czwartek, 19 marca 2020

#zostanwdomu - zajmij się czymś i nie marudź ;).

Jak tam u Was dobrowolna (lub u niektórych przymusowa) kwarantanna? Nudzicie się, martwicie, czy przeciwnie - cieszycie się wolnym czasem? A może wkurza Was, że inni siedzą sobie bezpiecznie w domach, a Wy musicie zasuwać do roboty?

Ja trochę zasuwam, bo tak się składa, że moja firma musi działać, choć ograniczyliśmy kontakty z klientami a nawet ogłosiliśmy krótką przerwę. Ludzie nie będą się przez kilka dni kręcić, a my też sukcesywnie wykorzystamy zaległe kilkudniowe urlopy. Dzisiaj urlopowanie trafiło na mnie, wracam do pracy w poniedziałek. Mąż na dobrowolnej kwarantannie, bo był niedawno za granicą. Wrócił jeszcze przed tą obowiązkową kwarantanną, ale dla świętego spokoju (żeby się współpracownicy nie denerwowali, że przywiózł wirusy) na razie pracuje zdalnie. Czyli jest pod telefonem i od czasu do czasu trochę na nim wisi, ale generalnie ma sporo wolnego czasu.

Tak więc siedzimy w domku, trochę grzebiemy w ogródku, malujemy pokój, odgracamy różne kąty, odrabiamy zaległe lektury. Dopóki człowiek zdrowy - super sytuacja :). Jesteśmy zadowoleni, że mamy czas na spokojne wypicie razem kawy, pobaraszkowanie z naszym kocim stadkiem, ogarnięcie w domu różnych spraw, na które ciągle brakowało czasu, przesadzanie kwiatków, przyszywanie urwanych guzików... I nagle się okazało, że można zwolnić, że na wszystko jest czas.




Do i z pracy chodzę przeważnie na piechotę i szalenie mnie cieszy widok pustych ulic. Tak, mnie to bardzo cieszy :). 
Denerwują mnie katastroficzne komentarze do zdjęć czy filmów z opustoszałych polskich miast. Kochani, to nie apokalipsa, tylko dowód na naszą obywatelską odpowiedzialność! 
Tak na to patrzcie - szklanka jest do połowy pełna! Nam jeszcze nie nakazano, jak we Włoszech, tylko grzecznie poproszono, żebyśmy przez dwa tygodnie nie szwendali się bez potrzeby. Poza patologicznymi i umysłowo ułomnymi jednostkami generalnie społeczeństwo zrozumiało, że jak się teraz trochę postaramy, to szybciej damy sobie radę z tym dziadostwem. 

Po dwóch czy trzech dniach paniki w połowie zeszłego tygodnia, kiedy wszyscy rzucili się do sklepów, sytuacja się uspokoiła, w sklepach generalnie wszystko jest i nawet kolejki mniejsze niż zwykle. Przed apteką długa kolejka, ale długa tylko dlatego, że wszyscy grzecznie ustawiają się w odległości 1 metra jeden od drugiego, a do środka wchodzi tylko tyle osób ile jest aktualnie obsługiwanych. Nikt się nie przepycha, nie wciska, nie awanturuje. 

Sąsiedzi (nawet ci, z którymi na ogół nie rozmawiamy, bo się w zasadzie prawie nie znamy, rzadko widujemy itd) - zachowując pótorametrowy dystans - witają się jakoś serdeczniej, pytają czy wszystko w porządku, czy czegoś nie potrzeba, życzą zdrowia... Jak nigdy przedtem. Czyż to nie jest miłe i budujące?

Więc tak - zdajemy test na zbiorową odpowiedzialność. Po drugie - świat zwolnił w swoim oszalałym pędzie, zaczynamy skupiać się na rzeczach drobnych, sprawach codziennych, na tym co blisko. Zastanawiamy się, odczuwamy bardziej. Myślimy o naszych bliskich, których czasem nieco zaniedbywaliśmy, myśląc, że najważniejsza jest praca, najmodniejszy ciuch, kariera, lans nową bryką po mieście itd. Teraz zastanawiamy się, czy kartofli zabunkrowanych w piwnicy wystarczy do końca kwarantanny. Wymyślamy zajęcia dla dzieci uziemionych w domu. Sami dla siebie wymyślamy zajęcia, uruchamiamy wyobraźnię. 

