Jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało - inspiracją do tego obrazka była pamiątka z Londynu , a może z Liverpoolu... z Anglii w każdym razie. Pamiątka, swoją drogą, też raczej nietypowa, jak na angielskie skojarzenia :).
Zaraz to wszystko wyjaśnię, tylko najpierw znowu kilka słów na temat mojej słabej aktywności blogowej.
W poprzednim wpisie wspominałam już o naszych zmartwieniach i kłopotach ze zwierzaczkami. Od wiosny dwójkę (psa Misię i kota Grubcia) musieliśmy pochować w przydomowym ogródku... Teraz mamy urwanie głowy z naszą starowinką, suczką Muszką - opieka na okrągło, lekarstwa, podtykanie smakołyków, wynoszenie na rękach do ogrodu, nieprzespane noce, bo pies się dusi i krztusi, wizyty u weterynarza, czasem nieplanowane awaryjne sprzątanie, zwłaszcza jak przychodzimy z pracy... i tak dalej. Z niepokojem obserwujemy jej coraz gorszą kondycję, pojawia się lekki niedowład tylnych łapek, chciałaby chodzić na spacerki, a nie daje rady...
Jakby mało było zamieszania z naszym zwierzyńcem, przybył nam właśnie jeszcze jeden lokator - mały zabiedzony kotek, taki koci szkielecik, który siedział wczoraj późnym wieczorem na środku drogi gdzieś między polem a lasem i nie miał siły uciekać, zresztą chyba na oba oczka nic nie widział... Teraz jedno oczko już na nas patrzy, ale drugie jakieś zapadnięte i czerwone - na razie tylko przemywamy, jutro weterynarz obejrzy... Kupy robił zielone, jakby jadł trawę, dzisiaj po podkarmieniu wygląda to już lepiej... no mamy co robić, w każdym razie. A w domu są jeszcze dwa dorosłe koty, które niezbyt się nawzajem lubią
Do tego doszły ostatnio problemy zdrowotne naszych rodziców - nie będę tego wątku rozwijać, ale jak się tak spiętrzy parę spraw, to człowiek nie wie w co ręce najpierw wsadzić. Tak więc blog zawsze spada na koniec listy zadań. W tej sytuacji wciąż nie mogę się zebrać i ogarnąć wszystkiego, co chciałabym pokazać i opowiedzieć. Zaczęłam pisać kilka postów i wiszą takie niedokończone kopie robocze, za które ciężko mi się zabrać. Obrazki też pozaczynane czekają na wenę i odrobinę spokoju...
No więc dzisiaj pokazuję to co akurat najświeższe, bo jakoś najłatwiej mi tak z marszu napisać i pokazać co ostatnio stworzyłam, choć nie jest to najlepsza z moich prac plastycznych minionego roku :). Ale dość gadania, jedziemy z tym koksem!
Zaraz to wszystko wyjaśnię, tylko najpierw znowu kilka słów na temat mojej słabej aktywności blogowej.
W poprzednim wpisie wspominałam już o naszych zmartwieniach i kłopotach ze zwierzaczkami. Od wiosny dwójkę (psa Misię i kota Grubcia) musieliśmy pochować w przydomowym ogródku... Teraz mamy urwanie głowy z naszą starowinką, suczką Muszką - opieka na okrągło, lekarstwa, podtykanie smakołyków, wynoszenie na rękach do ogrodu, nieprzespane noce, bo pies się dusi i krztusi, wizyty u weterynarza, czasem nieplanowane awaryjne sprzątanie, zwłaszcza jak przychodzimy z pracy... i tak dalej. Z niepokojem obserwujemy jej coraz gorszą kondycję, pojawia się lekki niedowład tylnych łapek, chciałaby chodzić na spacerki, a nie daje rady...
Jakby mało było zamieszania z naszym zwierzyńcem, przybył nam właśnie jeszcze jeden lokator - mały zabiedzony kotek, taki koci szkielecik, który siedział wczoraj późnym wieczorem na środku drogi gdzieś między polem a lasem i nie miał siły uciekać, zresztą chyba na oba oczka nic nie widział... Teraz jedno oczko już na nas patrzy, ale drugie jakieś zapadnięte i czerwone - na razie tylko przemywamy, jutro weterynarz obejrzy... Kupy robił zielone, jakby jadł trawę, dzisiaj po podkarmieniu wygląda to już lepiej... no mamy co robić, w każdym razie. A w domu są jeszcze dwa dorosłe koty, które niezbyt się nawzajem lubią
Do tego doszły ostatnio problemy zdrowotne naszych rodziców - nie będę tego wątku rozwijać, ale jak się tak spiętrzy parę spraw, to człowiek nie wie w co ręce najpierw wsadzić. Tak więc blog zawsze spada na koniec listy zadań. W tej sytuacji wciąż nie mogę się zebrać i ogarnąć wszystkiego, co chciałabym pokazać i opowiedzieć. Zaczęłam pisać kilka postów i wiszą takie niedokończone kopie robocze, za które ciężko mi się zabrać. Obrazki też pozaczynane czekają na wenę i odrobinę spokoju...
No więc dzisiaj pokazuję to co akurat najświeższe, bo jakoś najłatwiej mi tak z marszu napisać i pokazać co ostatnio stworzyłam, choć nie jest to najlepsza z moich prac plastycznych minionego roku :). Ale dość gadania, jedziemy z tym koksem!
Co można przywieźć z Anglii? - no jak to co, wiadomo - słonie!
Otóż dziecię moje wybrało się czas jakiś temu na wakacyjną wyprawę do Anglii - w bogatym planie było odwiedzanie mieszkających tam znajomych, zwiedzanie kraju wzdłuż i wszerz itd. No i z tej wyprawy przywiózł synek rodzicom suweniry: tata dostał, a jakże, zacną flaszeczkę whisky, a mamunia, z braku lepszego pomysłu, słoniki, bo synkowi się spodobały, a mama przecież kiedyś taką małą kolekcję słoników miała. No fakt, nawet gdzieś tam w jednym z pudeł nadal mieszkają. Nie, żebym była jakąś szczególną wielbicielką takich figurek, ale tak jakoś same te słonie przybywały do domu przy różnych okazjach i przez pewien czas stały gromadnie na półeczce.
