sobota, 17 sierpnia 2019

O książkach bez książek, czyli - zakładki.

Planowałam pokazać nieco inne obrazki, ale pod ostatnim postem o książkowych rytuałach, rozwinął się w komentarzach wątek zakładek... no i jakoś tak samo wyszło... :). 
Wspominałam w tamtym wpisie, że nie lubię zakładać książek niczym grubszym od kartki papieru. Ale lubię zakładki - jako małe formy plastyczne, na przykład rysunkowe :). I lubię takie małe rysunki tworzyć, co z kolei można zobaczyć we wpisie o Zentangle - tutaj, klik!


Wiele razy chodziły mi po głowie pomysły zaprojektowania kilku zakładek, może ekslibrisów... Ale potem przychodziła refleksja, że przecież ich nie wykorzystam, no bo, jako się rzekło, nie lubię, bo grube, zawadzają mi bardziej niż pomagają. 

Ostatecznie zakładkę mogę zrobić na zwykłej kartce papieru, żeby zachować wygodną dla mnie grubość, czy tam raczej cienkość :) - ale szybko by się zużyła, zniszczyła. Może więc szkoda fatygi? 



Ekslibris zaś, pomijając fakt, że to już znacznie trudniejsza forma dodatku do książki, z założenia wymagająca pewnego dopasowania do właściciela, nie do końca godzi się z moją zasadą nie doklejania niczego do książek. Nawet dedykacje wpisuję na osobnych kartkach, włożonych luzem do książki. 
I wreszcie - książki są u mnie, w moim domu, i raczej nigdzie się nie wybierają, więc po co je podpisywać, znakować ekslibrisem? 
No taka wredota ze mnie, że nie cierpię nikomu pożyczać nic z mojego księgozbioru. To działa zresztą także w drugą stronę, to znaczy nie lubię korzystać z cudzych rzeczy i dotyczy to także książek. Czytam recenzje i opinie, wybieram interesującą mnie pozycję i zazwyczaj, o ile jest dostępna... kupuję. No trochę tych książek w związku z tym w domu jest :). Mąż natomiast korzysta namiętnie z bibliotek i koleżeńskich zbiorów, czasem więc zdarzy mi się też coś z tych pożyczonych dzieł przeczytać. Jak dzieło jest interesujące - moje pragnienie posiadania tego skarbu zwykle doprowadza i tak do zakupienia własnego egzemplarza.

Ale do brzegu...

Zakładanie książek to jedno, a tworzenie zakładek to drugie. No to stworzyłam :).

I proszę bardzo, tak to leciało:


Od biedy można to zrobić na zwykłej kartce z drukarki, a żeby nieco życie temu dziełu przedłużyć - nakleić na nieco grubszą kartkę kolorowego papieru i ewentualnie jeszcze np. polakierować preparatem do dekupażu, albo nawet zalaminować. Ponieważ jednak zrobiłam te zakładki na użytek własny, to darowałam sobie te "wzmacniacze", żeby jeszcze bardziej zakładek nie pogrubiać i nie usztywniać, bo strasznie by mnie to w książce wnerwiało.



Forma najprostsza z możliwych, rysunki wykonane moim ulubionym narzędziem, czyli cienkopisem, na kartce z bloku technicznego, linijka przydała się tylko do wyznaczenia wielkości i kształtu zakładek, potem szkic ołówkiem i ostatecznie rysowanie cienkopisem. Można sobie od razu powycinać prostokąty zakładek, ale mnie się tak lepiej rysuje, na większej kartce. I jak widać - nie rysowałam każdej po kolei od początku do końca, tylko raz trochę jednej, raz drugiej, co tam mi akurat w duszy zagrało :).

Ostateczny szlif rysunkom nadaje cieniowanie ołówkiem. Dzięki temu zabiegowi rysunek nabiera głębi, przestrzenności,życia :).




Pomysł zmałpowany od Danusi, o której blogu "Sztuka inspirowana Zentangle" wspominałam we wpisie czerwcowym (klik!). A tutaj link do ślicznych zakładek w stylu Zentangle, z dokładną instrukcją wykonania - http://www.denimix.pl/2019/04/jak-zrobic-zakadke-do-ksiazki-krok-po.html  ten wpis zawiera ponadto linki do innych inspirujących wpisów z zakładkami. 
Jak łatwo zauważyć, moja zakładka numer dwa powstała niemal dokładnie według instrukcji Danusi. Dorysowałam tylko coś w rodzaju siatki na samej górze, w tle serduszka. W ostatniej zakładce też wyraźnie widać inspirację zaczerpniętą z bloga Denimix. 