A3,cienkopis

Ja na razie niewiele miałam tego wolnego, ale oczywiście myślę przede wszystkim o możliwości zajęcia się tym, co tygryski lubią najbardziej, czyli malowaniem, rysowaniem. Namierzyłam trochę filmików, z których chcę się trochę poduczyć malowania akwarelą, bo moje pierwsze próby były totalną amatorszczyzną. To będą raczej techniczne ćwiczenia, więc nie spodziewajcie się spektakularnych rezultatów i ślicznych obrazków. Przynajmniej nie tak od razu :DDD

No ale narysować coś tam to zawsze mogę. To dzisiejszy szkic, może średnio udany, ale oprócz malutkich rysuneczków zentanglowych w wyzwaniu o polskich miastach, to ja od początku roku niewiele stworzyłam. A właściwie to nic nie stworzyłam, tylko z doskoku próbowałam dokończyć zaczęte jakiś czas temu dwie większego formatu prace. Ale słabo mi to szło - a to czasu, a to weny brak... Tak że w sumie trochę wypadłam z rytmu, jeśli chodzi o rysowanie.


Ale ten koń do mnie przemówił. A w zasadzie to nie tyle koń, co jego zdjęcie, na które natknęłam się w otchłani internetu, wołało do mnie: "narysuj mnie!". No więc jak odmówić, no jak...?

No tak jakoś ciągnie mnie do koni, a tak konkretnie do malowania i rysowania ich portretów, bo takich bezpośrednich kontaktów nie mam z nimi zbyt często. 
Pamiętam konie jeszcze z dzieciństwa - na wakacje jeździłam do dziadków na wieś i tam zawsze były dwa śliczne kasztanki. To były czasy drobnego rolnictwa, gospodarstwa indywidualne były samowystarczalne, a więc rolnik miał i kurki, i świnki, i krówki, i sad, i ogród warzywny, i pole, na którym rosły i zboża rozmaite, i ziemniaki, i różne zakontraktowane uprawy - u mojego dziadka zwykle buraki cukrowe albo tytoń. A do uprawiania pola potrzebne były konie. Tak, pamiętam te czasy, kiedy koń ciągnął pług albo taką zwyczajną "analogową" kosiarkę czy siewnik. Istniały już kombajny, ale nadal w użyciu były także te proste urządzenia (zresztą w małych gospodarstwach nadal są). 
W każdym razie u mojego dziadka dwa konie były, dziadek bardzo o nie dbał, bo to byli najważniejsi pracownicy w gospodarstwie. Jego szacunek i miłość do koni jakoś się chyba na mnie przeniosła. 
Natomiast nigdy nie jeździłam konno, ale jeździły moje dzieci - miałam więc okazję obcować z końmi także w sytuacjach jeździeckich.



Ale wracając do rysowania...
Jakiś czas temu pokazywałam Wam trochę podobny rysunek - na zdjęciu powyżej są oba razem... więc jak zobaczyłam kolejne zdjęcie końskiej głowy w takim dynamicznym ujęciu, to od razu wiedziałam, że narysuję go w tej samej technice i formacie :).

Co jeszcze robię? Dziergam na drutach. Dawno tego nie robiłam i aż zatęskniłam, no po prostu ręce mnie od pewnego czasu świerzbiały, żeby coś podrutować :))). No i mam na drutach dwa sweterki, trochę nawet teraz bez sensu, bo raczej zimowe, a za oknem w południe było w cieniu 20 stopni!

Ten prawie-biały, a w zasadzie jasno-ecru, zaczęłam miesiąc temu, kiedy jeszcze była nadzieja na kawalątek prawdziwej śnieżnej zimy:


