsuńTo też niezła forma relaksu i zabawy :).
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Pierwszy raz o tym słyszę ale...sama lubię czasem takie esy-floresy, relaksują mnie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Każdy chyba czasem coś tam sobie bazgroli :). I okazuje się, że te bazgroły mogą być sztuką :).
UsuńOd dawna wiedziałam, że rysować nie potrafię, ale teraz patrze na Twoje kółeczka i stwierdzam, że bazgrolić też nie :P. Fajnie to wygląda. Sam pomysł ciekawy ^^. Nie wiedziałam, że to czym pokrywałam marginesy prawie wszystkich szkolnych zeszytów ma jakąś nazwę. Za to, że działa terapeutycznie owszem. Bardzo często się stresowałam, dlatego lubiłam sobie paćkać i kreskować po zeszycie. Czasem stworzyłam jakieś karykaturalne zwierzątko dla odmiany :P.
OdpowiedzUsuńNo i widzisz, sama sobie zaprzeczasz :). Wygląda na to, że potrafisz bazgrolić, a więc rysować także! Moje kółeczka wyglądają tak profesjonalnie, bo każdy bazgrołek jest ujęty w takie samo kółko, w równych rządkach. Spróbuj odrysować na kartce kilka kółek od jakiegoś kieliszka czy nakrętki, zapełnij każde wzorkami jakie Ci do głowy przyjdą, i będziesz miała swoją wersję "zentangle" :).
UsuńWow, Małgosiu, wygląda to rewelacyjnie :) O Zentangle nie słyszałam nigdy wcześniej. Musi to być bardzo relaksujące :) Co do poidełek - nie mam co prawda stawu w ogródku, ale regularnie uzupełniam wodę w "poidłach" (postawiłam pojemniczki z kamykami na balkonie, niestety nie mam takich prawdziwych poideł, muszę w końcu zdobyć) dla ptaków, a ostatnio zrobiłam poidełko dla pszczół i postawiłam je obok lawendy, gdzie uwija się ich najwięcej - do podstawki doniczkowej powkładałam patyczki i kamyki (żeby owady się nie utopiły) i wypełniłam ją wodą :) Zimą też uzupełniam ptakom poidełka, bardzo chętnie z tego korzystają :)
OdpowiedzUsuńTak, Zentangle,podobnie jak i inne tego typu "bazgrołki" to świetny relaks :).
UsuńZaciekawił mnie Twój opis poidełek dla pszczół. Obserwuję jak pszczoły i inne owady piją wodę z naszego oczka wodnego stojąc na przybrzeżnych kamieniach i z małych zastoin, które powstają przy podlewaniu ogrodu, ale może powinnam im zrobić jeszcze jakieś dodatkowe poidełka w innych częściach ogrodu.
Każdy powód do codziennego rysowania jest dobry , a pomysł na te sprecyzowane bazgrołki jest świetny ;-)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam że coś takiego jak Zantagle istnieje ;-)))
Świetne te Twoje projekty :D
Szacun za uratowanie żabich maluchów ♥
No właśnie,ja też dopiero niedawno "odkryłam" Zentangle, a przecież bazgrolę od zawsze :).
UsuńZ żabimi maluchami trochę lepiej, bo popadało, ale jest też sporo kłopotu, bo one są naprawdę maciupkie jak muszki i bardzo ruchliwe, kicają w pobliżu oczka wodnego, ale i po ścieżkach i trawniku, co utrudnia nam przemieszczanie się po ogrodzie. Staramy się nie łazić bez potrzeby, żeby nie rozdeptać tego drobiazgu, no ale czasem trzeba to i owo w ogrodzie zrobić...
Ciepło mi się w sercu zrobiło, gdy przeczytałam, jaki masz stosunek do maleńkich żabek, motyli i innych fruwających i pełzających. Serdecznie Cię pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń:))))).
UsuńNo cóż, czasem myślę, że one są Ziemi bardziej potrzebne niż nasz niszczycielski gatunek...
Pozdrawiam gorąco!
Dużo czasu zajęło mi "dojście tutaj".........hehe. Małgosiu, Jesteś niesamowita. Naprawdę podziwiam Twoje rysunki, ale przede wszystkim Twój zapał i pomysłowość. U mnie ostatnio wszystko kończy się na "przymierzaniu" do malowania, rysowania"........Robię sporo innych rzeczy, szyję, poprawiam, przerabiam, odnawiam......ale po ołówek, czy pędzel jakoś nie sięgam. Oglądałam masę "różnistych" zentangli.........ale odporna jestem na zarażenie.....na razie. Póki co podziwiam u Ciebie.
