Dzisiaj jedna książka z mojej bajki, ale dwie pozostałe takie mniej oczywiste. Zobaczcie sami, co mi się trafiło...
- JANUSZ PALIKOT - "Nic-nic. Ontologia na marginesach Leśmiana". Wyd. Centrum Kultury w Lublinie, 2018r, 300 str., okładka miękka ze skrzydełkami i obwolutą.
Nie miałam nawet świadomości, że mamy tę książkę. Mąż dostał ją jakiś czas temu w prezencie, ale jakoś mu nie podeszła tak od razu do czytania, odstawił na półkę i zapomniał. Niedawno szperając w biblioteczce wygrzebał ją i dał mi, mówiąc - "chyba ci się spodoba, bo to taka intelektualna lektura". Hmm??? No dobra, zobaczmy, cóż to takiego. Przyznam szczerze, że mimo pewnej sympatii z dawniejszych czasów (nieco zweryfikowanej późniejszymi działaniami biznesowymi tego pana, ale w ten wątek nie będę się tutaj wdawać), jakoś specjalnie nie interesowała mnie pozapolityczna działalność pana Palikota. Wydawało mi się, że jego filozoficzne dywagacje wtrącane w rozmaitych wypowiedziach są jakimś marginalnym zjawiskiem, zupełnie nie znałam też jego twórczości literackiej, chociaż owszem, coś mi się tam o uszy obiło. Bardziej kojarzył mi się jednak z biznesem i piwem :). No więc trochę mnie ta książka zaskoczyła.
Jak określić jednym zdaniem to dzieło? Poza tym, oczywiście, że jest to dzieło z dziedziny ontologii, jak sam tytuł wskazuje. Mam z tym problem, bo jest to książka dość trudna, wymagająca. Trzeba się do niej trochę przygotować, przypomnieć sobie poezję Leśmiana, zanurzyć się najpierw w tej poezji, a potem, mając ją w sobie, spróbować podążać za tokiem rozważań Palikota, jego nowatorską interpretacją leśmianowskiej poezji.
Może posłużę się cytatem z obwoluty, autorstwa Piotra Augustyniaka, żeby zobrazować Wam lepiej, z czym mamy do czynienia:
Janusz Palikot pisał tę książkę nie tylko, jak głosi jej tytuł, na marginesach Leśmianowych wierszy. Pisał ja transowo między ich wersami, słowami i sylabami, odsłaniając przed sobą i nami świat w jego fascynującej nieoczywistości. Palikot objawia się tu szerszemu kręgowi czytelników jako myśliciel drapieżny, bezkompromisowy, dogłębny, ostry. Rozcinając przy pomocy brzytwy aforyzmu naskórek rzeczywistości, narosły ze zdroworozsądkowych banałów i obiegowych półprawd,, zapada się w otchłań jej paradoksów i nierozstrzygalności. Być może ktoś mógłby napisać podobną książkę bez wierszy Leśmiana. Pisząc ją jednak z Leśmianem i przy Leśmianie Janusz Palikot przywraca jego poezji należne miejsce w polskiej literaturze jako twórczości na wskroś metafizycznej, a nawet - jak mógłby się wyrazić Cezary Wodziński - trans-metafizycznej.
A co to w ogóle jest ontologia? Dawno temu, w czasach licealnych, interesowałam się filozofią, czytałam dość sporo na ten temat, ale to było wieki temu, dzisiaj mnie to tak nie wciąga, a i wiele teorii wyleciało mi zupełnie z głowy. Coś mi więc dzwoniło, ale tak żeby komuś to wyjaśniać, to już nie bardzo... Więc cytując za Wikipedią:
Ontologia – dział filozofii dotyczący bytu; zajmuje się strukturą rzeczywistości oraz pojęciami istoty, istnienia, jego sposobów, przedmiotu i jego własności, przyczynowości, czasu, przestrzeni oraz możliwości i konieczności; w analizie ostatnich dwóch pojęć korzysta z logik modalnych Ontologię czasem utożsamia się z metafizyką, jednak niektórzy rozdzielają te dyscypliny; przykładowo robi to tradycja fenomenologiczna.