Robię go z pięciu rodzajów włóczki (jeden się nie załapał na zdjęciu), trochę je mieszając w różnych rzędach: 
  • Merino Baby (w trzy nitki!) , 
  • Piuma (ta grubaska, bardzo lekka, jak czesanka - merino z akrylem), 
  • Silk Mohair (moher z jedwabiem), 
  • Melody (poliamid z akrylem, to ta o której zapomniałam przy zdjęciu, daje jedwabisty połysk, użyłam jej odrobinę tylko w kilku rzędach), 
  • Angora Gold Star (mieszanka akrylu, wełny, moheru i poliestru, plus malusieńkie cekinki o diamentowym blasku - to ten największy motek, którego użyłam też tylko odrobinę w górnej partii sweterka, żeby nie przesadzić z tymi diamentami). 
W sumie wygląda to jak zaspa śnieżna w mroźny słoneczny dzień :). 
Na razie jednak dopadł mnie mały kryzys. Dziewiarkom znany jest Syndrom Drugiego Rękawa, ale mnie dopadło już przy pierwszym, więc wiadomo było, że jak nie zrobię teraz małej odskoczni, to ten sweter nigdy nie powstanie.

Miałam ci ja w domu zachomikowanych kilka motków takiego zabójczego różu. Włóczka Yarn Artu - no name, bo kupiona parę lat temu z jakimś konkretnym planem, ale ostatecznie nie zrealizowanym, ponieważ włóczka rozczarowała mnie organoleptycznie, że się tak wyrażę. Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu wszystkie opaski/metki zostały zdjęte, więc nie pamiętam jak się toto zwało. W każdym razie to jakaś mieszanka wełny z merynosów z jedwabiem. Surowy nie barwiony jedwab jest skręcony z wełną i wygląda to jak kłaczki waty wplecione w wełnianą nitkę (trochę jak tweed), a w dodatku włóczka jest szorstka w dotyku. Robiąc próbki przekonałam się później, że po upraniu dzianina staje się miękka i miła w dotyku, ale ostatecznie projekt poszedł do kosza. 
Nie miałam długo pomysłu, no i teraz mnie natchnęło, żeby dokupić moherek Kid Royal w nieco jaśniejszym odcieniu i zrobić w dwie nitki luźnym splotem całkiem prosty, nieco oversize'owy sweterek.



Dzięki temu różowemu przerywnikowi jest nadzieja, że wrócę do mojej zaspy śnieżnej i na następną zimę będzie jak znalazł :). 

Tak więc, Kochani, ja się nie nudzę, czego i Wam życzę :). I dobrego nastroju! 

Może pomocne będą poprzednie wpisy z cyklu #zostanwdomu:




*****

52 komentarze:

  1. Małgosiu zaciekawił mnie Twój post, bo refleksje na temat szalejącej zarazy trafione w punkt. Wszyscy zostaliśmy zmuszeni, by zatrzymać się w codziennym "galopie", a wręcz zostać w domach. Pomimo tego, zaczęliśmy dostrzegać ludzi wokół, troszczyć się o starszych i słabszych oraz pożytecznie, a nawet twórczo spędzać uziemienie w domu.
    Urzekły mnie Twoje rysunki - koń i dynamiczny ruch grzywą - nie słodzę, po prostu nie potrafię malować, więc szczególnie cenię te talenty u innych, których sama nie posiadam. Druty mnie nie kręcą, ale niejedną przygodę z szydełkiem mam już za sobą :-))
    Pozdrawiam i zdrówka życzę.
    Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie chodzi o to, żeby dostrzec pozytywne strony tej sytuacji. Warto o tym przypominać, bo niektórzy nie radzą sobie ze stresem i mają tylko czarne scenariusze. Dziękuję za miłe słowa pod adresem moich rysunków - bardzo mnie to cieszy i motywuje :))). Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. U mnie jest dużo stresu jednak. Prowadzimy z mężem firmę. Jest strach o przyszłość, o pieniądze, o wypłaty dla pracowników, składki na ZUSy, kredyty. Niestety, niektóre zlecenia zostały wstrzymane. Jeszcze coś tam się robi, ale jeśli sytuacja z zarazą się przeciągnie, to... Przedsiębiorcom wypłata z nieba nie spłynie na konta 🤨 No, trudny czas. Do tego syn astmatyk, więc tu też mam stracha. Staram się jednak myśleć pozytywnie. W różnych czarnych dupach się bywało, to może i z tej wyjdziemy 😉✌️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Sylwio, ja też prowadzę firmę, więc wiem dokładnie, o czym piszesz. Ja już odczuwam, że niektórym klientom posypały się finanse, nie dostałam wszystkich przelewów, które już od tygodnia powinny być na koncie, a wynagrodzenia, składki, podatki, leasingi i kredyty zapłacić muszę. Mała rezerwa była, ale zaraz się skończy w tej sytuacji. Do ZUSu można złożyć wniosek o prolongatę na 3 miesiące, ale wbrew zapowiedziom to dość uciążliwa procedura, no i za te 3 miesiące skądś nagle tę kasę trzeba będzie wziąć... Do US też zawsze można złożyć wniosek o odroczenie albo rozłożenie na raty, ale taka sama procedura... Do wypłat mają być dopłaty rządowe, ale jeszcze nie znam warunków, pewnie też nie dla każdego. Mój syn jest lekarzem, synowa z astmą, mama staruszka... też nie jest lekko, ale damy radę! Przeżyłam zmianę ustroju, kartki, stan wojenny, denominację pieniądza, kredyty po 100% rocznie... Zahartowana jestem :))). W tym wszystkim zdrowie najważniejsze! Pozdrawiam serdecznie, życzę zdrówka i dobrego nastroju!

