Lubię czasem wracać do starych tematów, namalować coś, co już kiedyś było, ale w jakiś nowy sposób, w innym ujęciu, albo kolorystyce. Tym razem, szperając w starych obrazkach, znalazłam dwa "orientalne" i poczułam nagłą potrzebę namalowania dalszego ciągu. Chodziło mi to po głowie zresztą już jakiś czas temu i wiedziałam, kiedyś powstanie kolejny obrazek, nawiązujący do tych dwóch - dla przypomnienia, pokazywałam je tutaj "Powiew orientu znad Tamizy" i tutaj "Orientalnie po raz drugi". Opowiadałam tam o tym, skąd wziął się pomysł namalowania czegoś akurat w takich klimatach oraz trochę ciekawostek o mandalach i lotosach.
To są te dwa poprzednie (jak widać - wciąż nie oprawione, leżą sobie po prostu w teczce rysunkowej):
W zależności od tego, na jakim sprzęcie oglądacie ten wpis (komputer, telefon), zdjęcia zwykle są albo przejaskrawione, albo wyblakłe, a tak naprawdę to jest coś pomiędzy :).
Przez chwilę rozważałam inną kolorystykę, ale ostatecznie zdecydowałam się na kontynuację tej mini-serii tak jak było, w dwóch kolorach: ultramaryna i umbra.
No i szyja Buddy jakoś tak niechcący zniknęła w toku podmalowywania ;) - można co prawda wymywać akwarelę, ale jakoś straciłam zapał do tego obrazka i już nie chciałam więcej kombinować.
W tej sytuacji dalszego ciągu to już na pewno nie będzie ;). Temat jakiś pokrewny to i owszem, bo, jak wiecie - lubię mandale, one będą kiedyś jeszcze na pewno, lotosy się pojawiają od czasu do czasu, a joga też jest mi bliska, więc coś w tym duchu tak, ale inny styl, technika itd. Zresztą - czas pokaże.
Akwarela, cienkopis. Rozmiar A3 (około 30x40cm).
I powiem Wam, że jak miałam potrzebę oderwania się od recyklingowych kolaży i stąd się urodził pomysł na taki obrazek, tak teraz już tęsknię za tekturkowymi wyklejankami i coś czuję, że będzie ich więcej :). Rodzina znosi mi różne ciekawe pudełeczka, kartoniki i tekturki - już wiedzą, że szkoda wyrzucić, bo może się to przyda do dzieła sztuki :))).
Z wieści ogrodowych: Dżemik od jesieni przekopał dokładnie wszystkie rabatki... Hmmm... nie wiem tylko, dlaczego nie przerył zagonka pokrzyw, które się rozpleniły w okolicy hortensji? Pokrzywy zostały zatem wykarczowane przez człowieka i się suszą. Będziemy robić herbatki. Bo na robienie gnojówki do podlewania nie mam czasu, siły i ochoty. Herbatki będą też z kwiatostanów lilaka, może uda mi się przeprowadzić fermentację w tym tygodniu i zrobić fotorelację, to podam przepis.
Mówi się, że albo ma się psa, albo ogród. Ciężko to pogodzić, to fakt, zwłaszcza jak pies młody i rozsadza go energia. Tak więc nowych nasadzeń tej wiosny nie ma, żadnych delikatnych roślinek i ogrodowych rarytasów. Może kiedyś... Na razie cieszą mnie moje własne sadzonki lawendy, które wreszcie się przyjęły, po dwóch latach prób. Wyhodowane w skrzynkach na balkonie, poza zasięgiem Dżemikowych łapsk. Moja odmiana ma długie, przewieszające się pędy, kwitnie bardzo obficie i długo, po letnim cięciu drugi raz aż do przymrozków. W sklepach takiej nie spotykam, więc chciałam rozmnożyć moje krzaczki, bo mają już ponad 20 lat i boję się, że jakiejś zimy nie przetrzymają i będzie klops... No więc cieszę się, że się udało i mam już lawendowe potomstwo :).