No w każdym razie może słonie nie za bardzo się kojarzą tak od razu z Anglią, ale jak się tak zastanowić i wejrzeć w głąb historii brytyjskiego kolonializmu... no przecież Indie na przykład... nieprawdaż? I te tutaj słonie najwyraźniej indyjskie są, sądząc po ozdobach, czaprakach w hinduskie ornamenty itd. To trochę jak z tą angielską herbatą, co nigdy w Anglii nie rosła.
Tak więc sprawę słoni przywiezionych z Anglii uważam za wyjaśnioną :).
Tak czy inaczej - te angielsko-indyjskie słonie natchnęły mnie do namalowania obrazka w orientalnym klimacie, a zanim skończyłam jeden, to przyszedł mi do głowy pomysł na drugi (czeka na dokończenie) i coś mi się wydaje, że na tym jeszcze nie koniec, choć może w nieco innej stylistyce :).
Chętnie sięgam po motywy kojarzące się z Indiami, z daleką Azją. Mandale już u mnie widzieliście (posty z etykietą "mandala" - klik), więc wiadomo, że lubię je rysować i malować. na pewno jakieś jeszcze będą, może w innych odsłonach barwnych?
Tak czy inaczej - te angielsko-indyjskie słonie natchnęły mnie do namalowania obrazka w orientalnym klimacie, a zanim skończyłam jeden, to przyszedł mi do głowy pomysł na drugi (czeka na dokończenie) i coś mi się wydaje, że na tym jeszcze nie koniec, choć może w nieco innej stylistyce :).
MOTYWY - mandala, lotos, a w tle - joga.
Chętnie sięgam po motywy kojarzące się z Indiami, z daleką Azją. Mandale już u mnie widzieliście (posty z etykietą "mandala" - klik), więc wiadomo, że lubię je rysować i malować. na pewno jakieś jeszcze będą, może w innych odsłonach barwnych?
Ale skąd w ogóle te tematy u mnie?
Dawno temu, gdzieś koło matury, zainteresowała mnie joga. W tamtym czasie to był mało znany temat, nie było szkół jogi (no, może gdzieś w stolicy, ale nie w powiatowym miasteczku), nawet literatury odpowiedniej nie można było zdobyć, a przypominam, że młodość moja to epoka krzemu łupanego, czyli przedinternetowa. Więc joga była objawieniem, czymś dotychczas zupełnie mi nieznanym. No i wsiąkłam w ten nowy świat, przeorganizowałam swoje życie, starałam się uporządkować swoje wnętrze - umysł i duszę, uprawiałam asany, przeszłam na wegetarianizm. Zachwyciła mnie filozofia związana z jogą.
Dawno temu, gdzieś koło matury, zainteresowała mnie joga. W tamtym czasie to był mało znany temat, nie było szkół jogi (no, może gdzieś w stolicy, ale nie w powiatowym miasteczku), nawet literatury odpowiedniej nie można było zdobyć, a przypominam, że młodość moja to epoka krzemu łupanego, czyli przedinternetowa. Więc joga była objawieniem, czymś dotychczas zupełnie mi nieznanym. No i wsiąkłam w ten nowy świat, przeorganizowałam swoje życie, starałam się uporządkować swoje wnętrze - umysł i duszę, uprawiałam asany, przeszłam na wegetarianizm. Zachwyciła mnie filozofia związana z jogą.
Wszystko to było może mało uporządkowane i niezbyt głębokie, ale do dzisiaj pozostał mi jakiś sentyment do różnych hinduistycznych i buddyjskich symboli, do kultury i sztuki orientu. Do tematu jogi i wegetarianizmu pewnie jeszcze kiedyś tu powrócę, ale dzisiaj zajmijmy się obrazkami :).
MANDALA.
Pokazywałam Wam już moje czarno-białe rysowane cienkopisem mandale, więc wiecie, że ten motyw nie jest u mnie nowy.
Mandale kojarzą się nam głównie z Tybetem, ale wywodzą się z Indii, więc znajdują swoje miejsce zarówno w hinduizmie jak i buddyzmie. Tworzenie mandali jest rodzajem medytacji, a jej ostateczny kształt odzwierciedla stan wewnętrzny jej twórcy.
Mandala buddyjska jest rodzajem diagramu łączącego koło z kwadratem, gdzie koło symbolizuje niebo, zewnętrzność i nieskończoność, a kwadrat - cztery strony świata i to wszystko, co jest wewnętrzne i połączone z człowiekiem. Obie figury są harmonijnie połączone, a ich środkiem jest jeden punkt, który symbolizuje człowieka jako środek całego otaczającego go świata, a zarazem oznacza początek i koniec wszystkiego. Mandala pokazuje wiec, jak chaos może osiągnąć harmonijną formę.
Tworzenie mandali (zazwyczaj z drobnego kolorowego piasku) trwa wiele godzin i kończy się jej uroczystym zniszczeniem, co odpowiada zamkniętemu kręgowi życia i śmierci, gdzie koniec jest początkiem nowego, a wszystko jest przemijalne.
Mandale kojarzą się nam głównie z Tybetem, ale wywodzą się z Indii, więc znajdują swoje miejsce zarówno w hinduizmie jak i buddyzmie. Tworzenie mandali jest rodzajem medytacji, a jej ostateczny kształt odzwierciedla stan wewnętrzny jej twórcy.
Mandala buddyjska jest rodzajem diagramu łączącego koło z kwadratem, gdzie koło symbolizuje niebo, zewnętrzność i nieskończoność, a kwadrat - cztery strony świata i to wszystko, co jest wewnętrzne i połączone z człowiekiem. Obie figury są harmonijnie połączone, a ich środkiem jest jeden punkt, który symbolizuje człowieka jako środek całego otaczającego go świata, a zarazem oznacza początek i koniec wszystkiego. Mandala pokazuje wiec, jak chaos może osiągnąć harmonijną formę.
Tworzenie mandali (zazwyczaj z drobnego kolorowego piasku) trwa wiele godzin i kończy się jej uroczystym zniszczeniem, co odpowiada zamkniętemu kręgowi życia i śmierci, gdzie koniec jest początkiem nowego, a wszystko jest przemijalne.
LOTOS.
Lotos - kwiat święty w hinduizmie i buddyzmie, narodowy kwiat Indii. Symbolizuje odrodzenie oraz czystość ciała i umysłu.