      Usuń
  3. Konie to trudny temat w twórczości, a ty w tych rysunkach świetnie sobie z nimi radzisz :)
    Zaspa śnieżna niezwykle mi się podoba!
    Ja także spędzałam wakacje na wsiach i stykałam się wtedy z końmi, w jedne wakacje, miałam nawet nietypowy z nimi kontakt. Szesnastolatką będąc uczestniczyłam w żniwach, a że przy wiązaniu snopków byłam mało wydajna, mój kuzyn orzekł, że on będzie wiązał a ja zastąpię jego przy...powożeniu...kosiarką ;)
    No i powoziłam a obok siedział wujo i spychał odpowiednie porcje zboża. Początkowo, po przejechaniu jednego rządka wujo brał lejce i nawracał kosiarkę, a potem dawałam radę także z nawracaniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to weszłaś na wyższy poziom żniwiarski :))). Ja tylko snopki wiązałam, ale to była jeszcze podstawówka, prawa jazdy na konia wtedy nie miałam :))).
      Co do trudności rysowania koni to rzecz względna. Ja konia jakoś tam mniej więcej "czuję", za to dużo gorzej idzie mi z wedutami na przykład, nie mówiąc już o portretach - u mnie to raczej styl picassowski, czyli odległy od realizmu :))).

      Usuń
  4. koń cudowny! piękny szkic. Co do sytuacji, to moge sobie tylko wyobrazić. Mam nadzieję, że jednak Państwo znajdzie jakieś pomocne rozwiązanie w tej ciężkiej sytuacji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Państwo w pierwszym rzędzie dba o wpływy do budżetu, co do tego nie mam złudzeń, podatki trzeba rozliczyć w terminie, ZUS też tylko pozwala na odroczenie, a i to po przejściu przez uciążliwą procedurę, która wiele osób zniechęci. Testów brak, sprzętu dla lekarzy brak... No ale nie narzekajmy, nie jest najgorzej, lekcja chińska, a zwłaszcza włoska, przemówiła ludziom do wyobraźni, więc może katastroficzny scenariusz u nas się nie ziści.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  5. Ja w końcu kolorowanki ruszę choć to tylko weekend dla mnie, bo w poniedzialek od nowa w tę pandemię do pracy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to chyba nawet wolę do pracy pójść, bo ogrom prac domowych zaczyna mnie przytłaczać :). A tak to zawsze można było sobie wytłumaczyć, że czasu nie mam, bo praca... Obyśmy tylko zdrowi byli!