A to jest moja największa radość i duma, królowa ogrodu - azalia pontyjska, ma już 25 lat i prawie 3 metry średnicy i wysokości. Kwitnie i pachnie niesamowicie, cała ulica otulona jest jej zapachem :). Ciężko było obfocić tak, żeby było widać ją w całości, bo trochę się wszystko wokół rozrosło i z każdej strony coś zasłania, więc te rozmiary nie bardzo widać... W tym roku zamierzam kilka krzaków w jej otoczeniu wykarczować, żeby miała więcej miejsca. A jak wsadzałam malutką sadzonkę, to nie wierzyłam, że to takie duże urośnie. Tak to jest w ogrodzie - najpierw nie możemy się doczekać, kiedy rośliny urosną, a potem jest problem, bo urosły aż za bardzo :). Obok rośnie też cis, posadzony w tym czasie co azalia, no i teraz to też potężna roślina, o tyle kłopotliwa, że wyłazi na ścieżkę no i wpycha się na azalię. No cóż, cisa nie wytnę, muszą więc jakoś koegzystować...
Azalia pontyjska jest najsilniej pachnącym gatunkiem azalii, jej miodowo-hiacyntowy zapach wyczuwa się z odległości aż 200m, a u osób wrażliwych może wywołać bóle i zawroty głowy. W okresie jej kwitnienia (około 3 tygodni) na noc zamykam okno w sypialni, bo krzew rośnie tuż koło domu, a zapach jest wręcz odurzający. Azalia pontyjska zwabia mnóstwo bzykaczy, ale nektar z jej kwiatów jest niestety dla ludzi trujący, więc w pobliżu nie powinny znajdować się pasieki, bo miód będzie niejadalny.
EDIT:
Słuchajcie, dałam tytuł posta TROJACZKI, a dopiero teraz mnie olśniło, że przecież to się akurat zbiegło z pojawieniem się TROJACZKÓW u Drevniego Kocurka! A tam jest już chyba tuzin kotków przygarniętych (straciłam rachubę, bo Kocurek co chwilę jakiegoś biedaka przygarnia). Trzeba pomóc, bo z najniższej krajowej, to wiecie, co sobie można... Tutaj jest link do zbiórki:
A tutaj można przeczytać o maleńkich kocich TROJACZKACH:
https://kocia-focia.blogspot.com/2023/05/dzieje-sie-oj-ale-co-zrobic.html
Dorzućcie co-nieco do kociego koszyczka, dla maluszków i dla kocich staruszków, i dla chorowitków!
E jesteś zbyt krytyczna tak to bywa, prawdziwy artysta prawie nigdy nie jest zadowolony ze swoich dzieł. Ogród to mnóstwo pracy podziwiam. Udanego tygodnia życzę 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa otuchy :))). Pozdrawiam serdecznie!
UsuńSzkoda, że nie można tego zapachu przesłać, bo jestem bardzo ciekawa jak pachnie ta azalia i na ile intensywnie... Ja tak właśnie mam, Małgosiu, jak napisałaś. Najpierw się martwiłam, kiedy to wszystko w ogrodzie urośnie, a teraz widzę, że niestety powsadzałam za gęsto, jeden krzak włazi na drugi i w ogóle jest ścisk i tłok :) Chyba to taka cecha charakteru większości ogrodników. No cóż, Twój Dżemik kiedyś urośnie i pewnie straci zainteresowanie rabatkami, do tego czasu potrzebujesz trochę cierpliwości. I cokolwiek byś nie pisała, ja jestem zachwycona Twoimi pracami... Naprawdę :) Pozdrowienia, Małgosiu i serdeczności posyłam.
OdpowiedzUsuńW ogrodzie z prawdziwego zdarzenia ciągle się coś przesadza, dosiewa, wykopuje itd, ale my zakładając ogród mieliśmy absorbującą pracę i małe dzieci, więc chcieliśmy mieć od razu dużo zielonego i przy tym mało wymagającego. Więc się sadziło jedno obok drugiego, nie zawsze sensownie, no i teraz trzeba kombinować :).
UsuńDziękuję, Iwonko, za miłe słowa o moich "artystycznych" wytworkach :). Pozdrawiam Cię serdecznie!
Ta dwukolorowa triada jest cudna, ma nie tylko elementy orientalne, mandalę, a mi kojarzy się jeszcze z płytkami azulejos, przyglądam się i zachwycam.
