Kiedy kończyłam mój mały projekt pod roboczym tytułem "Majowe rysowanie" - akurat w ostatnim dniu maja na blogu "Sztuka inspirowana Zentangle" pojawiło się zaproszenie do podjęcia wyzwania pod nazwą "30 dni Zentangle". Pomyślałam, że skoro zaczyna się czerwiec, to może być fajny pomysł na kontynuowanie codziennego rysowania w kolejnym miesiącu.
Lubię wszelkie tego typu graficzne rysunki, które ja nazywam bazgrołkami (tutaj możecie zobaczyć próbki moich bazgrołków - Bazgrołki ), a z których jakąś część ktoś kiedyś postanowił wyodrębnić, usystematyzować, podnieść do rangi sztuki, opatentować i nazwać "Zentangle".
No więc co to takiego to Zentangle?
Znacie to pewnie - nudna lekcja, wykład, czy zebranie w firmie, albo nawet chwila zadumy w domu, pod ręką kawałek kartki i długopis, no i odruchowo zaczynamy coś tam bazgrolić, jakieś esy-floresy, albo zamazujemy różnymi zygzakami kratki itd. Mnie się czasem zdarzało zarysować tak całą kartkę.
Może to jest z pozoru bazgrolenie całkiem bezmyślne, ale - paradoksalnie - wielu osobom pomaga właśnie zebrać myśli, skupić się nad czymś, poukładać sobie coś w głowie. Albo odstresować się, wyluzować, oderwać od problemów. W każdym razie bazgranie ma potwierdzone naukowo działanie terapeutyczne. Podobno też z rodzaju tych bazgrołów można odszyfrować wiele informacji o naszej osobowości. Ale nie będę się w to zagłębiać.
Znaleźli się w każdym razie ludzie, którzy postanowili ogarnąć bardziej temat, zebrali i opatentowali całą masę takich bazgrołów, nazywając je "Zentangle" - łącząc w tym dwa wyrazy "ZEN" i "TANGLE". Jak się okazuje, biznes można zrobić na wszystkim, nawet na szkolnych bazgrołach :). I w żadnym razie nie piszę tego złośliwie, raczej z przychylnym rozbawieniem, no bo kto komu bronił zrobić to samo? Oni po prostu byli pierwsi :). Pozbierali takie wzorki, oszlifowali dodając czasem coś od siebie, opracowali "technologie" rysowania każdego z nich, ponazywali, skatalogowali. Nie da się ukryć, że to trochę wysiłku wymagało. Potem zaczęło to pączkować, czyli pojawiły się kursy rysowania Zentangle... Ale znowu zbaczam z tematu...
Wszelkiego rodzaju bazgrołki, doodle, tangle, kolorowanki i temu podobne rysunkowe zabawy, cieszą się coraz większym zainteresowaniem, a nie każdy jest na tyle kreatywny, żeby samemu sobie wymyślić jakieś wzory do bazgrania czy kolorowania. Dobrze więc się stało, że są takie miejsca w sieci, gdzie można znaleźć wszelkie informacje na te tematy, podpowiedzi - jak się zabrać za takie twórcze bazgranie, co do tego jest potrzebne, jak zacząć, a nawet mnóstwo gotowych wzorów, które można wprost wykorzystać, albo się nimi inspirować.
Ale do brzegu...
Danusia zaproponowała zaprojektowaną przez siebie planszę podzieloną na 30 pól, z których każde codziennie należy po kolei zapełniać wzorami Zentangle.
Znacie to pewnie - nudna lekcja, wykład, czy zebranie w firmie, albo nawet chwila zadumy w domu, pod ręką kawałek kartki i długopis, no i odruchowo zaczynamy coś tam bazgrolić, jakieś esy-floresy, albo zamazujemy różnymi zygzakami kratki itd. Mnie się czasem zdarzało zarysować tak całą kartkę.
Może to jest z pozoru bazgrolenie całkiem bezmyślne, ale - paradoksalnie - wielu osobom pomaga właśnie zebrać myśli, skupić się nad czymś, poukładać sobie coś w głowie. Albo odstresować się, wyluzować, oderwać od problemów. W każdym razie bazgranie ma potwierdzone naukowo działanie terapeutyczne. Podobno też z rodzaju tych bazgrołów można odszyfrować wiele informacji o naszej osobowości. Ale nie będę się w to zagłębiać.
Znaleźli się w każdym razie ludzie, którzy postanowili ogarnąć bardziej temat, zebrali i opatentowali całą masę takich bazgrołów, nazywając je "Zentangle" - łącząc w tym dwa wyrazy "ZEN" i "TANGLE". Jak się okazuje, biznes można zrobić na wszystkim, nawet na szkolnych bazgrołach :). I w żadnym razie nie piszę tego złośliwie, raczej z przychylnym rozbawieniem, no bo kto komu bronił zrobić to samo? Oni po prostu byli pierwsi :). Pozbierali takie wzorki, oszlifowali dodając czasem coś od siebie, opracowali "technologie" rysowania każdego z nich, ponazywali, skatalogowali. Nie da się ukryć, że to trochę wysiłku wymagało. Potem zaczęło to pączkować, czyli pojawiły się kursy rysowania Zentangle... Ale znowu zbaczam z tematu...
Wszelkiego rodzaju bazgrołki, doodle, tangle, kolorowanki i temu podobne rysunkowe zabawy, cieszą się coraz większym zainteresowaniem, a nie każdy jest na tyle kreatywny, żeby samemu sobie wymyślić jakieś wzory do bazgrania czy kolorowania. Dobrze więc się stało, że są takie miejsca w sieci, gdzie można znaleźć wszelkie informacje na te tematy, podpowiedzi - jak się zabrać za takie twórcze bazgranie, co do tego jest potrzebne, jak zacząć, a nawet mnóstwo gotowych wzorów, które można wprost wykorzystać, albo się nimi inspirować.