O tej książce można opowiadać długo, rozbierać ją na czynniki pierwsze bez końca, ale powstałaby z tego kolejna książka. Autor snuje rozważania filozoficzno-obyczajowo-kulturowe, zagłębia się zarówno w porównania podobnych wątków u innych twórców, jak i przekłada je na własne obserwacje życiowe. Jeśli interesuje Was poezja, Leśmiana zwłaszcza, a może przeciwnie - mieliście w latach szkolnych problem z jej odbiorem - warto przeczytać tę ontologię, spojrzeć inaczej na Leśmiana, a może przy okazji - także na Palikota.
Akurat trafiłam na wpis R.A.Ciężkiej o książkach filozoficznych i filozofujących, pod wartym zacytowania tytułem: "Jeśli nie wiesz, czy coś jest mądre, czy dziwne, to zapewne było filozoficzne". Jeśli lubicie takie klimaty, zajrzyjcie też pod ten link, jest tam wymienionych kilka pozycji w tym duchu.
*****
- JACEK DEHNEL - " Serce Chopina". Wyd. Biuro Literackie, Stronie Śląskie, 2018r, 38 str., okładka miękka.
Kupiłam tę książeczkę jakiś czas temu, przy okazji zamawiania któregoś tomu opowieści o śledztwach profesorowej Szczupaczyńskiej. Autorami tej serii, pod pseudonimem Maryla Szymiczkowa, są Piotr Tarczyński i Jacek Dehnel. A że panów kojarzę raczej słabo, jeśli chodzi o literaturę, to pomyślałam sobie, że warto się zapoznać z ich inną twórczością, skoro kryminały ze Szczupaczyńską tak bardzo przypadły mi do gustu. Poezja nie jest, co prawda, moim ulubionym gatunkiem, ale przeczytałam gdzieś intrygującą recenzję tomików Dehnela, zatem sięgnęłam po pierwszy z brzegu, jaki znalazłam w internetowej księgarni. W pierwszym podejściu i po pobieżnym przekartkowaniu "Serca Chopina" raczej nie byłam oczarowana, ale odłożyłam sobie książeczkę na jakiś wolny wieczór. I się okazało, że przy odpowiednim nastawieniu czyta się świetnie, w końcu to rzecz na pół godzinki raptem, wliczając w to odpłynięcia myślami w nurcie poezji i rozważania własne.
Okładka i układ tomiku (strona A, strona B) imitują płytę winylową, a konstrukcja wiersza nawiązuje do muzyki Chopina, stanowiąc jeden długi utwór, w którym zmieniają się tonacje i nastroje, natężenie dźwięków, tempo i rytm. Zaczynamy od wspomnienia Chopina i jego serca, które odbyło długą drogę do polskiej ziemi, potem zaglądamy do domów mieszkańców Warszawy, zwykłych ludzi, wnikamy w ich emocje, przeżycia, tęsknoty, nadzieje, wędrujemy z nimi po Europie, szukając ukojenia i spełnienia. Utwór wciągający emocjonalnie, wielowymiarowy, wzruszający i poruszający, zmuszający do przemyśleń.
*****
- LUBA RISTUJCZINA - "Gustaw Klimt. Twórca złotej secesji". Wydawnictwo SBM, 240 str., okładka twarda.
Moja ulubiona ostatnio autorka książek o sztuce - Luba Ristujczina i jej książka/album o Klimcie. Opowiadałam już wcześniej o innych książkach tej autorki, historyczki sztuki: "Stanisław Wyspiański. Artysta i wizjoner" (tutaj), "Józef Mehoffer. Geniusz polskiej secesji" (tutaj), "Wojciech Kossak. Najwybitniejszy batalista" (tutaj).