Lotos jest rośliną nie tylko cudownej piękności, ale w wielu innych aspektach rzeczywiście niezwykłą. Znalezione niedawno nasiona lotosu sprzed 2 tysięcy lat miały nadal zdolność rozwoju - posiane zakiełkowały i zakwitły! Wszystkie części tej rośliny są jadalne i mają wiele cennych dla naszego zdrowia właściwości. Chcę Wam jednak przytoczyć tutaj dwie ciekawostki innego rodzaju.
Lotos rośnie w wodzie i w stanie naturalnym jest to bardzo często nie żadne tam krystalicznie czyste jezioro, ale najzwyklejsze, błotniste bajoro. Kwiaty lotosu, pięknie rozwinięte w ciągu dnia, na noc zamykają się, łodygi się pochylają i cały kwiat zanurza się w wodzie (czy tam błocie). Rano natomiast, kiedy słońce zaczyna wschodzić, kwiaty znowu podnoszą się z wody i otwierają swoje kielichy. Są przy tym nieskazitelnie czyste, niezależnie od tego w jak zabagnionym bajorku chowały się na noc. Te szczególne właściwości samooczyszczania ma cała roślina, czyli jej łodyga, liście i kwiaty. Zawdzięcza to specjalnej strukturze i pokryciu powierzchni woskowymi kryształkami. Woda z brudem spływa po roślinie, a właściwie toczy się kropelkami, jak rtęć. Liść umazany smołą czy innym paskudztwem wystarczy polać wodą, żeby znowu był czysty. Duże liście lotosu wykorzystuje się więc na przykład do pakowania różnych produktów, ponieważ nic nie jest w stanie ich zabrudzić. Nowoczesne technologie wzorowane na tych hydrofobowych właściwościach umożliwiają produkcję różnych materiałów, na przykład tkanin czy dachówek - z tak zwanym efektem lotosu.
Druga ciekawostka dotyczy produkcji herbaty lotosowej. Jest to herbata rzadko spotykana i dość droga, ponieważ proces jej wytwarzania jest bardzo żmudny. Robi się ją w ten sposób, że listki zielonej herbaty wkłada się na noc do rosnących (żywych) kwiatów lotosu. Jak wcześniej wspomniałam, kwiat wraz ze zmierzchem zamyka się i chowa do wody. w tym czasie listki herbaty nabierają aromatu lotosu, nasiąkają jego olejkami. Proces ten powtarza się kilka razy. Dla uzyskania kilograma herbaty lotosowej potrzeba około 1000 kwiatów lotosu.
Trochę odbiegłam od głównego wątku, ale ta roślina jest naprawdę fascynująca! Jeśli macie ochotę poczytać więcej o lotosie, to polecam ten artykuł - jest tam sporo informacji kulinarnych i o właściwościach leczniczych lotosu :) https://podroze.onet.pl/ciekawe/niezwykle-wlasciwosci-swietego-kwiatu-lotosu/j34bwc0
*****
Miałam tu jeszcze wrzucić drugi obrazek w podobnym klimacie, który powstawał niemal równolegle, ale zawirowania życiowe na razie nie pozwoliły mi na jego dokończenie. Zatem - żeby kolejna przerwa w blogowaniu nie trwała znowu jakąś niezliczoną ilość miesięcy - prezentuję dzisiaj tę jedną akwarelkę, z nadzieją, że wkrótce znowu tu wpadnę :).
Akwarela, cienkopis, rozmiar A3.
Piękny obrazek... Życzę, żeby się wszystko ułożyło...
OdpowiedzUsuńBardzo wam dziękuję za uratowanie i pochylenie się nad tym małym, skazanym na bolesną śmierć kotkiem. Domyślam się że nie łatwo teraz. Współczuję też problemów z sunia seniorką i tego co niechybnie was czeka.
OdpowiedzUsuńObrazek bardzo symboliczny i lekki w odbiorze. Podoba mi się kolorystyka. Lubię lotosy.
No wiesz, raczej nie dało się tak go zostawić, bo to by był prawdopodobnie wyrok śmierci. Ja się złoszczę jak nam kolejny zwierzak przybywa, bo to zwykle masa problemów i wieczny bałagan w domu, ale potem i tak to ja najwięcej czasu i serca poświęcam tym znajdom. Cieszę się, że nasza stara suczka Muszka zaakceptowała malucha i chce się nim opiekować, a on chodzi za nią jak za mamą :). No i ogólnie rzecz biorąc z kotkiem chyba wszystko będzie ok, na razie nie chce jeść tylko pije trochę mleka, ale rusza się żwawo :). A jutro postaramy się odwiedzić weterynarza, żeby sprawdzić co z tym oczkiem, no i może od razu pozaszczepiać i odrobaczyć.
UsuńDziękuję za życzenia :). Cieszę się, że obrazek Ci się podoba!
OdpowiedzUsuńczęsto wpadam do Ciebie gdyż mam wrażenie, że zawiesił się Twój blog. Domyślam się, że przy ukochanych zwierzakach po powrocie z pracy macie wiele obowiązków, dlatego nie zostawiam żadnego śladu.
OdpowiedzUsuńMałgosiu wiem jak bardzo przeżywa się chorobę a potem odejście ukochanego zwierzaka. W czasie choroby nie liczy się czas, pieniądze. Jednak potem ten ból bardzo trudno ukoić.
Obraz przepiękny. Kolory i symbolika fantastyczne. Twoje lotosy są tak piękne jak te egipskich świątyń. Sądziłam, że tylko ja mam wiele bibelotów schowanych w kartonach. Nie mam czasu na mycie, odkurzanie. Brudne nie są żadną ozdobą.
Serdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję Ci, Lusiu, wiem, że o mnie pamiętasz, jestem Ci za to bardzo wdzięczna :). Ja też do Ciebie często zaglądam, bo pokazujesz tyle interesujących zakątków i piszesz tak fascynujące historie, że zawsze jestem tego bardzo ciekawa, ale niestety nie zawsze mam czas na napisanie komentarza.
UsuńBardzo mnie cieszy tak przychylny odbiór mojego obrazka, napisałaś ogromnie miły dla mnie komentarz :).
Bibelotów raczej nie lubię, najwyżej jakieś pojedyncze, ale tych słoni to się rzeczywiście jakoś trochę uzbierało, a nie miałam serca tak całkiem się ich pozbyć :).