Warto czasem skorzystać z takiego pomocnego wpisu "krok-po-kroku", albo nawet skopiować (oczywiście wyłącznie na własny użytek) czyjś dobry projekt, bo jego samodzielne wykonywanie pomaga "załapać" o co w tym chodzi i łatwiej jest później samemu coś w tym stylu stworzyć, a później to już samo jakoś tak leci... :)))). 
Przyznam się Wam, że zaczynając przygodę z Zentangle myślałam, że to będzie raczej taki jednorazowy eksperyment. A tymczasem coraz bardziej mi się to podoba i przychodzą mi do głowy kolejne pomysły zainspirowane tą sztuką.


Zabawa z zakładkami była przednia, pewnie do tego pomysłu jeszcze wrócę :). Chociaż tak po cichu przyznam się Wam, że swoje książki będę zakładać raczej tymi paseczkami, które mi zostały po wycięciu zakładek :))))). 

Pomyślałam sobie jednak, że mam przecież zaprzyjaźnionych książkoholików i to mógłby być fajny dodatek do prezentów imieninowych na przykład. Kupiona książka plus własnoręcznie wykonana zakładka - wysiłek niewielki, a obdarowanemu być może będzie miło, że poza zamówieniem książki z kanapy przez internet trochę się wysiliłam, poświęciłam odrobinę czasu na prezent od serca.
Tak więc zakładki jeszcze się na moim blogu pojawią :).


*****


52 komentarze:

  1. Pomysł, żeby przedłużyć życie zakładce, uważam za bardzo dobry. Myślę, że lakiery przeznaczone do decoupagu nie wpłyną znacząco na grubość. Utrwalona zakładka będzie praktycznym gadżetem, a nie kolejnym przydasiem,który się wala po szufladach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z lakierem to może kiedyś spróbuję, czy to w ogóle się nadaje do utrwalania cienkopisu i ołówka, natomiast jest jeszcze coś takiego jak fiksatywa, specjalny preparat do utrwalania rysunków właśnie. Olśniło mnie dopiero po publikacji wpisu :).

      Usuń
  2. No masz a ja zamiast zakładek wkładam papierki czasami na nich coś zapiszę by pamiętać co ważnego było w rozdziale;) Grube zakładki to nie dla mnie ale takie cieniutkie ? Czemu nie chyba się skuszę i sobie zrobię;) Twoje są naprawdę super . Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam do działania :). Dużo czasu (ani nawet talentu, szczerze mówiąc) na to nie potrzeba, a zawsze to ładniej wygląda niż urwany kawałek gazety :))).

      Usuń
  3. No świetne po prostu :):) ta z mandalami jak dla mnie 'wymiata' ;) pomysł na prezent - książka plus własnoręcznie zmalowana zakładka- rewelacyjny!
    Czekam z niecierpliwością na Twoje kolejne zakładowe dzieła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do produktów do decoupage- chyba warto je najpierw przetestować na jakimś mniejszym skrawku papieru ozdobionego tymi samymi cienkopisami i innymi przyborami do pisania. Z doświadczenia wiem, że niektóre kleję czy lakieru do decoupage mogą rozmazywać różne pisaki:)

      Usuń
    2. A mnie właśnie naszła "genialna" myśl, że przecież rysunki utrwala się fiksatywą! To jest specjalny preparat do psikania na rysunki, pastele itp - z założenia ma zabezpieczać, nie niszcząc! Rzadko to robię, więc wyleciało mi to z głowy. Natomiast bardziej trwałym i bezpiecznym rozwiązaniem jest laminowanie, ale dla mnie to już by była za gruba taka zakładka :). Natomiast jako prezent - doskonały sposób.

      Usuń
  4. Piękne i bardzo oryginalne zakładki!
    I ja najczęściej zaznaczam sobie paragonem lub innym małym papierkiem, choć zakładek w domu nie brakuje...
    Pozdrawiam serdecznie 😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tuż po zrobieniu tych zakładek czytałam jakąś książkę, no i oczywiście jak trzeba było założyć, to pod ręką był akurat jakiś paragon, a zakładki w zupełnie innym pokoju :))).