OdpowiedzUsuńNie mam ogrodu, ale pod balkonem jest rynienka z wodą, stale uzupełniana i pokrywka z cukrem dla osłabionych pszczółek. Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne piękne prace:)
O, ciekawe, o tym cukrze to mi do głowy nie przyszło, może faktycznie trzeba pszczółkom czasem coś podsypać, popytam jeszcze pszczelarzy. Na razie przymierzam się do produkcji domków dla murarek.
UsuńZ tym zapałem do rysowania to u mnie też było kiepsko, ale właśnie ten program codziennego rysowania małych form jakoś mnie nakręcił. Wyrobiłam sobie nawyk sięgania po przybory rysunkowe, sporo obrazków nieco większych też zaczęłam, ale... Ostatnio znowu różne inne sprawy trochę mnie odciągnęły od warsztatu plastycznego, no cóż, nie wszystko da się zaplanować i robić tylko to, na co ma się ochotę.
Cieszę się, że mimo wszystko znalazłaś dla mnie chwilkę :). Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam również z utęsknieniem na Twoje dzieła!
Mój blog Kariatyda zamknęłam nie wiem jakim sposobem i nie udało się go już odzyskać. Dzięki pomocy bardzo życzliwych osób mam drugi blog. Tytuł jego jest: myślę i piszę, a adres: https://jajesienna.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJuż wiem, wielka szkoda! Będę więc zaglądać na ten nowy!
Usuńa mi się kojarzą te Zentangle z podglądaniem komórek pod mikroskopem, pamiętam jaką mi to dawało frajdę, dlatego rozumiem Twoje zainteresowanie tym tematem :)))))))))))))
OdpowiedzUsuńA wiesz, że jak rzuciłam okiem na to moje ukończone "dzieło" w całości, to też tak mi się skojarzyło, z mikroświatem na szkiełku pod mikroskopem :)))))
UsuńMiałam dokładnie takie samo skojarzenie :D
Usuń:)))))))))
UsuńNa pierwszy rzut oka pomyślałam, że to jest wydrukowane! A tu taka niespodzianka, masz talent, że takie miniaturki umiesz rysować, gratulacje :) super efekt
OdpowiedzUsuńNo w sumie wydrukować (po zeskanowaniu) też można :))). Ale tak poważnie, to wiesz, ja też czasem patrzę na jakieś decupaże, hafty czy inne dzieła w nieznanych mi technikach, i zastanawiam się, czy to możliwe, że zrobił to człowiek własnymi rękoma.
UsuńDzięki za miłe słowa :). Pozdrawiam serdecznie!
Dzień dobry :)
OdpowiedzUsuńPierwsza moja myśl była taka, że Zentangle, bardzo do Ciebie pasują, do Twojego stylu. Jest on precyzyjny, nietuzinkowy i bardzo dużo tych kresek prosty i nie prostych... natomiast druga myśl, że tylko u Ciebie, dowiaduję się o różnych ciekawostkach z artystycznego świata, nie wiedziałam, że istnieje Zentangle :)
U mnie poidełko wygląda niezbyt atrakcyjnie, bo to wyżłobiona kafelka z pieca kaflowego i przyznam się, że dopiero od niedawna....
Masz rację, bardzo lubię w ten sposób rysować, w ogóle rysunek lubię bardziej niż malarstwo, a od kiedy z ołówków i dość trudnego piórka przestawiłam się na cienkopisy, to coraz bardziej mnie to wciąga :).
UsuńA takie ciekawostki to ja celowo wyszukuję, szperam po blogach i innych stronach (mój ulubiony Pinterest!) w poszukiwaniu ciekawostek z dziedziny rysunku, malarstwa i innych technik plastycznych, szukam w ten sposób inspiracji. Ubolewam, że bardzo mało jest takich miejsc w sieci, artyści plastycy tworzą, ale rzadko piszą i prowadzą swoje strony internetowe.
Kafelek z pieca to całkiem dobry pomysł na poidełko, jest stabilny, ptaszki mają na czym stanąć, wody pomieści sporo :). Najważniejsze zresztą, żeby ptaki miały dostęp do wody, na estetyce to im tak bardzo chyba nie zależy :).