Ściskam Cię mocno i pozdrawiam!
Bardzo mi przykro, że dopadły Cię problemy nie tylko ze zwierzaczkami, ale i stanem zdrowia rodziców. Problemy stresują, męczą ale nie trwają wiecznie i tego Ci z całego serca życzę. Obrazek piękny, kolorystyka, symbolika, pomysł i wykonanie. Myślałam w pierwszej chwili, że to zdjęcie, więc tym bardziej podziwiam. Dziękuję Ci za podzielenie się ciekawostkami dotyczącymi tego pięknego kwiatu. To że się chowa na noc w wodzie wiedziałam, ale nie wiedziałam, że rośnie nawet w brudnej wodzie sam pozostając czystym, tak jak nie wiedziałam, że jest herbatka lotosowa i jak się ją "produkuje". Pozdrawiam serdecznie i spokojniejszych dni życzę:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ja też sądziłam, że lotos rośnie w przejrzystych wodach, a tu taki paradoks niemalże - przepiękny kwiat za swoje siedlisko wybiera zazwyczaj jakieś bagienka! Zapewne stąd bierze się jego szczególna symbolika w różnych kulturach. Buddę często przedstawia się siedzącego w kielichu kwiatu lotosu, jakby unosił się taki czysty i piękny nad brudem i chaosem świata.
UsuńCieszę się, Wandziu, że spodobał Ci się obrazek, to trochę inny styl niż to co zwykle robiłam - połączenie rysunku z malarstwem. Spodobało mi się to i będę dalej eksperymentować w tym kierunku :).
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Jak czasami potrzeba niwielkiej rzeczy do inspiracji . Obrazek magiczny . Z chęcią przeczytałam o mandali , bo mam zamiar coś takiego zrobić na szydełku. Wspaniale opiekujecie się zwierzętami. Brawa dla Was 😊.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam mandale w każdej postaci, ciekawa jestem Twojej szydełkowej :).
UsuńPozdrawiam serdecznie :).
Obrazek prześliczny i bardzo ciekawie opisana symbolika i historia jego powstawania i pomysły, które się pojawiały, aby pojawił się w wersji ostatecznej :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby wszystkie problemy się rozwiązały <3
Pozdrawiam serdecznie, Agness:)
Chyba czasem nadmiernie się rozpisuję, ale lubię zgłębić temat, którym się aktualnie zajmuję :))). Miło mi, że ktoś chce to czytać :))).
UsuńDziękuję i pozdrawiam serdecznie!
Współczuję zawirowań zdrowotnych rodziców i podobnych problemów z footerkami :(
OdpowiedzUsuńCzasem tak jest że jak się wali to wszystko na raz :/ Jednak cieszę się że tan koci maluch trafił właśnie do Ciebie ...♥
Dobrze że choć na chwilę sięgasz po farby , czy cienkopis i się resetujesz :-)
Praca piękna i uduchowiona , wręcz emanuje spokojem. Ciekawi mnie czy wiesz co te kolory oznaczają w mandali ? ;-) Można z nich wyczytać Twoje emocje i nie tylko ...
Pozdrawiam ciepło !
O masz! to czuję, że zostałam rozszyfrowana :))). A tak szczerze to nie wiem co te kolory oznaczają, muszę się doedukować. Nie są to akurat moje ulubione, te mocniejsze niebieskie akcenty (tzw. błękit królewski) to jeszcze, ale brązy to w ogóle nie moja bajka :). Czasem mnie nachodzi, żeby spróbować czegoś innego niż to co zwykle lubię, a brąz miał nawiązywać do koloru słoników.
UsuńNasz nowy kotek uznał, że suczka Muszka jest jego nową mamusią, ona też jest przeszczęśliwa, tak że chyba wszystko idzie ku dobremu :).
Pozdrawiam serdecznie!
Brązy to też nie moja bajka , ale czasem tzeba użyć i już ;-) W tym wypadku pasuje jak ulał, a słoniki dopełniają całości :D
UsuńJak fajnie że suczka matkuje kociakowi ♥ Bardzo się cieszę i niech idzie ku dobremu !
Jesteśmy po wizycie u weta, kotek wyraźnie odżył, wcina za trzech, dzisiaj szaleje już nawet po firankach - martwi mnie tylko katarek, ale mam nadzieję, że antybiotyk zrobi swoje i wszystko będzie dobrze :).
UsuńTakie wieści to ja lubię :D
UsuńAleż piękna, klimatyczna praca! Mam nadzieję, że wszystkie problemy się rozwieją, abyś mogła się skupić na tworzeniu :)
OdpowiedzUsuńDzięki! jak czytam takie miłe komentarze, to i obrazek coraz bardziej mi się podoba i mam więcej chęci na kolejne prace :).
UsuńOjaaa... to jest jeden z tych momentów, kiedy widzę czyjąś pracę i zadaję sobie pytanie "co ja w ogóle sobie wyobrażam, że sięgam po akwarele???"...
OdpowiedzUsuńTwoja praca jest absolutnie wyjątkowa i przepiękna :) Wspaniałe kolory, cudowna kompozycja, wszystko jest takie przemyślane i dopracowane... Każdy element jest tam "po coś" - a tekst w poście to tylko potwierdza ;) ;)
Oby Twoje problemy jak najszybciej się "ogarnęły" ;) żebyś miała czas na dalsze tworzenie!
Wszystkiego dobrego dla Waszych czworonogów :)
PS. nigdy nie wpadłabym na to, że słonie to pamiątka z Londynu! ;)
O rany, aż się zarumieniłam :). Normalnie skrzydła mi urosły, jak przeczytałam tyle miłych słów! Serdecznie Ci dziękuję za ten cudowny komentarz, to ogromna motywacja do dalszego działania :). Oczywiście mam świadomość mankamentów tej pracy, ale generalnie jestem zadowolona i tym bardziej się cieszę, że jeszcze komuś się podoba. Paru rzeczy się przy tym obrazku nauczyłam i dlatego powstanie jeszcze kilka w tym stylu.
UsuńPozdrawiam Cię Justynko serdecznie!
Nie dziwię się, że jesteś zadowolona! :) Bo jest z czego! Z ogromną przyjemnością zobaczę kolejne Twoje prace w tym stylu, czekam z niecierpliwością :) :)
UsuńRównież pozdrawiam cieplutko! :)
Jeszcze raz serdecznie dziękuję!