Po tym ostatnim tekście odezwała się do mnie pani Luba , pisząc w mailu o tym, że taki pozytywny odbiór motywuje ją do dalszej pracy i pisania kolejnych książek, oraz dołączyła podziękowanie za miłą recenzję. Oczywiście bardzo mnie ucieszył ten sympatyczny gest, świadczący o tym, że autorka rzeczywiście myśli o swoich czytelnikach. Skłoniło mnie to też do pewnych przemyśleń na temat tych moich opinii/recenzji o książkach. Recenzjami trudno je nazwać, w każdym razie nie spełniają podstawowych wymagań dla recenzji profesjonalnych. Piszę raczej skrótowo o osobistych refleksjach związanych z przeczytaną książką, nie zawsze jestem obiektywna. Od pewnego czasu poprawiłam się tylko na tyle, że zamieszczam metryczki, czyli informacje "techniczne" o samej książce (ilość stron, rok wydania, wydawnictwo, okładka). A z drugiej strony - lubię książki czytać i o nich pisać. Więc może powinnam pisać bardziej profesjonalnie? Na moim blogu jest pewien misz-masz, trochę o książkach, trochę o moich obrazkach, czasem wstawki z życia moich zwierzaków czy z ogrodu. Od pewnego czasu chodziło mi po głowie, żeby trochę to ogarnąć, skupić się tylko na książkach i obrazkach, no i jeśli chodzi o tematykę, to tak powoli zaczyna to wyglądać. Nie mam jednak ambicji prowadzenia profesjonalnego bloga recenzenckiego, to wymagałoby porządnego przyłożenia się do pracy, dogłębnej i wszechstronnej analizy ocenianego dzieła itd. Ale na to brakuje mi po prostu czasu. Zatem - lecimy po staremu, czyli będę się tutaj z Wami dzielić moimi skrótowo ujętymi refleksjami po lekturze.
Album o Klimcie to wspaniale opracowane kompendium wiedzy o tym znanym artyście, w przepięknej szacie graficznej. Poznajemy życie malarza na tle interesująco zarysowanej epoki i jego twórczość w zestawieniu z malarstwem innych artystów tamtych czasów. Jaki był Klimt? Pracowity, perfekcyjny i zdyscyplinowany, niezbyt towarzyski, a przecież uznany za skandalistę belle epoque i guru Wiedeńskiej Secesji. Na początku artystycznej drogi zajmował się wykonywaniem dekoracji dla teatrów, malowaniem konwencjonalnych portretów na zamówienie i szeregiem innych zajęć. które pomagały mu podreperować wątły budżet. Ostatecznie jednak stał się twórcą niezależnym, którego sztuka jednych gorszyła, innych przyciągała. Najbardziej nam znane obrazy ze "złotego" okresu zostały namalowane u schyłku nurtu art nouveau, w związku z czym wkrótce zostały uznane za przestarzałe i niemodne. Dopiero w latach 60tych XX wieku odżyło zainteresowanie twórczością Klimta. W 2006r jego obraz "Portret Adele Bloch-Bauer" został sprzedany za 135 milionów dolarów, a niemal wszędzie na świecie w sklepach z pamiątkami i bibelotami można kupić porcelanę i inne drobiazgi ozdobione motywami z obrazów Klimta.
Wspaniale opracowana pozycja, ogrom wiedzy przy jednoczesnej oszołamiająco bogatej ikonografii. Polecam gorąco, rzecz warta swojej ceny, a nawet, powiedziałabym, w cenie okazyjnej, Często bywa tak, że za ciężkie pieniądze dostajemy album w grubej lakierowanej okładce, z modnym nazwiskiem twórcy, ale z mizerną treścią i niewielką liczbą ilustracji. W przypadku książek/albumów Ristujczyny czytelnik otrzymuje naprawdę niemal kompletne opracowanie o życiu i twórczości artysty, a także o innych towarzyszących okolicznościach i tle historycznym, w dodatku z ogromną ilością świetnych ilustracji - reprodukcji obrazów i zdjęć z epoki.
*****
Ostatnią pozycją mnie zaciekawiłaś. Klimt to jeden z moich ulubionych artystów malarzy.
OdpowiedzUsuńPalikotem z zasady nie jestem zainteresowana. Niczym, co robi. A Dehnel - kiedyś czytałam jego książkę "Lala". Bardzo dobra. Innych nie znam. Nie wiedziałam, że tworzy kryminały.... 🤔🙃
A to widzisz, ja jestem takim odszczepieńcem, bo nie podzielam powszechnego zachwytu Klimtem. Owszem, może nawet ładne te jego pomysły, ale nie jestem oczarowana. Dlatego też sięgnęłam po tę książkę, żeby poznać bliżej fenomen. Nadal nie jestem przekonana do klimtowskiej estetyki, ale lektura była świetna, więc skoro lubisz, to tym bardziej polecam :). Palikot jako filozof dawniej mnie nie interesował, ale skoro książka wpadła mi w ręce i się w nią zagłębiłam, to jednak oceniam go już z nieco większym, powiedzmy, szacunkiem. Acz nie do końca podzielam jego poglądy i tok myślenia ;). Natomiast o serii kryminałów duetu Dehnel&Tarczyński pisałam kilka razy, dla miłośników dobrych kryminałów i klimatu starego Krakowa to cudowna lektura. Dla mnie zwłaszcza ten Kraków jest tam najbardziej pociągający.
