Mandalę sobie machnęłam. Pierwszą w życiu!
Najpierw jedną...
Najpierw jedną...
A zaraz potem następną... i będą kolejne :))))
Zaraz o mandalach opowiem, ale najpierw kilka słów tytułem zagajenia...
Może na to nie wygląda, ale w zasadzie ta radosna twórczość jest ćwiczeniem w ramach projektu AKWARELE, o którym pisałam w poprzednim poście.Jak obiecałam, tak zrobiłam, czyli dzień po przygotowaniu kół barw oraz namalowaniu chwasta, zabrałam się ochoczo do malowania, za cel obrawszy sobie tym razem bratki z mojego ogrodu.
Hmmm.... Nie myślcie, że pokażę to arcydzieło - kompletna porażka. Obrazek zresztą (zaraz po przeprowadzeniu autokrytyki) posłużył mi za pole ćwiczebne do maziania farbkami na różne sposoby.
Ujawniły się podczas tego eksperymentu następujące problemy:
- mam nawyki z malowania gęstymi i kryjącymi farbami olejnymi, co przekłada się na skłonność do podobnego nabierania na pędzel dużej ilości słabo rozwodnionej akwareli - efekt nie jest taki, o jaki chodziło, a chodziło o uzyskanie lekkości, światła i powietrza na obrazku;
- objawił się ewidentny brak wprawy, a szczególnie pewności ręki - jak się całymi latami tylko gadało o malowaniu, zamiast malować, to wiadomo...
I co z tymi fantami zrobić? A otóż proszę bardzo, mam już program naprawczy:
- Malować, malować, jeszcze raz - malować! Akwarelami, ma się rozumieć. Cokolwiek, żeby się z tą akwarelową materią oswajać. W ramach tego na pewno będę kontynuować tworzenie próbników (jak w poprzednim poście) według wskazówek Agaty z bloga sierysuje.
- Spróbuję kopiować prace dobrych akwarelistów - jak się uczyć, to od najlepszych. W sieci są zresztą różne filmiki i tutoriale, w których pokazane jest malowanie konkretnego obrazka krok po kroku. Uważam, że na początek to świetna nauka.
- Nie tylko malować, ale i rysować, w ramach ćwiczenia oka i ręki. Cokolwiek i czymkolwiek. Stąd też ta mandala, ale o niej za chwilę.
- Pisać. RĘCZNIE! A dokładniej - kaligrafować i ogólnie ćwiczyć ładne pismo. Świetne ćwiczenie! Na razie nie będę tutaj tej kwestii rozwijać, do tematu wrócę innym razem.
No i to są właśnie przyczyny powstania mojej mandali. I powiem Wam - bardzo to jest wciągające i na pewno sporo tych mandali jeszcze narysuję a zapewne także namaluję :).
- MANDALA - sanskrycki termin oznaczający "centrum i wszystko to, co wokół". Buddyjscy mnisi tworzą z kolorowego piasku mandale, w których harmonijnie łączy się symbol koła (niebo, transcedencja, nieskończoność, zewnętrzność) z kwadratem (cztery strony świata, człowiek i ziemia,wnętrze), a następnie uroczyście je niszczą. Ogólnie rzecz biorąc diagram mandali ukazuje jak chaos może przyjąć harmonijną formę.
Jeśli kogoś ciekawi ta tematyka - polecam ten wpis http://www.nowaswiadomosc.pl/344-co-to-jest-mandala.html . Znajdziecie tam dokładne wskazówki na temat jak należy tworzyć prawdziwą mandalę.
U nas rysowanie (malowanie) mandali, z reguły uproszczonej do formy koła, traktuje się jako zajęcie terapeutyczne, uspokajające, wyciszające.
Zawsze podobały mi się mandale i gdzieś tam w mglistych planach miałam ich rysowanie. Lubię takie symetryczne, uporządkowane wzorki :). No i jest to dobry sposób na trenowanie precyzyjnego rysowania.
A zatem, do dzieła!
Moje materiały:
- brystol w rozmiarze A3 - moja mandala ma średnicę ok.30cm,
- ołówek, linijka, kątomierz i cyrkiel - do narysowania siatki,
- czarne cienkopisy: Derwent Graphik line master 0,05 oraz Faber Castell PITT artist pen F.
Najpierw narysowałam siatkę pomocniczą. To ona pomoże nam uzyskać symetrię i harmonię. Oczywiście mistrzowie mogą się bez tego obyć, ale nie przesadzajmy, z siatką jest prościej.