      Usuń
  6. Piękne rysunki Małgosiu i sweterki też zapowiadają się przecudnie :D
    U mnie w sumie niewiele się zmieniło odkąd jest "inaczej". Nadal od poniedziałku do piątki chodzę do mamy (póki mogę !), po drodze robię zakupy , tam pomagam jej w domu , potem powrót i ogarnięcie swojego domostwa. Czas leci jak z bicza trzasł...;-)
    Ja mam jakieś przesilenie wiosenne chyba , bo wena twórcza mnie opuściła ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas w sumie też wszystko kręci się wokół organizacji codziennych spraw - kto dla kogo zrobi zakupy, kto skoczy do babci, która jest co prawda na chodzie, no ale żeby nie musiała bez potrzeby łazić po mieście... itd. Takie czasy, mimo wszystko mi się to podoba, takie zwolnienie w biegu. Nie odczuwam paniki, o ile widzę, że wokół ludzie zachowują się rozsądnie. Grypa co roku zabija znacznie więcej ludzi i w tym też zabiła, a nikt o tym tak nie trąbi i nie lamentuje. Tylko spokój i rozsądek mogą nas uratować :).
      A weny to ja dzisiaj też nie mam, bo pogoda się zepsuła i najchętniej przespałabym cały dzień. Koty dokładnie to właśnie robią :))).
      Ściskam mocno!

      Usuń
  7. Małgosiu konie są rewelacyjne, a to przecież dość trudny temat. Nie mogę się napatrzeć. :) Jak to dobrze kiedy nie da się nudzić, a czasem słyszę takie głosy - co ja będę robić? :) Zdrówka życzę i nie dajmy się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet nie potrafię sobie wyobrazić nudy. Dopóki człowiek jest "na chodzie" czyli w miarę zdrowy, to zajęć znajdzie się mnóstwo. Dziękuję za wszystko, Danusiu :) - i pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń
  8. Świetnie sobie zagospodarowałaś czas. Najpierw zachwyciłam się końmi, potem tym białym, dzierganym cudem. Rewelacja!
    Przesyłam serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy nazywają to syndromem niespokojnych rąk :) - po prostu nie mogę siedzieć bezczynnie! Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  9. Konie wspaniałe, delikatny szkic bardzo mi się podoba. Super. Temat wdzięczny ale niezbyt łatwy więc tym bardziej podziwiam. Dzianinki też ekstra, szczególnie ta biała.......z całym bogactwem wzorów i włóczek różnistych. Zaczynasz robótkę od góry.......znaczy się od szyi, czy tak mi się tylko wydaje?... nigdy tak nie próbowałam, moze nie jest to trudne, ale przydałaby się jakaś lekcja. Mnie jeszcze jeden sweterek został do zrobienia, ale ja w sweterkach to wiosną albo jesienią, zimą mi za ciepło pod kurtką.......no taka gorąca kobieta ze mnie, hehehe. Dzisiaj przerywnik zrobiłam, od wszystkiego, nawet od obiadu i wybrałam się na przejażdżkę rowerową. MUSIAŁAM.......bo już mnie nosiło. Chaos, lęk, troska o dzieci, sprzeczne informacje, fake newsy...........Dzieci mieszkają w UK i wczoraj córka nie mogła nawet jarzynek do zupy dostać....puste półki. Ech:(. Pozdrawiam gorąco Małgosiu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziergam na drutach od początku ogólniaka, ale metody bezszwowej i od góry nauczyłam się "na stare lata" całkiem niedawno, z internetu. Jest mnóstwo takich stron, na których są całe kursy, pokazujące oczko po oczku jak się za to zabrać, od podstaw do skomplikowanych technik. Kiedyś wydawało mi się to trudne, a dzisiaj nie wyobrażam sobie innego sposobu :). Poszukaj może u Intensywnie Kreatywnej, tam jest wszystko o dzierganiu, drobiazgowo, z dokładnymi filmikami i za darmo, dobre są też kursy Iwony Eriksson.
      O dzieci martwimy się zawsze najbardziej. Mój starszy syn jest lekarzem, więc trochę tak na pierwszej linii frontu. W jego szpitalu był już przypadek koronawirusa, na pewno nie ostatni. My siedzimy teraz w domu, ale młodszy syn robi dla nas niezbędne zakupy, załatwia różne sprawy. Niby młodzi są bardziej odporni, ale obawa zawsze jest...
      Zdrówka Ci życzę, Wandziu, i wszystkiego dobrego dla najbliższych :).

      Usuń
  10. Śliczne te konie :) I sweterek cudnie wychodzi:)
    Ja siedzę w domu z córką (7 klasa) Musimy się dzielic laptopem, ponieważ jej był bardzo stary i odmowił wczoraj kategorycznie współpracy, a ma dużo lekcji. Mąż i syn wychodzą codziennie do pracy. Nie nudzimy się wcale, wręcz mam wrażenie,że mi czasu brakuje ;) Najważniejsze,żeby wszyscy zdrowi byli.Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak - zdrowie najważniejsze, a z całą resztą jakoś damy sobie radę :). Tego życzę Tobie i Twoim najbliższym - zdrowia i pogody ducha!