UsuńOt paradoksy losu, niejeden artysta za życia przymiera głodem, albo radzi sobie tylko jako tako, a po śmierci jego prace sprzedają za taką kasę, że przeciętny człowiek tego nie ogarnia!
OdpowiedzUsuńFajnie by było aby ludzie odbierali sztukę indywidualnie i sami oceniali czy jakieś dzieło robi na nich wrażenie. Bo jak dla mnie moda w sztuce to nieporozumienie, a właściwie to każda moda ;) A dyktat mody bywa tak silny, że nieraz bardzo trudno iść wbrew. A większość ludzi nawet nie próbuje, tylko poddaje się biernie kreatorom.
Dzieje Klimta o których wspomniałaś spowodowały takie moje rozważania :)
Te najbardziej znane dzieła Klimta podobają mi się, jednak zestawu talerzy deserowych z jego malarstwem bym sobie nie kupiła, a najsmutniejsze jest to że jak takie talerzyki przestaną być modne, to sporo ludzi odstawi je do lamusa, dobrze że porcelana jest tłukąca ;)
Klimt za życia nie miał tak najgorzej, ale faktem jest, że ceny dzieł sztuki momentalnie skaczą do góry po śmierci twórcy, bo wiadomo, że on już nic więcej nie stworzy, więc trzeba łapać, to co jest ;). Z modą na sztukę to jest chyba tak, że jedni niejako ze snobizmu zbierają topowe dzieła, chcąc podnieść własną wartość w oczach innych, są tacy, co lokują kapitał w to co akurat dobrze się ceni, a wiele osób po prostu na sztuce się nie zna, więc podąża za trendami, chcąc być na czasie, co niekoniecznie jest zjawiskiem negatywnym, bo przy okazji może czegoś tam się o sztuce dowiedzą. Z tymi talerzami to mam wrażenie, że bardziej bym Klimta lubiła, gdyby motywy z jego obrazów nie wyskakiwały na mnie z każdego kąta. Szczerze mówiąc trochę mi się już opatrzył. Za mojego dzieciństwa w każdym domu wisiały reprodukcje słoneczników van Gogha i po pewnym czasie też czułam do nich obrzydzenie, bo ileż można.
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja akurat lubię Klimta, choć może niezbyt dobrze znam całą jego twórczość, a "lubię" odnosi się do złotego okresu. Zaintrygowałaś mnie książką Janusza Palikota. Nie wiedziałam i nie przypuszczałabym, że pisze książki. Chętnie bym zajrzała do tej, którą prezentujesz. Nawet sprawdziłam czy jest dostępna w formie e-booka, ale niestety nie. Jacka Dehnela poznałam czytając "Lalę", która bardzo mi się spodobała. Poezji nie znam, ale w tym przypadku może łatwiej będzie o wersję elektroniczną.
OdpowiedzUsuńTo niesamowite i ogromnie miłe, że odezwała się do Ciebie Autorka. Recenzje profesjonalne też są potrzebne, ale ja osobiście wolę osobiste refleksje i przemyślenia, i wcale nie muszą być obiektywne :)
O "Lali" Dehnela ktoś już wspomniał, poszukam tej książki, chętnie przeczytam. Za poezją nie przepadam, a proza tego autora może być dla mnie ciekawsza. Zapomniałam wspomnieć, że książkę Palikota mamy z autografem autora, chyba w wolnej chwili wkleję jeszcze zdjęcie. Z profesjonalnych recenzji sama często korzystam przed zakupem książki, bo nie lubię e-booków i z bibliotek też raczej nie korzystam, więc do zakupu zwykle starannie się przygotowuję.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
Dehnela czytałam zaczynając od Lali, do której czytania zachęciła mnie moja włoska gospodyni, będąca też gospodynią (wynajmującą pokoje w Rzymie) pani Jackowi - poprzez Saturna (powieść biograficzną o Goyi) jego opowiadania Balzakianę czy Matkę Makrynę. Poezji nie znam, bo poezja słabo do mnie przemawia. Najbardziej podobała mi się Lala i Saturn, Czarne obrazy z życia mężczyzn z rodziny Goya. Natomiast album o Klimcie w dodatku tej autorki kusi mnie ogromnie. Przeglądałam kilka jej albumowych wydań i wszystkie mi się bardzo podobały. A sama jestem szczęśliwą posiadaczką dwóch przepięknych albumów jej autorstwa Michała Anioła i Rafaela Santi, które dostałam w prezencie pożegnalnym na odejście z pracy.