- Wyznaczamy środek kartki, a przy pomocy kątomierza zaznaczamy wybraną ilość wycinków koła. Można kombinować cyrklem, jak ktoś lubi, ale kątomierzem idzie szybciej. Ja zaznaczałam co 10 stopni.
- Potem łączymy przy pomocy linijki i ołówka punkty naprzeciwległe, dla kontroli sprawdzając czy linijka przebiega nam przez środek. Wyszło mi 18 kawałków "torcika". Może być mniej, może być więcej, trzeba się też zastanowić czy wolimy parzystą czy nieparzystą ilość tych kawałków, ale wygodniej chyba z parzystą.
- Inny sposób to przycięcie kartki do rozmiarów kwadratu, narysowanie przekątnych, które wyznaczą nam środek siatki, zaznaczenie punktami na dwóch sąsiednich bokach równych odcinków i następnie rysowanie linii prostych przechodzących przez te punkty i przez środek.
- Następnie cyrklem kreślimy sporo koncentrycznych okręgów, dość gęsto, żeby łatwiej rysowało się wzorki.
Do tej części pracy (rysowanie siatki) warto się przyłożyć i wykonać ją starannie. Każde nieprecyzyjne przesunięcie linii powoduje, że wzór będzie się nam lekko rozjeżdżał. U mnie zresztą też nie wyszło idealnie.
Siatka gotowa, można puścić wodze fantazji i tworzyć! Rysujemy wzorki jakie nam wyobraźnia podpowiada, pamiętając, żeby powtarzały się symetrycznie.
Rysujemy...
...rysujemy...
Można od razu ze wszystkimi szczególikami, ale chyba łatwiej jest najpierw zrobić ogólny zarys, a potem dorysowywać detale, pogrubiać albo zamalowywać linie i pola. Ja lubię czerń tuszu na białym papierze, ale oczywiście można poszaleć z kolorami.
Gdzieś w połowie wydawało mi się, że wychodzi beznadziejnie... W niektórych miejscach brakowało mi pomysłu jak zapełnić puste pola, żeby jakoś sensownie to wyglądało.
Ale na tym polega urok mandali, że dopiero po skończeniu całej pracy z chaosu wyłania się harmonijna całość :).
W sumie jestem z mojego dzieła zadowolona :). Rysowanie tej mandali zajęło mi prawie pół dnia z małymi przerwami, ale było to szalenie przyjemne zajęcie. Polecam każdemu, zwłaszcza jako lekarstwo na stresy, zmęczenie, złą pogodę i zły nastrój :).
Będąc w mandalowym transie i korzystając ze szczęśliwej okoliczności, że małżonek wyjechał na szkolenie (czytaj: chata wolna, facet nie absorbuje, sprzątania jakoś nagle mniej, w sumie kupa wolnego czasu), natychmiast zabrałam się za tworzenie następnej mandali :)))
Początek jak poprzednio - siatka. Tym razem tylko 12 kawałków torcika:
Ta siatka została nieco zmodyfikowana przez dorysowanie licznych "bąbli":
Bąble dorysowałam przy pomocy cyrkla, podobnie można narysować inne kształty posługując się rozmaitymi przyborami kreślarskimi.
Już na etapie rysowania wzorów cienkopisem do zdjęcia przyłożyłam jeszcze na chwilę kątomierz, żeby pokazać miejsce, w którym wcześniej ołówkiem dorysowałam bąblowi dzióbek. Też można zrobić to cyrklem, ale łatwiej jest przyłożyć kątomierz czy cokolwiek z zaokrąglonym brzegiem, szklankę czy coś podobnego:
Coraz więcej szczególików...
I po kolejnym wieczorze druga mandala gotowa:
Podsumowanie tego eksperymentu: super zabawa, uruchamia się kreatywność i wyobraźnia, w efekcie powstaje fajny obrazek :), jednocześnie konieczność skupienia powoduje skutki uboczne w postaci totalnego resetu psychicznego (codzienne problemy ulatują gdzieś w niebyt), no i co najważniejsze - osiągnięty cel w postaci treningu ręki i oka. Każda kolejna linia wychodzi ładniej, równiej, bardziej płynnie. A o to przecież w tym ćwiczeniu chodziło :).
Rysowanie mandali będę kontynuować, ale w kolejnym tygodniu planuję nieco inne ćwiczenia i może w następnym wpisie pokażę jakiś sensowny obrazek akwarelowy :).