      Usuń
  5. Jeśli chodzi o tworzenie to ja zdecydowanie wolę robić rzeczy przestrzenne, a ostatnio najwięcej satysfakcji dają mi dyniaki ;)
    Twoje zakładki bardzo mi się podobają :) I uważam, że skoro rysowanie ich daje ci frajdę, to bardzo dobry pomysł aby je tworzyć jako dodatki do książkowych prezentów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z przyzwyczajenia działam na płaskim, ale ostatnio coraz częściej nachodzi mnie myśl, żeby wyjść w trzeci wymiar :).

      Usuń
  6. Wspaniałe zakładki! Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawe i nietypowe są Twoje przyzwyczajenia dotyczące książek :)
    Ja z dedykacjami mam całkowicie odwrotnie. Bardzo je lubię i książka z dedykacją napisana ręką bliskiej osoby, nabiera dla mnie wyjątkowego znaczenia. W mojej rodzinie książki to był główny prezent, odkąd tylko pamiętam. Dostawaliśmy je z każdej okazji. Do tej pory mamy w biblioteczce książki, w których są słowa napisane przed 60 laty. Osób, które je pisały dawno już nie ma, a gdy biorę taką książkę w rękę, to zatrzymuje się czas <3
    Twoje zakładki są prześliczne :)
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, niekiedy dedykacje wiążą się z miłymi wspomnieniami :). Ja często daję książki w prezencie, a nie zawsze mam pewność, czy trafiam dobrze z wyborem tematyki lub czy może obdarowany książkoholik nie zdążył już wcześniej nabyć tego samego tytułu. Dlatego wolę dołączyć dedykację na kartce, którą ewentualnie bez szkody dla książki można usunąć, albo - jeśli taka wola obdarowanego - wkleić ją tam na wieczną rzeczy pamiątkę :).

      Usuń
  8. Małgosiu zakładki są piękne! Widzę, że używałaś bloku o gramaturze 170 i to jest bardzo dobre rozwiązanie, nie jest zbyt grubo. Pomysł z dołączaniem zakładek do książkowego prezentu zawsze wywołuje uśmiech obdarowanego. Sprawdzone! Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dziękuję Ci, Danusiu, za kolejne twórcze inspiracje :)))).

      Usuń
  9. Zakładki są przepiękne :) Takie ręcznie zrobione najlepsze. Fakt grube się nie sprawdzają, chociaż sama robiłam na innych haftowane zakładeczki chyba bym ich nie umiała używać. Mam cała kolekcję zakładek papierowych a i tak zdarza mi się częściej zaznaczać paragonem hehe.
    Nie pożyczając książek oszczędzasz sobie problemów, które ja nie raz miała. Tez mam spora kolekcję, która nie raz musiałam szukać po ludziach i dopominać się o oddanie ;/. Nie umie odmówić pożyczenia ale chciałabym, żeby ludzie szanowali książki. Sama jak pożyczam oddaję bardzo szybko i w idealnym stanie (niektórzy się dziwią i myślą, że tego nie czytałam xD). Za to jak mi oddają to jakieś pogięte rogi na porządku dziennym uhh. Z drugiej strony jak nie pożyczę to mam wyrzuty sumienia, bo wiem , że dana osoba nie kupi i nie przeczyta a czytelnictwo szerzyć lubię, zwłaszcza, że jest z kim wtedy o książkach porozmawiać. A tego mi brakuje, oj jak bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ramach szerzenia czytelnictwa to wśród naszych znajomych coraz powszechniejsze jest dawanie w prezencie właśnie książek, z założeniem, że jak się prezent nie sprawdzi, to można dalej puścić go w obieg :). Cieszy mnie też ogromnie, że często młodzi ludzie z okazji ślubu proszą też o książki zamiast kwiatów :).

      Usuń
  10. Zakładki wiecznie gubię lub...oddaję do biblioteki. Mam taką manierę, że po skończonej książce, zazwyczaj zakładkę daję na sam początek książki. No i czasem zapominam jej wyjąć;) Fajny pomysł ze zrobieniem własnoręcznej zakładki - to prawdziwe małe dzieło sztuki!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...czyli kolejny czytelnik książki z biblioteki znajduje w niej miły upominek :))).