OdpowiedzUsuńPrzed serią o Szczupaczyńskiej zupełnie nie znałam ani prozy, ani poezji Dehnela. Proza jako gatunek też do mnie raczej nie przemawia, "Serce Chopina" kupiłam jakoś tak mimochodem przy innych zakupach i pod wpływem recenzji, która mi utkwiła w pamięci. O "Lali" już kilka osób tutaj wspomniało, przeczytałam kilka recenzji i streszczenie, zaciekawiły mnie, więc poszukam tej książki. Jeśli chodzi o albumy Ristujcziny, to mam kilka i jestem nimi zachwycona, więc zapewne będę kupować kolejne, zwłaszcza że można je upolować z dużymi rabatami (Klimt miał cenę wyjściową ok. 110 zł, kupiłam za coś ok. 70 zł.).
UsuńNie czytałam żadnej z tych pozycji... Najchętniej sięgnęłabym po album o Klimcie, bardzo cenię i lubię jego twórczość. Palikot... nawet nie wiedziałam, że napisał książkę... cóż... jakoś nie jestem jej ciekawa:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Pewnie sama też bym nie sięgnęła po Palikota, ale skoro dostałam tę książkę do ręki to przeczytałam i muszę przyznać, że mocno mnie zaskoczyła. Zaskoczył mnie przy tym najbardziej sam autor, bo jednak nieco inaczej go postrzegałam. Co jednak nie znaczy, że będę tę lekturę wszystkim polecać :). Pozdrawiam serdecznie!
UsuńO Palikocie słyszy się wiele ale akurat nie o tym, że pisze książki i to jeszcze w bardzo ciekawy sposób :)
OdpowiedzUsuńZaskoczenie ale takie interesujące:)
Nie sądzę, że przeczytam książkę ale lubię mieć wiedzę i za to bardzo Ci dziękuję:)
Pozdrawiam cieplutko!
Ostatnio jego nazwisko kojarzy się chyba głównie z aferami, niestety. Też byłam trochę zaskoczona - co prawda słyszałam, że coś tam pisze, wypowiedzi też miewał takie trochę filozoficzne, ale nie spodziewałam się, że to co pisze jest tak niesamowite i zupełnie odbiegające od moich o nim wyobrażeń.
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Nie miałam pojęcia, że Palikot coś pisze. Zawsze [tzn. gdy był w polityce aktywny] postrzegałam go głównie jako biznesmena, może nawet cwaniaczka. A tu proszę! Taka pozycja! Ciekawa dla mnie [ bo też lubię książki o treści wymagającej]. Małgosiu, Twoje recenzje [chociaż piszesz, że raczej są refleksjami] są wspaniale napisane- masz do tego dar i tyle! Zachęcam więc do wkroczenia w ten obszar :) Pozdrawiam miło :)
OdpowiedzUsuńA widzisz... ja się właśnie zastanawiam, czy w ogóle zamieszczać tutaj takie książkowe wpisy, bo widzę, że zainteresowanie nimi jest niewielkie. Może będę pisać nawet nieco bardziej profesjonalne recenzje, ale chyba przeniosę się z tym na jakiś portal czytelniczy.
UsuńCo do Palikota, to owszem coś tam słyszałam, że pisze, ale po raz pierwszy miałam okazję zapoznać się z treścią tych książek. Ciekawy człowiek, bo nie tylko polityk, ale też - filozof, no i, tak jak piszesz - cwany biznesmen ze skłonnością do nieco szemranych interesów.