UsuńMałgosiu, jaki bogaty w informacje post :) No i przykro mi, że tyle trudnych rzeczy Ci się spiętrzyło. Tak żal mi Muszki.. Niedawno nie mający nawet roku piesek moich Rodziców, który jest - jak wszystkie zwierzaki w moim rodzinnym domu - pieskiem całej rodziny, n przechodził parwowirozę, czyli psi tyfus, chorobę która zabiera ze sobą niejednego szczeniaka :( Na szczęście wyszedł z tego, ale choroba trwała ok. dwa tygodnie a opieka nad nim była bardzo absorbująca, włączając to codzienne wyjazdy na kroplówki, dlatego dobrze wiem o czym mówisz. No i cieszę się, że mały kociak trafił na Was, chociaż początki opieki mogą być niełatwe. Przechodząc natomiast do Twojej pracy - jestem zachwycona! Idealnie wybrałaś kolorystykę, pomysł i kompozycja są cudne! :) No i powiem Ci w sekrecie, że z moimi pracami jest tak, że najczęściej wyglądają inaczej, niż to sobie na początku drogi wyobrażałam :) Serdeczności!
OdpowiedzUsuńNo tak to jest z tymi zwierzaczkami - dla nas to też niemal członkowie rodziny, więc jest oczywiste, że zajmujemy się nimi tak jak własnymi dziećmi czy rodzicami. Kotek odżył, nawet już rozrabia, ale jeszcze trochę mnie martwi katarek, bo to może być całkiem poważna sprawa - dostał antybiotyki i mamy nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
UsuńCieszę się, że mój obrazek znalazł uznanie w Twoich oczach, to dla mnie bardzo cenna opinia :).
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Pięknie namalowałaś swój orientalny obraz! Jest urzekający, taki niepowtarzalny!!!
OdpowiedzUsuńDzięki za tyle fajnych i ciekawych wiadomości.
Pomyślności życzę w tym trudnym dla Ciebie czasie, pozdrawiam, a obraz zachowuję w pamięci:))
Bardzo Ci dziękuję za przemiły komentarz i tyle ciepłych słów :). Pozdrawiam najserdeczniej!
UsuńPiękny obrazek i fajnie popatrzec jak powstawał, jak rozkwitał i nabierał barw :) Mnie Anglia kojarzy sie z deszczem a zwierzęta to owce :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o zwierzęta, to Anglia kojarzy mi się z pieskami królowej, rasy corgi, a poza tym - z zupełnie niezjadliwym dla Polaków jedzeniem :).
UsuńDziękuję za słowa uznania dla obrazka!
Pozdrawiam serdecznie!
hej Małgosiu!
OdpowiedzUsuńu mnie też przerwa, też kłopoty zdrowotne kota (przewlekłe zapalenie nerek), ciągłe chodzenie do weta na badanie krwi i moczu i niestety ciągłe pogarszanie... :( daję jej jakieś leki i wciąż mam nadzieję że choć z tej choroby nie da się wyjść, to chociaż zatrzymać. Trzymaj za mnie i kociczkę kciuki (dopiero co 5 lat skończyła).
Jak zobaczyłam mandalę i słonie, do tego wpis o Anglii od razu mi się z hindusami hinduistami skojarzyło. Bo ja w swojej ignorancji nie wiedziałam wcześniej przed przylotem do Dubaju, że są w Indiach również islamiści i katolicy, o innej kulturze, bez jogi i wegetarianizmu :)
Chętnie poczytam o Twoich jogo-wege przygodach. Ja właśnie jestem na tym etapie.
Życzę samego zdrówka, dla bliskich ludzi i zwierząt!
pozdrawiam!
Ojej, ależ Dawno Ciebie nie było, na Twoim blogu zwłaszcza! Żal mi Twojej koteczki, ale jest młodziutka to pewnie organizm da sobie radę z chorobą. Trzymam kciuki i życzę zdrówka!
UsuńZa jogę i wege to muszę się wziąć na poważnie, bo przez wiele lat to było tak z doskoku, niesystematycznie itd, a ostatnio i waga jakoś ciut w górę poszła i nie chce wrócić i odporność trochę mi siadła, więc trzeba to ogarnąć. Tak że wpisy o tym wszystkim będą, ale to już chyba w nowym roku.
To jeszcze raz - zdrówka i wszystkiego dobrego! I pozdrawiam gorąco z ciepłej Polski (dzisiaj u mnie 8 stopni na plusie, a ma być jeszcze ciut cieplej, masz pojęcie? gdzie te nasze zamiecie i zawieje, śnieżne zaspy i lodowe sople?!)
Tak, dawno ale może niedługo coś zamieszczę, już prawie skończyłam moje magnolie :) Koteczka niestety ma bardzo złe wyniki i widać że organizm sobie nie radzi, niestety, nie wiem jak sobie z tym poradzić, sama wiesz jak to boli. Dziękuję za gorące pozdrowienia, ja od siebie posyłam również gorące, dziś tylko 28st :D A zawieje i zamiecie chętnie bym zobaczyła, pamiętam jak wtedy fajnie być w ciepłym domku i widzieć te śnieżynki za oknem...
OdpowiedzUsuńTak szczerze to tych 28st nie zazdroszczę, bo ja raczej człowiek Północy jestem :))) - ale słoneczka więcej to by się przydało :).
UsuńNo strasznie współczuję Ci w związku z koteczką - miejmy nadzieję, że jeszcze się z tego wygrzebie... Wiem co przeżywasz, ściskam mocno i przytulam...
Dziękuję za wizytę na moich zielonych szumiących stronkach. Jak do mnie trafiłaś?
OdpowiedzUsuńBędzie mi miło, jak czasem zajrzysz do mnie.
Nie mogę zaoferować Ci herbatki i czegoś słodkiego, ale zawsze znajdziesz ciepłe słowo.
Więc:
Więc chodź pomaluj mój świat
Na żółto i na zielono
Niech na niebie stanie tęcza
Malowana Twoją kredką
Więc chodź pomaluj mi życie
Niech świat mój się zarumieni
Niechaj mi zalśni w pełnym słońcu
Kolorami całej Ziemi
Tak, tak, wiem trochę zmieniłam słowa, ale niebieski nie jest moim ulubionym kolorem
Pozdrawiam
Czasem błądzę po zaprzyjaźnionych blogach i wyszukuję linki do innych ciekawych miejsc - i tak właśnie trafiłam do Ciebie :). Dziękuję za rewizytę, miło mi, że zajrzałaś :). Pozdrawiam serdecznie!