*****
O matuchno. ....aż nie wiem co napisać:-)
OdpowiedzUsuńArcydzieło jak dla mnie. Ależ trzeba mieć do tego cierpliwości. ..no ale efekt jest cudowny.
Ja to bym się już na początku chyba pogubiła w tych kreskach:-):-)
Piękne mandale jestem pod wielkim wrażeniem:-)
No ja to akurat jestem taka mróweczka, tego typu praca pochłania mnie bez reszty, no i uwielbiam to wyłanianie się harmonii z chaosu. To piękna chwila :)). Ale polecam każdemu, warto spróbować!
UsuńWow ! Jestem pod wrażeniem ! Ogromnie podobają mi się Twoje mandale i czekam niecierpliwie na kolejne dzieła :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się spodobały! Wciągnęły mnie te mandale, mam wielką frajdę z ich rysowania :)
UsuńZapiera dech!!! :)
OdpowiedzUsuńPięknie wykonane mandale.
Ja to już w szkole średniej a potem na studiach nie mając pojęcia o mandalach wyrysowywałam coś na wzór "mandalopodobnych" ;p jak widać pewne rzeczy zakorzenione w nas głębiej...w tym przypadku akurat terapia odstresowująca ;) na długo nim się kolorowanki antystresowe pojawiły hihi
Pozdrawiam ciepło!
No to ja widzę coraz większe pokrewieństwo dusz, bo miałam podobnie :)))
UsuńPiękne mandale.Jestem pod wrażeniem precyzji.
OdpowiedzUsuńJa przy rysowaniu siatki bym się zagotowała.
Pozdrawiam
E tam, siatka to pryszcz, spróbuj, jak już zaczniesz, to potem nie będziesz chciała się oderwać. To wciąga ja puzzle :)
UsuńPodziwiam Twoją cierpliwość w powielaniu wzorów. Efekt końcowy jest rewelacyjny. :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :))
UsuńPiękne mandale!
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoje perfekcyjne podejście do tematu :-)
Wiem, że to konieczne dla osiągnięcia dobrego poziomu, ale mi zawsze szkoda czasu na wprawki ;-)
Pozdrowionka :-)
No, ja też wolałabym od razu tworzyć arcydzieła :))). Zazwyczaj chcę mieć szybko efekty, ale tak bez wprawy i przygotowania to się raczej nie udaje, potem człowiek się zniechęca... Do akwareli miałam już dwa podejścia, ale właśnie nie wyszło, więc tym razem postanowiłam, że co nagle to po diable i trzeba się tym razem solidnie przygotować. Mam nadzieję, że ten czas i praca nie pójdą na marne :).
Usuńdziękuję za wpis na moim blogu, jestem pod wrazeniem twoich prac , pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam wzajemnie!
UsuńŚwietne te mandale! Ja też an rysowałam kilka, ale nie były tak skomplikowane, jak Twoje...
OdpowiedzUsuńIm więcej tych drobiażdżków tam wkomponowywałam, tym bardziej mnie to wciągało :)
UsuńWow! Brak słów, takie piękne mandale!
OdpowiedzUsuńDziękuję! cieszę się, że się podobają :)
UsuńTymi mandalami to mnie natchnęłaś jak nic. Ja uwielbiam takie powtarzalne "procesy". Może dlatego też tak bardzo lubię wyszywać samplery. Jak spojrzę w notatki, które robię podczas rozmów przez telefon albo na jakiś dziwnych nasiadówkach, to są dwa zdania treści i dwie kartki moich bazgrołów. Nie da się ukryć, mam natręctwa i nie mogę bezczynnie siedzieć w jednym miejscu, wypisuję więc długopisy albo ołówki. A jakbym sobie tak porobiła w notesie parę kółek, to dałoby się coś fajnego machnąć w "międzyczasie". Zdecydowanie muszę pomyśleć. Piękne są te Twoje mandale. Pozdrawiam Małgosia
OdpowiedzUsuńhttp://margoinitka.pl/
No dokładnie o tym samym myślałam, rysując te mandale :). One mają bardzo dużo wspólnego z tak zwanymi bazgrołami konferencyjnymi. Ja też przy takich okazjach zarysowuję całe kartki! A skoro już bazgrzemy, to dlaczego by tego nie uporządkować i mieć potem fajny obrazek :).
UsuńWooow to jest dopiero coś! Mnie oprócz machania igielką uspokaja kolorowanie gotowych mandali. Nawet nie przeszło mi przez myśl by taką sama sobie stworzyć. Twoja jest rewelacyjna!