      Usuń
  11. Doskonały pomysł z dołączaniem własnoręcznie wykonanej zakładki do zakupionej książki. Inicjatywa godna pochwały tym większej, że pokazane zakładki są piękne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robiłam te zakładki jeszcze bez takiego pomysłu, po prostu fajnie mi się je rysowało, ale w trakcie zaczęłam się zastanawiać, co też ja z nimi właściwie zrobię... A że właśnie zbliżają się urodziny kolegi, który zawsze życzy sobie dostawać książki, no to samo się tak jakoś nasunęło :))).
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  12. Świetny pomysł z zakładkami w stylu zentangle i piękne wykonanie. Mam już dość starą grubszą zakładkę, usztywniony materiał z pięknie wyhaftowanym W, ale chyba zrobię sobie i mężowi nowe "zentanglowe"........ zaraziłaś mnie. Jeśli chodzi o pożyczanie swoich książek, to masz rację, że tego nie robisz. Do tej pory nie odzyskaliśmy paru dobrych pozycji......i nie bardzo wiemy(pamiętamy) kto sobie je zatrzymał.......nauczka na przyszłość. Pozdrawiam bardzo gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, moich kilka dobrych książek też tak zaginęło, zazwyczaj jak mój życzliwy ludziom małżonek maczał w tym palce :). Teraz ma zakaz wynoszenia z domu moich książek i sam też już się bardziej pilnuje, to znaczy pożycza swoje egzemplarze tylko kilku starym dobrym znajomym. Poza tym ludzie różnie książki traktują, jak widzę w jaki sposób szargają swoje, to zupełnie nie mam ochoty pożyczać im czegokolwiek, po prostu żeby nie zniszczyli. To nie jest nawet kwestia pieniędzy, bo książki teraz bywają tanie, ale chodzi o szacunek dla literatury w ogóle. Wydaje mi się, że jak ktoś niszczy książkę, to niszczy kulturę. W dobie nośników elektronicznych może to już ma inne znaczenie, ale tak już mam.
      Wandziu, pokaż koniecznie swoje zentanglowe zakładki! Ja mam już pomysły na kolejne, to bardzo wciągająca zabawa :))).
      Pozdrawiam najserdeczniej!

      Usuń
  13. Jejku pieknie Ci to wszystko wychodzi! Az milo sie czyta ksiazke z takimi zakladeczkami. Ja swego czasu kupilam wzory haftow do zakladek, zrobilam jedna i poki co na tym sie skonczylo. Nawet nie uzywam do zakladania zadnej ksiazki. Podkleilam ja filcem wiec jest dosc gruba. Ale co by nie mowic zakladka hafcikowa wyglada ladnie, szkoda ze nieporeczna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci szczerze, że dla mnie to nawet te moje świeżo zrobione zakładki są za grube i sztywne :). Nadal używam do zakładania cieniutkich paragonów i tego typu skrawków :). Ale przyjemnie się je robi, więc będę nimi obdarowywać znajomych - niektórzy jednak lubią mieć takie bardziej konkretne przedmioty do zakładania książek.
      Wzory haftowanych zakładek bywają rzeczywiście przepiękne, też się nimi nieraz zachwycałam, miło jest wykonać taką rzecz, ale wkładać ją do książki - to już jak kto lubi :).

      Usuń
  14. Świetne te zakładki. Czytając Twój opis wykonanie ich wydaje się niezbyt trudne, ale z pewnoscią tylko sie wydaje :) W pierwszej chwili pomyślałam, że czemu nie, też sobie zrobię, ale... po doczytaniu do końca, doszłam do wniosku, że chyba jednak sobie odpuszczę. Chociaż w sumie na własny użytek rysunek nie musi być idealny, więc może jednak się odważę... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopóki nie spróbujemy, to się nie dowiemy :))). Praktyka czyni mistrzem - mnie do mistrzostwa jeszcze daleko, ale sama widzę jak z każdym kolejnym rysunkiem wychodzi mi to lepiej, sprawniej. Warto spróbować, może nawet wyrzucić kilka pierwszych wersji do kosza, ale nie zniechęcać się - w końcu wyjdzie ładnie, nie tylko do szuflady :).