UsuńWspaniały obrazek!!! Życzę aby wszystko dobrze się ułożyło!!! Serdecznie pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za komplement dla obrazka i za życzenia :). Pozdrawiam gorąco!
UsuńŚliczne, delikatne. Czuje sie wrażliwość, przeżywanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ogromnie się cieszę, że obrazek Ci się podoba, Twoja opinia jest dla mnie bardzo cenna :). Serdecznie pozdrawiam!
UsuńPiękna akwarelka, te słonie pasują tam idealnie! Cudne kolory. Wpadaj niedługo z kolejnymi pięknościami:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ja też myślę, że słonie całkiem fajnie wpasowały się w ten obrazek w tle :). Serdecznie dziękuję za miły komentarz :). Pozdrawiam!
Usuńcudny obrazek😍
OdpowiedzUsuńNie znam się na akwarelach, więc nawet nie wiem co powiedzieć, prócz tego, że Twój obraz niesamowicie mi się podoba! Dwa kolory, wschodnie inspiracje... całość wygląda tak pięknie, że po prostu słów brak:-)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :))). Cieszę się, że obrazek Ci się spodobał :). Serdecznie pozdrawiam!
UsuńŻaden twórca nie jest w 100 % zadowolony ze swojego dzieła, więc i ta przypadłość Cię nie ominęła. Nie miałam pojęcia, że akwarelami można takie cuda stworzyć. Trzymam kciuki za futrzastych domowników.
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu futrzaczków! Sytuacja już opanowana, wszystkim zdrowie się poprawia, chociaż mieliśmy parę kryzysów... Miło mi, że mój obrazek znalazł uznanie w Twoich oczach, dziękuję! I pozdrawiam serdecznie!
UsuńPiękny obraz pokazujesz. Taki delikatny. Jak dla mnie to 10/10 :-) Powyżej przeczytałam, że sytuację zdrowotną w domu trochę opanowałaś - bardzo się cieszę :-) Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńMiło mi czytać takie przychylne opinie o moim obrazku, to jest szalenie motywujące :). Dziękuję! I serdecznie pozdrawiam!
UsuńIdeał, jestem zachwycona. Mój styl, jest tak magicznie, orientalnie, inaczej, a nawet baśniowo. Dla mnie to absolutny ideał chwytający za serce. Bardzo mi miło zobaczyć Twój nowy post, rozumiem też przerwy. Życzę z całego serca wszystkim zdrowia, niech całe zło od was ucieka i już nie wraca!!!!!!!!! Posyłam cały wór dobra i sił do walki z przeciwnościami. Przytulam. <3
OdpowiedzUsuńAgnieszko, dziękuję Ci najserdeczniej za tak entuzjastyczny komentarz i ogrom ciepła, jaki mi przekazujesz! Ściskam Cię mocno i pozdrawiam gorąco!
UsuńCudny!!! Delikatny i taki bajkowy :)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt
Dziękuję :))). Wszystkiego najlepszego i wesołych Świąt!
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Droga Małgosiu!
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wielu pięknych, chwil, roziskrzonych wspomnieniem, rozbrzmiewających kolędą, tlących ciepłem domowego ogniska i miłością bliskich.
Magicznych Świąt!
Pozdrawiam ciepło:)
Dziękuję Ci, Lusiu, za piękne życzenia, a także za to, że zawsze o mnie pamiętasz i znajdujesz chwilkę na napisanie kilku słów :). Ja Tobie także życzę pięknych Świąt, rodzinnego ciepła i wspaniałych chwil w tym cudownym czasie!
UsuńBardzo ładny obrazek i ta wersja bez słoni też dobrze wyglada. Podobają mi się wczesniejsze rysunki mandali. Mam zamiar cofnąć sie jeszcze trochę wstecz w czytaniu o ich tworzeniu i może uda mi się narysowac własną.
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie dla obrazka :). Spróbuj narysować swoją mandalę, to całkiem łatwe i w dodatku bardzo przyjemne zajęcie!
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Życzę Ci zdecydowanie dobrego, udanego, zdrowego Nowego Roku. Pozdrawiam ciepło Justyna
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, Justynko, za pamięć i życzenia :). Ja Tobie także życzę na nadchodzący rok wszystkiego co najlepsze! Pozdrawiam serdecznie!
UsuńAż przykro się robi, kiedy czyta się o cierpieniu zwierzaków, a co dopiero ludzi. Mam nadzieję, że u rodziców już wszystko w porządku! Psiaka też szkoda, męczy się pewnie zwierzyna... Dobrze, że chociaż kociak trafił na ludzi z dobrymi serami, którzy obdarowali go domem ♥
OdpowiedzUsuńCo do obrazu - jest piękny! Uwielbiam takie grafiki :) Przyjemnie się na nie patrzy! W życiu nie pomyślałabym, że inspiracją do do tego malunku były słonie prosto z Anglii. Życie jest pełne paradoksów, nieprawdaż? ;)
Dziękuję Ci za wizytę i wszystkie miłe słowa :). Jeśli chodzi o zdrowie, to ci, którzy chorowali, są obecnie w znacznie lepszej kondycji, natomiast zachorowały dwa inne koty, ale powoli sytuacja się stabilizuje i mam nadzieję, że Nowy Rok przywitamy wszyscy w dobrym zdrowiu i nastroju :).
UsuńMiło mi, że obrazek Ci się spodobał, ja też jestem z niego na tyle zadowolona, że powstają kolejne w podobnym stylu :).
Pozdrawiam serdecznie!
Obraz jest cudowny! :) Życzę Ci pięknego nadchodzącego nowego roku!
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
Dziękuję! Ja Tobie także życzę wszystkiego co najlepsze!
UsuńLotos taki delikatny, bardzo ładne barwy. Przykro mi, że z tymi psami i kotami się tak nałożyło.. :(
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Zdrowie naszych pupili poprawia się, więc i nam dobry nastrój wraca :).
UsuńPozdrawiam serdecznie!