      Usuń
  11. Konie cudne... Ja dzięki dużemu domowi, pięknemu ogrodowi i masie książek do anatomii nie ma nawet chwili czasu na nudę! Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! To wspaniale, że masz tak dużo zajęć, które nie tylko zajmują Ci czas, ale przede wszystkim - sprawiają przyjemność :). To chyba największa frajda w życiu :). Pozdrawiam serdecznie i zdrówka życzę!

      Usuń
  12. Witaj Małgosiu.
    Mój koń, mój kon...
    Miłe wspomnienia z Bieszczadów.
    Super rysunki.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie w Bieszczadach moi synowie uczyli się jeździć konno, mieszkaliśmy tam jakiś czas przy ujeżdżalni urządzonej w starej owczarni :). Dziękuję za miłe słowa! Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  13. Śliczne te koniki! Chciałabym się kiedyś nauczyć rysowania roślin w takim ruchu, traw szarpanych wiatrem. W mojej dzielnicy też nie ma dużych skupisk ludzi, parami chodzą do sklepu, pobiegać albo z psem/dzieckiem na spacer. Ale w dużych parkach i nad Wisłą podobno tłumy, jak na majówce... >< No nic, zobaczymy co będzie. Staram się nie martwić na zapas co mi przychodzi z ogromnym trudem bo jak wiadomo jestem największą Drama Queen na świecie... Jedyne, co mnie bezpośrednio dotknie to fakt, że raczej na pewno w maju nie polecimy do Japonii. Strasznie mi szkoda, bo mieliśmy wszystko tak ładnie poukładane, bilety kupione w super cenie, ech... Ale, jak mówią Japończycy, "nic na to nie poradzisz". Mimo wszystko staram się być pozytywna. ^^*~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie właśnie wczoraj myślałam, że z Waszej wyprawy na razie chyba nici... No cóż, co się odwlecze, to nie uciecze :). Może w lepszym czasie wszystko Wam się ułoży jeszcze lepiej? To chyba też japońskie powiedzenie, że kiedy wiatr wpada do domu, to wymiata wszystkie śmieci i zatrzaskując jedne drzwi - otwiera drugie. Będzie dobrze, a może nawet lepiej :).

      Usuń
  14. Mało działam kreatywnie , ogarnęła mnie niemoc twórcza . Piękny konik . Spokojnego weekendu 💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci, Marysiu :). Czasem trzeba po prostu odpocząć. Wszystkiego dobrego!

      Usuń
  15. ja niestety muszę chodzić do pracy, no ale co zrobić, czekam na Ramadan, wtedy pracujemy tylko 6h ;) gdybym miała siedzieć w domu to na pewno bym czytała, bo mam mnóstwo książek wartych zapoznania się z nimi, plus ostatnio dużo oglądam YouTube, np. właśnie teraz kanał historyczny :) konie kocham, jeździć lubię, a swego czasu miałam w pokoju same plakaty i obrazy z końmi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze nie wiem, jak moja firma będzie funkcjonować w najbliższym czasie, bo rząd ogłasza coraz to nowe wytyczne i pomysły. Na razie działamy w zwolnionym tempie, część osób ma urlopy, kontakty z klientami ograniczone. Wolałabym zamknąć wszystko na jeszcze dwa tygodnie, żeby się sytuacja uspokoiła. A w domu mam co robić :). A jak tam u Was sytuacja koronawirusowa? Widziałam na mapie zachorowań, że też do Was to choróbsko dotarło, ale czy to jakoś znacząco wpłynęło na życie codzienne?