      Usuń
  15. Wspaniałe zakładki, chyba każdy, kto lubi czytać, ucieszy się z takiego prezentu, ja bym była zachwycona. Mnie się bardzo podobają, mają duszę, można im się przyglądać i przyglądać. Świat blogowy jest cudowny, jedni inspirują drugich i tak to leci i Tworzy się coraz więcej piękna. :) Pozdrawiam serdecznie, pięknego dnia. :******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, internet jest bezdenną kopalnią pomysłów i niesamowitych inspiracji :). Ja wprost nie nadążam z realizacją wizji, które mi się nasuwają w trakcie odwiedzin na innych blogach i portalach. Muszę sobie chyba zrobić internetowy detoks, bo oglądam, oglądam, podziwiam, inspiruję się, gromadzę pomysły, a potem brakuje mi czasu na tworzenie :))).
      Pozdrawiam Cię Agnieszko serdecznie!

      Usuń
  16. Dokładność, staranność, pamięć... co, kiedy, jak...ja bym tak nie potrafiła. Śliczna zakładka, super prezent!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Same zakładki będą już znakomitym upominkiem dla kogoś kto lubi i doceni:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, tym bardziej warto spróbować samemu stworzyć takie zakładki - mała rzecz, a cieszy :).

      Usuń
  18. Piękne!! Moja córka często robi zakładki dla mnie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to urocze, takie prezenty od własnych są najmilszą pamiątką :))). Moi synowie to już "stare konie", ale dawniej rysowali dla mnie różne karteczki z wyznaniami miłości - mam je do dzisiaj w specjalnym pudełeczku :).

      Usuń
  19. Świetny pomysł! Można by personalizować takie prezentowe zakładki pod odbiorcę. Ja bym laminowała, mnie trochę grubsza zakładka nie przeszkadza. ^^*~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślę, że na prezenty to chyba zalaminuję :). Ale sama to jednak nadal zakładam świstkiem papieru :).

      Usuń
  20. Super zakładki :) moja córka rysuje czasem zakładki, a później je laminujemy, żeby trwalsze były :) dla nas nie są grube :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jednak nadal wolę jako zakładki paragony :). Ale na prezenty to chyba jednak moje zakładki będę laminować. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  21. Wspaniałe zakładki.:) Same w sobie będą doskonałym prezentem.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :). To prawda, sprezentowane zakładki wielu osobom sprawiają wielką przyjemność. Taki niby drobiazg, a cieszy :).

      Usuń
  22. Małgosiu są genialne !!! Bardzo mi się Twoje malowane zakładki podobają.
    Mam podobnie .. nie używam moich haftowanych zakładek bo są za grube :-) Poza tym uwielbiam kupować książki i mieć własne . Biblioteka odpada , jak sobie pomyśle czyje ręce i w jakim miejscu je trzymały.. o nie wolę własne i nowe. A zakładki najbardziej mi pasują takie kartonikowe właśnie.
    Pozdrawiam i dziękuje za pozostawiony komentarz u mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabawne, prawda? - lubimy tworzyć takie zakładki, a używamy czegoś zupełnie innego do zakładania książek :). Dziękuję, że wpadłaś tutaj, pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  23. Lubię zakładki, przywożę je z różnych miejsc.
    To moje miłe pamiątki, ale użyteczne😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię użyteczne pamiątki :). Ale zakładek raczej nie używam, więc nawet nie zwróciłam uwagi, że gdzieś w przestrzeni publicznej się pojawiają i można je przywozić ze świata jako pamiątki. Wobec tego pewnie istnieje hobby polegające na kolekcjonowaniu zakładek? - no proszę, szczerze mówiąc nawet nie przyszło mi to wcześniej do głowy.

      Usuń
  24. Ja też bardzo lubię zakładki do książek. Kiedyś sama zrobiłam z dziesięć i wysłałam rodzince do Ameryki. Robiłam z kolorowego grubego brystolu, a potem ozdabiałam pisakami i naklejkami. Nawet mi się to podobało. Ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzince pewnie też się podobały, a już na pewno zostały docenione jako własnoręcznie przygotowane upominki :). Jak widać - wiele osób uwielbia zakładki!
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  25. Książkę można założyć czymkolwiek, nawet blistrem tabletek ;) Ale można też ładną zakładką - Twoje rysowane są prześliczne. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :).
      U mnie blister odpada - za gruby! Jak nie mam czegoś cienkiego pod ręką, to zapamiętuję stronę, na której czytałam i w ogóle nie zakładam.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń

Jeśli Twój komentarz nie pojawił się od razu, to niestety wina nowej (gorszej) wersji bloggera, który z nieznanych mi powodów wrzuca niektóre komentarze do spamu - ale nie martw się, na pewno go znajdę i opublikuję :).