Ale do brzegu...
Danusia zaproponowała zaprojektowaną przez siebie planszę podzieloną na 30 pól, z których każde codziennie należy po kolei zapełniać wzorami Zentangle.
Ja jednak chciałam, żeby to były oddzielne pola, nie połączone w jednolity patchworkowy panel, ale jednocześnie żeby tworzyły jakąś spójną całość. Wymyśliłam więc sobie własną planszę, na kartce brystolu formatu A3, z uporządkowanymi okręgami jednakowej wielkości. Swoją drogą - myślałam, że jestem oryginalna, ale jak później szukałam w sieci wzorów, to się okazało, że podobne plansze z kółeczkami zapełnionymi splotami Zentangle inni już dawno wymyślili :).
Kółeczka są niewielkie, po około 4,8 centymetra średnicy - pięć rzędów i sześć kolumn, czyli 30 sztuk, po jednym polu na każdy dzień czerwca.
Najpierw narysowałam te kółka przy pomocy tradycyjnego cyrkla z ołówkowym rysikiem, a potem kolejno zaczęłam zapełniać pola wzorami, przy okazji rysując już cienkopisem "odręcznie" obwód każdego kółeczka. Ze dwa razy jednak ręka mi drgnęła i linia wyszła o włos poza obwód kółka, co niestety psuje efekt... Przetrząsnęłam więc dom i znalazłam taki oto wyrafinowany sprzęt do odrysowania idealnych kółek o średnicy 4,8cm:
Kółeczka są niewielkie, po około 4,8 centymetra średnicy - pięć rzędów i sześć kolumn, czyli 30 sztuk, po jednym polu na każdy dzień czerwca.
Najpierw narysowałam te kółka przy pomocy tradycyjnego cyrkla z ołówkowym rysikiem, a potem kolejno zaczęłam zapełniać pola wzorami, przy okazji rysując już cienkopisem "odręcznie" obwód każdego kółeczka. Ze dwa razy jednak ręka mi drgnęła i linia wyszła o włos poza obwód kółka, co niestety psuje efekt... Przetrząsnęłam więc dom i znalazłam taki oto wyrafinowany sprzęt do odrysowania idealnych kółek o średnicy 4,8cm:
Ale wracając do meritum... W tej zabawie/wyzwaniu chodziło o to, żeby nauczyć się rysowania według zasad Zentangle, wypróbować wzory opracowane przez twórców tej techniki, ewentualnie się nimi zainspirować, no i codziennie rysować, cokolwiek rysować! Takie malutkie kółeczko to doprawdy absolutne minimum rysowania, które można zrealizować nawet przy bardzo napiętym grafiku innych zadań i nawet jak się bardzo nie chce!
Część moich kółeczek na planszy zawiera klasyczne wzory Zentangle, ale są też takie tylko nimi inspirowane lub z małymi modyfikacjami, a niektóre rysowałam w ogóle "z głowy".
Zentangle to są konkretne, licencjonowane wzory, do każdego z nich jest opracowana instrukcja rysowania. Są wśród nich sploty o różnym stopniu trudności, niektóre wbrew pozorom wymagają naprawdę dużej precyzji, skupienia przy rysowaniu i pewnej ręki, a czasem nawet warto wspomóc się ekierką czy cyrklem. Większość jednak to prościzna i każdy może je machnąć dosłownie w pięć minut. No i oczywiście można podejść do wyzwania z jeszcze większym luzem i tylko się zainspirować wzorami Zentangle, tworząc własne sploty.
Pomocny wpis, z objaśnieniami i linkami do klasycznych wzorów Zentangle: http://www.denimix.pl/2018/08/wzory-zentangle.html
Rysując pierwsze kółka miałam wątpliwości, czy to będzie się jakoś prezentować, niektóre wzory wyglądają mało ciekawie narysowane tylko pisakiem. Całą robotę robi jednak cieniowanie ołówkiem - dodaje głębi, nadaje "połysku", sploty zaczynają "żyć". To jak backstitche w hafcie :). Mdły haft ożywa, kiedy wyszyje się kontury - hafciarki wiedzą doskonale, o czym mowa :).
W każdym razie - to była całkiem fajna zabawa. Jeśli macie ochotę na rysowanie takich wzorków, do których nie są potrzebne jakieś szczególne predyspozycje i talenty plastyczne, ani profesjonalne materiały i przybory, to ta zabawa jest właśnie dla Was! Wystarczy kartka papieru i jakiś pisak, długopis czy ołówek - i do dzieła!
Więcej szczegółowych informacji o Zentangle oraz bardzo interesujące inspiracje na ten temat znajdziecie na blogu Danusi - http://www.denimix.pl/ .
*****
Na koniec jeszcze news ogrodowy:
Dzisiaj w słońcu było chyba z 50 stopni, a z oczka wodnego zaczęły już wyłazić pierwsze maciupcie żabiątka czy może ropuszątka, mniejsze od kijanek, z których się "wylęgły", no tak w sumie wielkości małej muchy... Mnóstwo ich jest! Za stawem i kawałkiem trawy jest ścieżka z kostki betonowej i te mikroskopijne żabcie zanim gdzieś przekicały w cień, to po prostu zaczęły się tam żywcem przysmażać i zasychać! Musieliśmy więc polewać ścieżkę wodą, najpierw z węża, potem drobnym zraszaczem. Ależ żabki miały używanie :))). A przy okazji zleciało się mnóstwo motyli, pszczół i innych owadów, które chciały się napić wody.
Jeśli macie ogród, pamiętajcie o jego mieszkańcach w taki upał!