      Usuń
  16. Wspaniały, pełen dobrej energii post... :) Takiego podejścia do "tematu nr 1" w dzisiejszych czasach wiele osób mogłoby się od Ciebie nauczyć :) Ja również staram się patrzeć optymistycznie, staram się patrzeć na to, że ten inny styl życia, choć trochę wymuszony, nauczy nas czegoś dobrego :)
    Twoje rysunki zachwycają :) I jeden i drugi pełny jest dynamiki i takiej... gracji :) mam nadzieję, że znajdziesz czas na kolejne prace - zarówno w akwareli jak i rysunkowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem panikarzy, którzy widzą w tym koniec świata. Co roku na grypę umiera więcej ludzi, a co kilka lat pojawia się jakaś wyjątkowo zjadliwa odmiana. Nic nowego w gruncie rzeczy. ZAWSZE trzeba dbać o odporność, o zdrowie i dobrą kondycję, o higienę. Ja mam taki odruch, że jak widzę kaszlącą osobę, to omijam ją szerokim łukiem, odsuwam się jak najdalej, albo przynajmniej odwracam głowę, żeby zarazki do mnie nie doleciały. U nas nie ma zwyczaju noszenia maseczek przez takie prychające osoby, a bardzo by się to przydało. Syn jest lekarzem i mówi, że znacznie częściej dzieci, niż dorośli, wiedzą, że jak się kaszle lub kicha, to trzeba to robić w zgięcie łokcia, a nie w dłoń, lub co gorsza w przestrzeń czy wręcz na rozmówcę. Może obecna sytuacja spowoduje jakąś modę, wzorem Japończyków czy Chińczyków, na noszenie maseczki w czasie przeziębienia czy innej infekcji, bo pod tym względem jesteśmy trochę niechlujni, niestety.
      Dziękuję za miłe słowa pod adresem moich rysunków :). Chciałabym więcej malować i rysować, ale niestety czasu ciągle brakuje... Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  17. Świetne konie! U mnie jedna szydełkowa chusta skończona, teraz biorę się za koc :)
    Denerwuje mnie, gdy co niektórzy narzekają na nudy w domu, zamiast docenić fakt, że nie muszą nigdzie wychodzić... Ale zdecydowana większość stosuje się do zasad i mimo trudności wykorzystuje ten czas dla siebie i rodziny, a to daje nadzieję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Kusi mnie szydełko, a konkretnie jeden projekt chusty, ale sama nie wiem, czy bym ją nosiła, więc jakoś tak odwleka się realizacja...
      Ja tam zawsze się cieszę, jak mogę bez wyrzutów sumienia zostać w domu, bo zawsze mam mnóstwo pomysłów jak ten czas sobie zorganizować. Pomysłów więcej niż czasu!

      Usuń
  18. Genialne podsumowanie sytuacji:)
    Dziergam i ja wieczorami - ogromny szal na przyszła zimę:)) Nawet dziś kawałek udziergalam, choć miałam wiele innych fajnych zajęć domowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zwykle zabieram się za zimowe udziergi w połowie zimy, potem brakuje mi motywacji do skończenia, a z początkiem kolejnej zimy już nie mogę na tego UFOka patrzeć, więc pruję i zabawa zaczyna się od nowa :).

      Usuń
  19. Dla mnie to czas wytężonej pracy. Akcją "zostań w domu" cieszę się, bo na blogach jest większa aktywność i posty są ciekawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zauważyłam większą aktywność blogerów, co bardzo mnie cieszy :). Czyli są jasne strony tej sytuacji :).

      Usuń
  20. W domu siedzę i nie marudzę z tego powodu bo nadrabiam zaległości . Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! - jak widać sporo jest osób zadowolonych z siedzenia w domu :))).

      Usuń
  21. Przyznam, że jestem bardzo pozytywnie zdziwiona naszym społecznym zaangażowaniem, naprawdę kto może, zostaje w domu. I tak jak piszesz, okazuje się, że można inaczej, wolniej, spokojniej... byle w zdrowiu.
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o życie codzienne, to nawet mi się to podoba, jakoś tak spokojniej jest. Martwi mnie natomiast efekt domina, czyli długofalowe skutki dla gospodarki, a w efekcie dla nas wszystkich. Ale jakoś damy radę, byleby zdrówko było :).
      Pozdrawiam!