OdpowiedzUsuńJa od dziecka nie przepadałam za kolorowaniem gotowych obrazków, zawsze mnie korciło, żeby namalować, narysować, stworzyć coś - samodzielnie :). Spróbuj też, to wcale nie jest trudne!
Usuńnie mogę się nadziwić ile pracy i wysiłku w to włożyłaś :)))) ale widać efekt, cóż za inwencja! a najfajniejsze w tym wszystkim jest to że masz z tego taką frajdę i odciąga to od niemiłych myśli (a każdy z nas ma takie, czasem ciężko je przepędzić)! podziwiam i dopinguję w dalszych próbach!
OdpowiedzUsuńW moim przypadku to po prostu odskocznia od absorbującej pracy zawodowej. Ja uwielbiam robić takie rzeczy, rysować, malować itd, ale przez ostatnie lata skupiałam się na pracy i obowiązkach domowych... teraz mam więcej luzu w pracy, a porządki w domu trochę odpuściłam, właśnie po to, żeby mieć czas na takie przyjemności :).
UsuńWielkie, wielkie WOW!. Wiesz co, z takim samozaparciem, przygotowaniem, cierpliwością, to niedługo przeskoczysz mistrzów których podpatrujesz. Mandala przepiękna a najlepsze jest to, że samo tworzenie sprawia Ci ogromną przyjemność. Jak już mam natchnienie i siadam do malowania, to też się wyciszam, skupiam się tylko na tym co robię, więc sądzę, że takie rysowanie mandali pozwala jeszcze bardziej się wyciszyć i mamy kilka rzeczy w jednym. Ćwiczymy rękę, wyobraźnię, cierpliwość.......jednocześnie medytując. Nic dodać nic ująć. Pozdrawiam gorąco:)
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa,Wandziu :). Najważniejsze w tym jest to, że sama nauka malowania sprawia mi ogromną przyjemność. Przy okazji pewnie uda mi się z czasem stworzyć trochę fajnych obrazków, które zapełnią pustawe ściany w moim domku, ale to tylko taki pożyteczny "efekt uboczny" tej twórczej zabawy :).
UsuńBardzo Ci dziękuję za miłe słowa, to bardzo motywuje!
Bardzo trudny projekt i jestem pod ogromnym wrażeniem!!!! Też mam dwie mandale na ścianie o bardzo je lubię!!! Pozdrawiam, Anna
OdpowiedzUsuńDziękuję :))). Wbrew pozorom to wcale nie jest takie bardzo trudne, wystarczy odrobina wyobraźni i trochę cierpliwości, a zabawa jest znakomita!
UsuńWow, wygląda imponująco! :) A z akwarelą trzeba się oswoić, świetny plan działania sobie opracowałaś :) Jestem przekonana, że szybko oswoisz akwarele ;)
OdpowiedzUsuńRysunek to frajda, uwielbiam to, ale akwareli uczę się w zasadzie od zera, to zupełnie inne farby niż znane mi dobrze oleje czy tempery. Mam jednak nadzieję, że ćwiczenia przyniosą efekt :).
UsuńJestem o tym przekonana:)
UsuńMandala to dla mojej chaotycznej natury coś tak nieosiągalnego jak powiedzmy treść jakiejkolwiek ustawy albo skomplikowany wzór matematyczny. Nie umiałabym osiągnąć takiej precyzji, takiej dokładności kreski i takiego w końcu imponującego efektu. Chylę czoło!
OdpowiedzUsuńSama pisałaś na swoim blogu, że masz dużo cierpliwości do malowania, więc może z mandalą też nie byłoby tak źle? To bardzo wciągające zajęcie, a dla osoby utalentowanej plastycznie, tak jak Ty, nie jest to jakaś wielka sztuka. Może kiedyś się przełamiesz i spróbujesz? Myślę, że Ci się to spodoba :)).
UsuńWow!!!! Jestem pod ogromnym wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Imponujące!
OdpowiedzUsuńRewelacyjne mandale. Świetnie to sobie wymysliłaś. Każdy detal pasuje do kolejnego i jeszcze ta staranność kreski.
OdpowiedzUsuńPodziwiam
Dziękuję :). W gruncie rzeczy to jakoś rak samo wychodzi, jak już się zacznie rysować. Zapełnia się kolejne fragmenty, powtarza symetrycznie i już :). Wystarczy odrobina cierpliwości.
