Ten post, przygotowany kilka tygodni temu, leżał sobie spokojnie w "poczekalni" i zamierzałam opublikować go znacznie później, może za miesiąc, bo ostatnio sporo było tych książkowych i nie chciałam Was zanudzać. Jednak sprawy się pokomplikowały, albowiem uległam niewielkiej, ale bardzo uciążliwej kontuzji, która utrudnia mi posługiwanie się prawą ręką, a co za tym idzie - pisanie, rysowanie i inne czynności życiowe. Z tego powodu na blogu zaczął się robić mały zastój, a że rehabilitacja jeszcze trochę potrwa, to jako temat zastępczy postanowiłam wykorzystać tę opowieść o kolejnym znanym artyście. Mam nadzieję, że wkrótce wrócę tu w lepszej formie i z bardziej "twórczymi" postami :).
Znowu sięgnęłam do mojej prywatnej biblioteczki, na półkę z nieco zakurzonymi już książkami o słynnych malarzach... Tym razem wybrałam "Rozmowy z Picassem", której autorem jest Brassai (z dwiema kropeczkami nad "i"), znany fotograf, o którym za chwilę powiemy sobie kilka słów...
Po raz pierwszy czytałam tę książkę w czasach licealnych i chyba później do niej już nie wracałam. Nie jestem, a zwłaszcza - nie byłam, fanką kubizmu... Interesując się malarstwem znałam oczywiście mniej więcej dorobek malarski Picassa, ale prawie nic nie wiedziałam o jego rzeźbach, a w tej książce mowa jest głównie o rzeźbach właśnie, więc wówczas jakoś mnie to specjalnie nie wciągnęło.
Tym razem jednak czytało mi się tę historię wspaniale! Do pewnych rzeczy może trzeba po prostu dojrzeć :).
A kiedy już ją przeczytałam, zaczęłam szukać w internecie źródeł, które powiedziałyby mi więcej o przyjaźni Picassa z Brassaiem. Przyznam się Wam, że wcześniej nie miałam pojęcia jakiej miary fotografem był Brassai...
I wtedy... zaczęłam czytać tę książkę od nowa.
Tak więc w ciągu dwóch tygodni przeczytałam ją dwa razy - za pierwszym razem poznając głównie Picassa, za drugim - skupiając się na Brassaim.
Znowu sięgnęłam do mojej prywatnej biblioteczki, na półkę z nieco zakurzonymi już książkami o słynnych malarzach... Tym razem wybrałam "Rozmowy z Picassem", której autorem jest Brassai (z dwiema kropeczkami nad "i"), znany fotograf, o którym za chwilę powiemy sobie kilka słów...
Po raz pierwszy czytałam tę książkę w czasach licealnych i chyba później do niej już nie wracałam. Nie jestem, a zwłaszcza - nie byłam, fanką kubizmu... Interesując się malarstwem znałam oczywiście mniej więcej dorobek malarski Picassa, ale prawie nic nie wiedziałam o jego rzeźbach, a w tej książce mowa jest głównie o rzeźbach właśnie, więc wówczas jakoś mnie to specjalnie nie wciągnęło.
Tym razem jednak czytało mi się tę historię wspaniale! Do pewnych rzeczy może trzeba po prostu dojrzeć :).
Brassai i Picasso (źródło) |
I wtedy... zaczęłam czytać tę książkę od nowa.
Tak więc w ciągu dwóch tygodni przeczytałam ją dwa razy - za pierwszym razem poznając głównie Picassa, za drugim - skupiając się na Brassaim.
A zatem - zajmijmy się książką.
Jak już wspomniałam, autorem "Rozmów z Picassem" jest fotografik węgierskiego pochodzenia, Gyula Halasz, znany jako Brassai. Jest to autentyczny zapis rozmów tych dwóch twórców z lat od 1943 do 1947 i po długiej przerwie jeszcze z lat 1961-1962, opracowany na podstawie skrupulatnie prowadzonych na bieżąco przez Brassaia notatek, opatrzonych dokładnymi datami i wzbogaconymi o późniejsze uwagi, liczne dygresje i retrospekcje.
Jak już wspomniałam, autorem "Rozmów z Picassem" jest fotografik węgierskiego pochodzenia, Gyula Halasz, znany jako Brassai. Jest to autentyczny zapis rozmów tych dwóch twórców z lat od 1943 do 1947 i po długiej przerwie jeszcze z lat 1961-1962, opracowany na podstawie skrupulatnie prowadzonych na bieżąco przez Brassaia notatek, opatrzonych dokładnymi datami i wzbogaconymi o późniejsze uwagi, liczne dygresje i retrospekcje.
Postać autora książki jest może odrobinę mniej fascynująca, niż głównego bohatera, ale na pewno warto wspomnieć o nim kilka zdań.
Brassai (1899-1984) uznawany jest za jednego z najważniejszych artystów fotografów w historii, a jego uliczne fotografie o rozpoznawalnym stylu stanowią uznany kanon street photo. Bardzo chętnie fotografował sceny z ulic Paryża, zwłaszcza w nocy lub we mgle, wykorzystując ciekawe efekty świateł latarń czy samochodów.
Bohaterami jego zdjęć bardzo często byli przedstawiciele tzw. półświatka - transwestyci, kloszardzi, prostytutki...