      Usuń
  22. Nie martwi mnie koniecznośc siedzenia w domu , zawsze na coś brakuje czasu więc teraz na spokojnie nadrobię zaległości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi się podoba takie podejście :). Trzeba dostrzegać dobre strony tej sytuacji. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  23. Piękne te konie, a zwłaszcza zachwyciłam się rozwianą grzywą tego po lewej stronie.
    U mnie właściwie życie toczy się jak zwykle. Jedyne co sie zmieniło, to sposób spędzania dni wolnych - chodzimy na spacery po okolicy zamiast jeździć komunikacja miejską do różnych ciekawych części miasta. Owszem, pozamykane są szkoły, muzea, odwołane koncerty itp., ale rząd tylko zaleca ograniczenie wychodzenia z domu i rezygnację z udziału w różnych imprezach, nic nie zakazuje - przynajmniej na razie.
    Cieszę sie, że już nie prowadzę firmy, bo zmuszona byłabym podejmować trudne i odpowiedzialne decyzje.
    Serdecznie pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie w tej chwili najtrudniejsze decyzje dotyczą właśnie prowadzenia firmy, bo zamknąć jej nie mogę. Zrobiliśmy tydzień wolnego, ale potem trzeba wrócić i jakoś działać. Na razie cieszę się chwilą oddechu, był czas na prace ogrodowe, ale nagle zrobiło się bardzo zimno, więc robimy w domu drobne remonty, no i jest czas na czytanie książek, malowanie paznokci i obrazków :). Dziękuję za uznanie dla moich koników :). Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  24. Świetne obrazki koni. Mega mi się podobają, bo mają swój charakter. Podczas kwarantanny zauważyłam, że sporo blogów, które niegdyś tak uwielbiałam czytać, teraz odżyły. Pojawiają się notki, przemyślenia.

    Co do czasu - zazdroszczę, ja jedynie w każdy weekend staram się wygospodarować trochę czasu by pomalować. Tak tylko studia i studia. Stety-niestety.

    Poza tym dziękuję za radę. Może spróbuję namalować coś olejami na płycie.

    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja może w końcu przymierzę się do akryli :). Teraz mam tydzień wolnego, więc korzystam, ale zaraz zacznie się praca, w dodatku przez tę przerwę na zdwojonych obrotach, więc znowu nie będzie czasu na tworzenie.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  25. Fajny sweterek się szykuje :) I piękne konie!

    Ja jestem już zmęczona tym tematem wirusa. Ludzie dostają kociokwiku. Był taki moment, że rzucali się na markety i szykowali jak na conajmniej 10 lat życia w bunkrach... Ta cała panika i wyrywanie sobie produktów z koszyków. Koszmar.
    Oczywiście rozumiem ideę pozostania w domach, nie gromadzenia się itd. I to ma sens. Ale ten szał i nakręcanie problemu przez media - uważam że jest to raz bez sensu, dwa - podłe, bo osoby o słabszej psychice NA PRAWDĘ są zestresowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Ja nie mam z tym wszystkim problemu, nawet się cieszę, że bez wyrzutów sumienia mogę sobie siedzieć w domu i zajmować się przyjemnościami. Ale osoby starsze, samotne, albo z jakimiś depresyjnymi problemami, mają naprawdę mega problem. I podobnie jak Ty uważam, że to wszystko jest nadmiernie rozdmuchane. Z drugiej strony - gdyby nie strach, to nie wiadomo, czy tak dobrze by u nas przebiegał ten pierwszy okres dobrowolnej kwarantanny, czy byłoby jak we Włoszech, Francji itd. Tam ludzie nic sobie z tego nie robili i efektem jest mnóstwo ofiar.
      Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  26. Świetny pomysł z mieszaniem włóczek, ten prawie-biały sweterek wygląda rewelacyjnie. Jestem ciekawa efektu końcowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, kiedy ten koniec nastąpi, bo jak się nagle zrobiło ciepło na dworze, to już nie mogłam patrzeć na to grubaśne swetrzysko :). Dokończyłam różowy, zajęłam się ogrodem, a prawie-biały wyrzut sumienia leży na widoku i czeka na chłodniejsze wieczory :).

      Usuń

Jeśli Twój komentarz nie pojawił się od razu, to niestety wina nowej (gorszej) wersji bloggera, który z nieznanych mi powodów wrzuca niektóre komentarze do spamu - ale nie martw się, na pewno go znajdę i opublikuję :).