UsuńTwoje mandale są przepiękne,zawsze chciałam nauczyć się ich rysować, ale jakoś odwagi mi brakuję:) Jestem chyba zbyt niecierpliwa i za szybko chce widzieć efekty, ale kto wie?
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam rysować, więc do tego to akurat mam świętą cierpliwość, za to w malarstwie trochę mi tej cechy brakuje, chciałabym machnąć parę razy pędzlem i widzieć powalający efekt :)
UsuńWspaniałe mandale!!! Jestem pełna podziwu!!!
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem przepiękne mandale !<3
OdpowiedzUsuńJejku one są wspaniałe!! Ja to bym się zaraz poddała! Akwarele spokojnie opanujesz:)
OdpowiedzUsuńPo prostu WOW. Ile szczegółów! :O
OdpowiedzUsuńZatkało mnie, naprawdę :D Pierwszy raz tutaj jestem ale na pewno zostanę na dłużej. Bardzo przyjemnie czyta się to, jak piszesz. Rewelacja! :D
Bardzo mi miło :))). Mandale uwielbiam rysować, zresztą rysunek tuszem to w ogóle moja ulubiona technika. Ostatnio wciągnęła mnie akwarela, więc trochę mniej rysuję, ale na pewno do tego wrócę :).
UsuńPracy ogrom. Po prostu zachwycające mandale. Toż ty powinnaś wystawy swoje mieć. Talent Twój jest ogromny i masz w sobie jeszcze to coś, do tego zaskakujesz co chwilę. :)
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie ściskam. :)
Bardzo Ci dziękuję za tyle ciepłych słów :). To dla mnie bardzo miłe i szalenie motywujące :). Pozdrawiam Cię serdecznie!
UsuńCoś co mi się podoba,podziwiam cierpliwość,mnie jej brakuje,na razie ćwiczę rękę w malowaniu książeczek dla dorosłych do malowania,uspokaja .A jak z kolorowymi mandalami..widziałam tkaninę na ścianę (mandalę) ciekawa :) życzę duuuużo ciekawych pomysłów,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTy malujesz gotowe kolorowanki, ja sama sobie rysuję mandale - działa to podobnie, wycisza, przynosi spokój, radość, dystans do świata i życia. I to jest w tym najważniejsze :). O mandalach w kolorze myślałam, mam kilka pomysłów - obrazy, hafty itd, ale niestety brakuje mi czasu na realizację tych wszystkich projektów! Dziękuję za wizytę i pozdrawiam serdecznie :)
UsuńSzczęka po prostu opada na podłogę !! To TY sama narysowałaś ? Coś pięknego i precyzyjnego :))
OdpowiedzUsuńEkhm... no, ja sama :))) - mnie się to nie wydaje jakoś kosmicznie trudne. Ja lubię takie mrówcze robótki :). Bardzo Ci dziękuję za wizytę i tak entuzjastyczny komentarz :)))
UsuńMogę Gosiu spróbować ale nie wiem co mi z tego wyjdzie. Teraz robię kartki wielkanocne na kiermasz w szkole. A nuż się komuś spodobają.
OdpowiedzUsuńMandale są naprawdę łatwe do narysowania. Jak się tylko załapie na czym polega konstrukcja mandali, to potem już samo leci, więc frajda jest gwarantowana. Najważniejsza przy tym jest przyjemność twórcy z samego procesu tworzenia, a czy się to komuś podoba czy nie to w tym przypadku nie ma znaczenia :). Kartek z kolei nigdy nie robiłam i nawet nie bardzo mam pojęcie jak się za to zabrać. U mnie to by pewnie był po prostu malutki obrazeczek własnoręcznie namalowany :). Kiedyś nawet myślałam o tym, żeby dla przyjaciół z okazji świąt robić takie karteczki... hmmm... niedługo Wielkanoc, może jeszcze zdążę :).
UsuńZachwycające! A i ja mam swoją :) Zapraszam do lektury :) Przy okazji :) Pozdrawiam Pola :)
OdpowiedzUsuńhttps://wokolciebie.blogspot.com/2019/02/mistyczna-mandala.html
Dla mnie rysowanie mandali jest po prostu formą relaksu, nie traktuję tego w kategoriach filozoficznych, metafizycznych czy religijnych, choć zapewne można się takich podtekstów dopatrywać nawet w moich obrazkach :). Na pewno tworzenie mandali ma działanie psychoterapeutyczne, wiec z podtekstami czy bez - warto się w to pobawić. Pozdrawiam serdecznie!
Usuń