O to dzięki Bogu! Cieszę się, że się lepiej mają zwierzaki, oby nic już się takiego nie działo w najbliższym czasie :) pozdrawiam ciepło również, chętnie będę tu zaglądać bo blog ciekawy :) Twórz jak najwięcej :)
UsuńBardzo Ci dziękuję za tyle ciepłych słów :). Mam nadzieję, że z blogiem i obrazkami trochę się rozkręcę po Nowym Roku, więc zapraszam serdecznie!
UsuńDroga Małgosiu!
OdpowiedzUsuńCzas tak szybko biegnie. Dopiero były święta...
Pragnę Ci życzyć by Nowy Rok przyniósł Ci wszystko to o czym marzysz i czego pragniesz. Niech to będzie piękny rok dla Ciebie i Twoich bliskich!
Wszystkiego dobrego!
Dziękuję Ci, Lusiu, za Twoją pamięć i piękne życzenia :). Ja Tobie także życzę na kolejny rok wielu wspaniałych chwil, spełnienia marzeń i wszystkiego co najlepsze! Ściskam Cię mocno i pozdrawiam gorąco!
UsuńMałgosiu , wszystkiego pięknego na ten Nowy Rok życzę i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci dziękuję! I ja Tobie życzę dobrego i pięknego nadchodzącego roku! Serdecznie pozdrawiam!
UsuńNieszczęścia niestety chodzą stadami.
OdpowiedzUsuńTrzecie zdjęcie od góry wygląda fenomenalnie. Jak jakaś animacja, grafika komputerowa czy coś takiego. Świetnie się wpasowało.
Mam do hinduizmu (itd) ostrożny stosunek, kiedyś głęboko w to weszłam, faktycznie pozytywne korzyści były, ale otworzyło mnie to przy okazji na niebezpieczne kierunki tego duchowego życia... szkoda naprawdę o tym gadać. Dziś unikam tych praktyk po prostu.
Pozdrawiam i życzę Ci zdrowia dla całego Twojego domu. I niekończącej się hałdy prasowania. :D
Właśnie patrzę na górę do prasowania i w związku z wykręceniem się z imprezy sylwestrowej to bym najchętniej zabrała się wieczorową porą za żelazko :).
UsuńCo do obrazka, to faktycznie też już sama myślałam, że te słonie fajnie się tam na zdjęciu wpasowały i powinnam namalować z nimi drugą wersję :).
Jeśli chodzi o hinduizm i inne filozofie, religie i teorie, to ja w ogóle mam ostrożny stosunek i biorę z tego tylko tyle ile wydaje mi się rzeczywiście do czegoś potrzebne, ważne, sensowne itd. Wszystko z umiarem :). Ale joga europejska, czyli asany, ogólny kierunek jeśli chodzi o odżywianie i zachowanie równowagi emocjonalnej, to są elementy, które dobrze mi służą, więc w miarę rozsądnie (chyba) z nich korzystam.
Pozdrawiam serdecznie!
Współczuję z powodu zwiearzaczków :-(
OdpowiedzUsuńKlimat mandali oraz słoni w Twoim wykonaniu prezentuje się bardzo hindusko i ma to bardzo duuuuużo uroku.
Cieplutko pozdrawiam
Bardzo dziękuję! Miło mi, że zajrzałaś :). Pozdrawiam serdecznie!
UsuńWitam. Przede wszystkim chcę napisać, że bardzo mi przykro z powodu stanu zdrowotnego zwierząt.
OdpowiedzUsuńRodzicom życzę dużo zdrowia ❤
Domyślam się, że jest ze wszystkim jest niewesoło...
A mimo to, Twoje posty są pełne energii, takiej pozytywnej. Mimo przeciwności znajdujesz czas, by napisać do nas, w jakiś sposób znajdujesz czas, by rozwijać swoje zainteresowania. Naprawdę: podziwiam!
Zastanawiałam się co ma słoń i mandale do Anglii, ale jak już wspomniałaś o Indiach, wszystko mi się przypomniało :):):)
Praca świetna, dopracowana. Szczegółów całe mnóstwo, które tak uwielbiam. W ogóle ten post, jest wyjątkowo pouczający. Dziękuję :)
U mnie zwykle mało zdjęć a dużo pisaniny, jakoś lepiej mi idzie pisanie niż malowanie, a fotografowanie to już całkiem leży :).
UsuńSłonie naprawdę przyjechały z Anglii, od razu zapachniały mi Indiami, i od razu wiedziałam, co w związku z tym namaluję. No ja bym sobie życzyła, żeby częściej mi się trafiały takie niespodziewane inspiracje :).
Dziękuję Ci serdecznie za wszystkie miłe słowa i życzenia, i gorąco pozdrawiam!
Dzień dobry :) Doskonale wiem, co to znaczy natłok obowiązków czy problemów. Są rzeczy ważne i ważniejsze, dlatego i u mnie w ciężkich czy też zabieganych chwilach blog spada na dalszy plan. Dlatego tak późno odpisuję, normalnie odezwałabym się wcześniej, jednak i u mnie trochę problematycznie. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży, że wszystko będzie dobrze. życzę Ci tego z całego serca. Rodzicom życzę dużo dużo zdrowia i siły a zwierzakom, aby mogły szaleć i cieszyć :) Sama mam mały zwierzyniec, dwa psy - Muchę :) i Maję a także koty: Grażynę, Bogusię, Mariolę i Mariana. Mucha ze schroniska, Majka to jej córka. Mariola- niechciana, Grażynka wyrzucona z samochodu, Bogusia oswojony dzikus i Marian- nasza najnowsza zdobycz, również niechciany kotek. Rodzina się powiększa a ja bardzo się cieszę, kocham zwierzęta i od zawsze są ważną częścią mojego życia :) Wspaniała praca, bardzo orientalna, sama jestem fanką orientu :) Głownie Japonia i Korea, jestem zakochana w tych krajach ale moja miłość zaczęła się całkiem inaczej, chodź przyznam że joga zawsze wydawała się być ciekawa, jednak nigdy jej nie próbowałam :) Gdybym mogła na pewno odwiedziłabym indie, kojarzą mi się przede wszystkim z dobrymi przyprawami a ja lubię dobrze doprawić :D Jednak moim największym marzeniem jest Japonia i chyba nic tego nie zmieni :) Cudowny wpis i fantastyczny, mega inspirujący blog. Zakochać się można od pierwszego słowa!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ♡
Bardzo mi miło, że znalazłaś tutaj coś ciekawego dla siebie :). Dziękuje za tyle ciepłych słów! Zwierzaczków u nas zawsze jest kilka, a bywało nawet kilkanaście, chociaż zawsze powtarzam, że to już ostatni przygarnięty biedak... No ale jak nie przygarnąć?!