Palikot mnie zniesmaczył tym, że zatrudnił do reklamy alkoholu tak popularnych ludzi. Ja rozumiem, reklama dźwignią handlu, ale zawsze pozostają kwestie etyczne. Sam by pewnie był zniesmaczony, gdyby ktoś reklamował maczety do ucinania łbów kurom. Ktoś powie, że grubo przesadziłam ! Nie. Alkoholizm dla mnie jest porównywalny, a maczeta może służyć do niszczenia chaszczy na działce. Tym niemniej uważam Palikota za człowieka inteligentnego , bystrego obserwatora, człowieka , który nie bał się mieć swojego zdania. Książkę chętnie bym przeczytała, bo chętnie poznam jego zdanie, ale na pewno jej nie kupię. Może to będzie okazja zajrzeć do biblioteki i nie obkładać się stosami papieru???
OdpowiedzUsuńDrażnią mnie bibeloty z nadrukami słynnych dzieł, albo portretami znanych twórców. Jedynie nie drażni mnie zdjęcie W.A.Mozarta na pralinach austriackich, bo są boskie. ( Ale tylko oryginalne wiedeńskie).
Lubię, jak zamieszczasz recenzje książek, które uważnie przeczytałaś . Mamy wspólną rodzinę z osobą, która zawodowo zajmuje się recenzjami. "Przeczytanie" i napisanie recenzji zajmuje jej ok. 2 godz., no, ale recenzje są na ogół napisane przez autora książki i dlatego są całkiem niezłe. Zawsze zachęcą do kupienia najgłupszej cegły :))) .
Po Twojej recenzji "A lasy wiecznie" śpiewają" nie mogę natrafić na nic, co by czytało się z tak zapartym tchem.
Bardzo się cieszę, że książka "A lasy wiecznie śpiewają" tak przypadła Ci do gustu :). Z tego wynika, że warto takie recenzje pisać - bo ja się właśnie zastanawiałam, czy nie porzucić tego wątku na blogu... Co do Palikota, to szczerze mówiąc nie miałam pojęcia kogo zatrudnił do reklamy alkoholu (nie widziałam tych reklam, wiec w sumie nie kojarzę o co chodzi), ale sobie poszukałam w necie o co kaman. Reklamowali wspólnicy Palikota, czyli współwłaściciele tego alkoholowego biznesu, więc pewnie sami chcieli. Inna rzecz, że reklama alkoholu jest zabroniona i za to też panowie byli sądzeni. I z tym zakazem reklamy to się jak najbardziej zgadzam. Tak czy inaczej to dość kontrowersyjny człowiek, dlatego też tak mnie ta książka (pozytywnie) zaskoczyła.
UsuńW reklamie wystąpił m.in.aktor znany z serialowej Rodzinki.
UsuńWidocznie skusiła go dobra stawka ;) - tym bardziej, że kara była śmiesznie niska. Dorosły człowiek powinien się jednak dobrze zastanowić, zanim w coś wdepnie, bo nie zawsze pieniądze są najważniejsze. Dla mnie obaj są tak samo winni: biznesmen - bo reklamuje alkohol, aktor... bo reklamuje alkohol. No, może dla nich akurat właśnie pieniądze są najważniejsze...?
UsuńPo zajęciach z zagadnień współczesnej antropologii mam na chwilę dosyć zagadnień związanych z ontologią. Chyba muszę od nich na chwilę odpocząć. Może potrzebuję trochę czasu, aby na nowo zainteresować się ludzkim bytem? Aczkolwiek sama książka Palikota może być ciekawa (chociaż raczej nie podejrzewałabym go o takie zainteresowania). Za to zainteresowałaś mnie książką Klimta. Myślę, że z chęcią bym po nią sięgnęła. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWszystko musi mieć swój odpowiedni czas. Palikot mnie także zaskoczył, chociaż o jego zainteresowaniach filozoficznych słyszałam już wcześniej. Ale książka jest rzeczywiście niezwykła. Ta o Klimcie również :). Obie polecam.
UsuńDziękuję za wzmiankę, bardzo miło mi się zrobiło :). Dziękuję również za ciekawe polecenia. Szczególnie dwie pierwsze pozycje mnie zainteresowały i chętnie bym przeczytała. Ostatnia, choć chyba chwalisz ją najmocniej, trochę mniej w moich zainteresowaniach leży, choć jakbym miała okazję, pewnie bym przejrzała :).