OdpowiedzUsuńAzalie pontyjskie są trudne do zdobycia, prawdopodobnie wszystkie azalie od niej pochodzą. Szkoda, że zapachu przez ekran nie sposób poczuć.
Mój sposób na nachodzące na siebie krzaki to cięcie, a cisy lubią być przycinane.
Pozdrawiam cieplutko.:)
Celu, oczywiście przycinam krzewy, ten cis był już kilka razy cięty bardzo radykalnie (z użyciem drabiny i solidnych narzędzi), ale to piękny okaz i szkoda mi go tak ciągle przycinać. No ale cóż, nie mam wyjścia, bo nie da się zjeść ciastko i mieć ciastko :). Azalia nie lubi przycinania, lubi za to mieć przestrzeń i przewiew, poza tym jest krzewem dość rzadkim, więc bardzo o nią dbam, dlatego "pod nóż" idzie zawsze jej sąsiad - cis. I w tym roku, jesienią, będzie to znowu konieczne.
UsuńŚciskam Cię mocno i pozdrawiam!
Och, jak fajny tercet!!! Natchnienie wiedziało co robi, przysiad na rączkach bo brakło farby to zły pomysł, lepsze było kombinowanie z kolorami niż lekceważenie chęci/natchnienia, stanowczo. Ja wiem że jest się krytycznym, ale naprawdę, fajnie wyszło.
OdpowiedzUsuńA co do azalii, to przepiękna i jeszcze piszesz że pachnąca, może rzeczywiście lepiej byłoby jej ciut ułatwić życie. Jeśli przesadzać to cisa, ale jeśli już, to fachowcami, dla ludzi bez sprzętu to rzecz niemożliwa, fachowcy przesadzają drzewa, sama widziałam, to i cisowi daliby radę. I lawendy jestem baaardzo ciekawa😀
Może wyszło nie najgorzej, ale te kombinacje odebrały mi trochę radości z tworzenia, więc patrzę na to nieco krytycznie. Ale dzięki za pociechę :))).
UsuńRomciu, cisa w żadnym razie nie da się przesadzić bez wsparcia jakiejś fachowej siły ogrodniczo-dendrologicznej, bo on też ma około 25 lat i jest potężnym krzaczorem, drzewem niemal. Po kilku już radykalnych cięciach podobnie jak pontyjka ma około 3 metrów wzdłuż i wszerz (taki stożek XXL). Ale sąsiad przy urządzaniu ogrodu kilka lat temu zrobił taki manewr, wydał kupę kasy i niestety drzewo nie przeżyło. Aż tak zdesperowana nie jestem, żeby brać kredyt w celu przesadzenia krzaka :))). Lawendę muszę ogarnąć, w sensie wsadzić w bardziej docelowe miejsce - i mam nadzieję, że kwiatki już w tym roku będą. Zresztą te stare krzewinki też muszę obfocić, jak zaczną kwitnąć - pokażę te stare i młode.
A mi się te prace Twoje podobają, co prawda tematyka totalnie nie moja, ale mają coś w sobie takiego, że człowiek patrzy się na nie z dużą przyjemnością.
OdpowiedzUsuńU mnie w większości ogrodu jest tylko trawa i drzewa, ale w polu uprawiam warzywa i one cieszą moje oczy. Może w tym tygodniu wrzucę fotki moich wielodoniczek :)
Uściski
Dziękuję za miły komentarz, cieszę się, że Tobie też coś się w tych obrazkach spodobało :). U mnie z warzywami trochę słabo, bo one wymagają więcej zabiegów, a ja niestety nie mam zbyt wiele czasu, a jeszcze do tego pies zupełnie nie współpracuje przy uprawie :))).
UsuńFajne obrazki. Kiedyś w klimatach buddy siedziałam. Teraz mnie okociło 🤣🤣🤣 medytacja to sen z kotkami 🩵
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, kotki lepiej robią na serce i duszę, niż medytacje, joga i inne czary-mary :).
UsuńOGROMNIE DZIĘKUJĘ!!!❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńa wiesz że ja taka nietomna że nie skojarzyłam trojaczków z tymi trojaczkami? 🤣
No widzisz, ja też z opóźnieniem :). Na zdrowie!