UsuńCo do orientu, to u mnie zainteresowanie zaczęło się właśnie od jogi, potem poszerzyłam swoją wiedzę poprzez historię sztuki, która była moją pasją przez długie lata... Natomiast o Japonii czytam ostatnio bardzo dużo za sprawą mojego syna, który jest tym krajem zafascynowany :).
Dziękuję Ci za wizytę i pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję Małgosiu,że mnie znalazłaś, bo i ja mogłam znaleźć Ciebie :)Jestem pod ogromnym wrażeniem tej aranżacji obrazka ze słonikami. Strzał w dziesiątkę! Przy okazji gratuluję talentu. Miło u Ciebie i już wiem, że będę zaglądać :) Pozdrawiam cieplutko i pomyślnego nowego roku życzę Pola :)
OdpowiedzUsuńJa też się ogromnie cieszę z tego wirtualnego spotkania! Za to właśnie uwielbiam internet - znajdujemy tu ludzi, których w świecie analogowym pewnie nigdy byśmy nie spotkali :). Miło mi, że wpadłaś, i że obrazek (w towarzystwie słoników) zyskał Twoje uznanie. Pozdrawiam serdecznie i Tobie także życzę wszystkiego najlepszego na nowy rok!
UsuńZazwyczaj jest tak, że autor pomysłu widzi jak praca ma na końcu wyglądać, ale bywa, że oto pomysł po drodze został przez niego zaktualizowany, albo coś do jego wykonania nie jest takie jak pierwotnie zakładał etc. Oczywiście zupełnie inaczej do takiej pracy podchodzi widz, bo albo coś mu się podoba, albo nie. Mnie się bardzo podoba, dzięki za pokazanie etapów tworzenia :) Mandala jest mi bardzo bliska. Co do części o zwierzętach, to jestem świeżo po ogromnej stracie (pisałam tutaj https://czaisiewnas.blogspot.com/2018/12/dlaczego-juz.html). Rozumiem, co przeżywasz. Zwierzęta są dla mnie bardzo ważne. Ich los wiele mówi o ludziach, którzy zbyt często pozbawieni są człowieczeństwa. Ciesze się, że tutaj trafiłam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTwój wpis o Tosi czytałam, zostawiłam tam komentarz - serdecznie współczuję...
UsuńDziękuję za miłe słowa o moim obrazku :). Ja często mam w głowie tylko ogólny zarys tego co chciałabym namalować, konkrety przychodzą jakoś tak w trakcie. W sumie to jest całkiem fajne, sama bywam zaskakiwana, często nawet całkiem pozytywnie.
Dziękuję Ci za wizytę, pozdrawiam serdecznie!
Wow piękna akwarelka,ma niepowtarzalny klimat, rozmarzyłam się .
OdpowiedzUsuńGosiu dawno u Ciebie nie byłam,przepraszam :(
Życzę Tobie by wszystkie problemy jakie pojawiły się pod konic 2018 Roku odeszły ,niech Nowy Rok przyniesie zdrowie dla Was i zwierzaków,niech smutki odejdą ,a w zamian radość niech przytuli się do Was jak kociak upominający się o głaski.
Bardzo Ci dziękuję za piękne życzenia :). Na szczęście sytuacja się znacznie poprawiła, zwierzaczki dobrze się czują, młody hasa jak szalony, a Muszka dostała nowe leki i wyraźnie odżyła :). Fajnie, że wpadłaś :). Pozdrawiam serdecznie i Tobie także życzę wszystkiego co najlepsze na ten nowy rok!
UsuńDziękuję za komentarz na moim blogu. Ponieważ mam zwyczaj odwiedzania tych, którzy u mnie gościli, to zawitałam także do Ciebie. Indie i mnie fascynują od najmłodszych lat, choć niewiele o nich wiem. Wielką zwolenniczką i propagatorką jogi była Twoja imienniczka Małgorzata Braunek. W moim porażeniu mózgowym bardzo by mi była pomocna przede wszystkim w sferze umysłu i ducha, bo fizycznie raczej nie byłabym w stanie robić tych wszystkich pozycji. Próbowałam znaleźć lekturę,by trochę poczytać ale nie trafiłam na nic konkretnego. Uwielbiam indyjską herbatę, szczególnie granulowaną, której ponoć nie można dostać w warszawskich sklepach(tak twierdzi mój syn). Nie lubię narracji w Bollywoodzkich filmach, ale w ostatnim czasie w telewizji trafiłam na dwa filmy, których bohaterami byli Hindusi. Twój rysunek i opowieść o jego elementach są piękne i fascynujące. Wciągnęłam adres Twojego bloga na swoją listę odwiedzanych, więc bez względu na Twoją częstotliwość wpisów, z pewnością się jeszcze spotkamy. Pozdrowienia dla rodziny i zwierzyńca.
OdpowiedzUsuńMiło mi Cię gościć :). Dziękuję serdecznie za wnikliwy komentarz i ciepłe słowa. Cieszę się, że obrazek Ci się spodobał :). Z przyjemnością będę zaglądać także do Ciebie. Pozdrawiam najserdeczniej!
UsuńAkwarelka jest piękna, a o lotosie przeczytałam z wielkim zainteresowaniem.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, cieszę się, że akwarelka Ci się podoba :). Lotos to fascynująca roślina, wielu rzeczy o nim dowiedziałam się całkiem niedawno. Pozdrawiam gorąco!
UsuńSzkoda mi twoich zwierzaków. Przykro mi strasznie 😔😔😔 Zaraz mi się moje husky przypominają. Okropnie mi ich brakuje więc rozumiem twój ból.
OdpowiedzUsuńObrazek i słonie super. Masz talent!!! Zazdroszczę pobytu w Angli.
W Anglii był mój syn, ma tam przyjaciół, sporo z nimi zwiedzał, sama mu zazdroszczę :).
UsuńDziękuję Ci serdecznie za wszystkie miłe i ciepłe słowa :).