OdpowiedzUsuńCo do twoich recenzji to uważam, że znacznie przyjemniej czyta się właśnie takie opinie przeplatane osobistymi refleksjami, kiedy możemy poznać nie tylko książkę, ale i recenzenta. Na pewno nie lubię schematycznych recenzji, pisanych dla zysku. Druga sprawa myślę, że takie luźniejsze opinie bardziej zachęcają do sięgnięcia po książkę, bo nic tak nie kusi jak czyiś po prostu szczery zachwyt i pokazanie przez właśnie przemyślenia, że książkę się dokładnie przeczytało i co najważniejsze przeżyło :)
Cieszę się, że zaciekawiły Cię moje polecenia :). Książkę o Klimcie chwalę, bo jest jak najbardziej w nurcie moich zainteresowań (sztuka, malarstwo) i rzeczywiście wyróżnia się wśród innych opracowań o sztuce - szerokim zakresem, szczegółowością, wnikliwością analizy, bogactwem ikonografiki, przy stosunkowo przystępnej cenie.
UsuńDziękuję za podzielenie się przemyśleniami na temat opinii/recenzji książkowych. Od pewnego czasu zastanawiam się, czy pisać tak dalej, zrezygnować, bo kto to czyta (?), czy może w ogóle wejść na wyższy poziom i zająć się tym bardziej profesjonalnie (co niekoniecznie oznacza, że komercyjnie!).
Pozdrawiam serdecznie :).
Ciebie zaskoczył Palikot, a mnie chyba jeszcze bardziej, jak większość z nas nie podejrzewałam go o takie umiejętności.
OdpowiedzUsuńKsiążek dwóch panów nie znam, ale w "Biegunach" Olga Tokarczuk opisuje, jak siostra kompozytora przemycała serce Chopina do Polski.
Uwielbiam secesję, ale złoty okres Klimta zrobił się już tak powszechny, że odebrało mi to jego urok . Może właśnie ta książka pomogłaby w ponownej fascynacji jego twórczością, piszesz tak zachęcająco.
Małgosiu, bardzo lubię Twoją blogową działalność , każdy misz-masz, jak piszesz, więc, proszę, nie ograniczaj się tylko do recenzji i malowania.:))
Serdecznie Cię pozdrawiam.:))
Dziękuję Ci, Celu, za przemiły komentarz :). Podzielam Twoje zdanie na temat twórczości Klimta - została tak spopularyzowana, że przestała już być atrakcyjna. Książka natomiast jest wspaniale opracowana - i mój zachwyt dotyczy głównie autorki albumu i jej pracy, którą podziwiam nie po raz pierwszy. Wykonała ogrom pracy i przedstawiła jej efekty w znakomity sposób. Każdą kolejną pozycję autorstwa Ristujcziny chętnie kupię, a przynajmniej przeczytam.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
Wspaniały malarz Małgosiu. Jeden z najbardziej nowatorskich według mnie. Bardzo chętnie bym widziała u siebie ten niezwykły album. Piękne. Za Palikotem nie przepadam zdecydowanie. Polityka mnie mierzi.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Kochana
Dla miłośniczki twórczości Klimta ta książka to wspaniała pozycja, uczta dla oczu i duszy :). Natomiast książka Palikota jest zdecydowanie filozoficzna, niewiele ma wspólnego z polityką. Chociaż z drugiej strony - polityka jest obecna w każdej sferze naszego życia, nawet jeśli tego nie dostrzegamy ;).
UsuńSerdeczności!
To nie do końca moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńTo są bardzo różne książki i klimaty - sztuka, poezja, filozofia... nic z tego Ci nie odpowiada? No cóż, ja też czasem sięgam po lżejszą literaturę, więc może innym razem coś z moich wyborów Cię zainteresuje :).
UsuńKlimta uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńSpokojnych Świąt! 🐣🐏🥚🐇
Radosnego świętowania! I zdrówka dla wszystkich!
UsuńZ tych pozycji najbardziej zainteresował mnie Klimt :)
OdpowiedzUsuńPolecam, naprawdę warto - jeśli nie kupić, to pożyczyć, przeczytać i pooglądać, bo jest co :).
Usuń