UsuńCiekawe obrazki. Piękny ogród! Bajeczne kwiaty. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło :))).
UsuńWena bywa kapryśna więc jak nas akurat nawiedza to mus jej ulec :) Trojaczki piękne, to że najnowsza kompozycja w odcieniu trochę inna nie ujmuje jej piękności. :)
OdpowiedzUsuńAzalie pontyjskie widziałam w ogromnych ilościach kilka lat temu W Niemczech w Parku Rododendronów Kromlau. Byliśmy tam w połowie maja i część z nich już przekwitła, ale była ich taka masa, że zapach był oszałamiający.
No właśnie, Ty sama wiesz doskonale, że jak wena dopadnie, to nie ma zmiłuj :))). Azalie pontyjskie w małych skupiskach i u nas występują, ale to dość rzadka roślina, zresztą pod ścisłą ochroną. A jak ją kupowałam, to nawet nie bardzo wiedziałam, co to za cudo, dowiedziałam się dopiero po wielu latach :).
UsuńNo co tu dużo gadać, piękne trojaczki. Ten najnowszy chyba najładniejszy. Te kolory... No i wykon. Staranność. 😍
OdpowiedzUsuńDzięki! Bardzo się cieszę, że Ci się podobają :). Trochę mnie ten ostatni obrazek zmęczył emocjonalnie, bo planowo miał wyglądać nieco inaczej, ale teraz też doceniam urok tych kolorków :))).
UsuńAle piękne kolory! Bardzo mi się podoba ten błękit, czy niebieski - nie znam się ale lubię to! Pozdrowienia serdeczne :)
OdpowiedzUsuńA to bardzo mi miło, że Ci się kolorki spodobały :) - ja też lubię niebieski w takim nasyceniu, nie przepadam tylko za bladym błękitem. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńŚwietnie sobie poradziłaś.
OdpowiedzUsuńDziękuję :).
UsuńNie będę powielać tego, co napisali poprzednicy, ale mnie się podoba. Chciałabym mieć połowę twego talentu, lub jedną trzecią. I uśmiecham się na tą niecierpliwość, jak to człowiek musi, już natychmiast, nie zważając na przeszkody. Też tak mam. Tyle, że nie w dziedzinie rozwijania artystycznych pasji, których brak. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :).
UsuńW innych dziedzinach zazwyczaj postępuję bardziej rozważnie i planowo, ale w przypadku napadu twórczej weny nie ma zmiłuj, zabieram się do działania od razu, no i potem tak to wychodzi :). Pozdrawiam serdecznie!
Cały zestaw tworzy spójną całość, a każdy obrazek z osobna, to inny temat.
OdpowiedzUsuńPatrząc na Trojaczki, można odnieść wrażenie, że sztukę orientu pobierałaś u mistrzów że wschodu.
Zestaw kolorów przywodxi na myśl
chłód kamiennych posągów i miniony czas.
No, proszę, jakie ciekawe skojarzenia :). Ja na to nie wpadłam, ale szukałam kolorystyki w miarę spokojnej i raczej chłodnej. A sztuka orientu zawsze mnie fascynowała, to fakt. Dziękuję serdecznie za przemiły komentarz!
UsuńW temacie "orientalnym" doskonale sobie radzisz :) razem tworzą spójną i miłą dla oka całość...
OdpowiedzUsuńWspaniale, że udało się z lawendowymi maluchami :) a część o azalii przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem, nie miałam pojęcia, że miód z jej pyłku jest trujący!!
Dziękuję Ci, Justynko, za miłe słowa na temat moich obrazków, cieszę się, że się podobają :). A jeśli chodzi o miód, to podobno w ogóle nie powinien pochodzić ze stanowisk, na których są także inne azalie lub rododendrony. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńZachwyciły mnie Trojaczki! Śliczny orientalny tryptyk. A ogrodowe ciekawostki zawsze z zainteresowaniem czytam:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za przemiły komentarz! Cieszę się, że obrazki Ci się podobają :). Pozdrawiam serdecznie!
Usuń