Zainteresowanym polecam ciekawy artykuł na jego temat:
https://fotodinoza.blogspot.com/2016/09/dugie-cienie-brassaia.html
W połowie lat 20-tych rozpoczął pracę jako dziennikarz magazynu artystycznego "Minotaur", który zlecił mu przygotowanie serii fotografii kilku znanych już wówczas artystów - surrealistów Dalego i Elouarda, oraz Picassa. Twórczości, a konkretnie mniej znanym wówczas rzeźbom Picassa, miało być poświęconych około 30 stron. Była to praca dość długa i żmudna, ponieważ - pamiętajmy - blisko sto lat temu technika fotograficzna nie była tak zaawansowana jak obecnie. Ponadto Brassai podchodził do swojego zadania rzetelnie - starał się dobrze poznać artystę, towarzyszył mu przy pracy, rozmawiali na różne tematy, spotykali się w różnych sytuacjach. Spotkania z Picassem przerodziły się w długoletnią współpracę i zażyłość.
W swojej książce Brassai opisuje okres pracy nad fotografiami dla czasopisma, a następnie trwające kilka lat przygotowywanie fotograficznej dokumentacji artystycznej do albumu z rzeźbami Picassa. Wspomina oczywiście także o pewnych własnych dokonaniach artystycznych, ale robi to niejako na marginesie i z dużą dozą skromności. Napomyka więc o rysunkach, które podobały się Picassowi i dzięki jego znajomościom ostatecznie zostały zaprezentowane na wystawie, a także o wspólnej z Picassem pracy przy oprawie dekoratorskiej pewnego przedstawienia teatralnego i baletu. Są to jednak drobne wzmianki, a pierwsze skrzypce gra w całej opowieści Picasso.
Przejdźmy jednak do zasadniczej treści książki. Dzięki szczegółowym zapiskom Brassaia możemy poznać Picassa (1881-1973) dość blisko, nie tylko jako wielkiego twórcę, prekursora kubizmu, ale także jako zwyczajnego człowieka, z jego przeróżnymi wadami i zaletami, codziennymi zwyczajami, charakterystycznymi zachowaniami, przyzwyczajeniami itd.
Brassai tak wspomina pierwsze zetknięcie z Picassem, artystą będącym już wówczas znanym, światowej klasy twórcą:
Między zapis dialogów z Picassem i rozmów z innymi twórcami, wydawcami, marszandami, Brassai wplótł wiele ciekawych obserwacji ówczesnego świata sztuki a także esencjonalne wzmianki o otoczeniu, w jakim tworzył Picasso. Dla kogoś, kto nie ma uporządkowanej wiedzy o kierunkach w malarstwie, które tak intensywnie tworzyły się i mieszały w okresie przełomu XIX/XX wieku aż do połowy wieku XX, te wszystkie impresjonizmy, fowizmy, kubizm, surrealizm itd, kto, kiedy, jak i dlaczego - ta książka jest świetną pozycją, wyjaśniającą i porządkującą ten artystyczny tygiel. Brassai z wielką zręcznością, bez zanudzania czytelnika, w dość syntetycznej, ale bardzo przystępnej formie, wplecionej między opowieści o konkretnych spotkaniach i rozmowach, zarysowuje przed nami logiczny ciąg zdarzeń, które ukształtowały kolejne artystyczne ruchy tego okresu, opisuje interesująco ich główne założenia, porządkuje je historycznie, a nawet geograficznie. Wschód Paryża z Montmartre i Montparnasse to była kolebka impresjonizmu i fowizmu, stopniowo marszandzi i nowe pokolenia artystów przenosili się bardziej na zachód, gdzie narodził się kubizm i surrealizm.
Pracując w redakcji "Minotaure" Brassai znalazł się w ośrodku surrealistów, gdzie poznał wszystkich znaczących twórców tego nurtu, zarówno malarzy jak i poetów. Sympatyzując z surrealistami, z czasem nabrał jednak pewnego dystansu, nie ze wszystkimi ich poglądami na sztukę zgadzał się bez zastrzeżeń, wielu nie akceptował zupełnie. I w tym czasie pojawiła się okazja do poznania Picassa, twórcy kubizmu, artystycznie konkurującego z surrealistami. Interesujące są te fragmenty, w których autor porusza kwestie relacji Picassa z innymi wielkimi twórcami, na przykład z Dalim, którego od początku Picasso traktował jak obiecującego młodego artystę, wielokrotnie mu pomagał, za co Dali odpłacał mu później śmieszną megalomańską nienawiścią, podszytą zazdrością o sławę.
Warto może też wspomnieć, że na wczesną twórczość Picassa ogromny wpływ mieli postimpresjoniści, z Henrim Toulouse-Lautrekiem na czele (o książkach o H.T.-L. pisałam w tych postach: tutaj i tutaj). Natomiast w późniejszym okresie - Cezanne, o którym tak mówił:
Brassai bardzo ciekawie opowiada o głównych założeniach i istocie kubizmu, co wyjaśnia zarazem zainteresowanie Picassa rzeźbą:
Brassai pisze to wszystko niezwykle lekko, ze sprawnością i wyczuciem pasjonata, który doskonale rozumie temat, o którym się wypowiada. Od uwag natury ogólnej i teoretycznej szybko przechodzi do scenek z życia, spotkań z Picassem, jego rodziną i przyjaciółmi, przytacza fragmenty rozmów. Opisuje zdarzenia zarówno z życia artystycznego Picassa, jak i zwykłe, codzienne, domowe sytuacje. Opowiada o zwyczajach artysty, jego przyzwyczajeniach i cechach charakteru, przez wiele lat śledzi jego drogę artystyczną, zapisuje opinie Picassa o innych twórcach, o sztuce w ogóle.
W czasie wojny Picasso, chociaż mógł wyjechać do dowolnego zakątka świata, bo miał i pieniądze i wielu przyjaciół, pozostał jednak w Paryżu. Było to wielką pociechą i moralnym wsparciem dla innych jego paryskich znajomych. W tym czasie nadal rzeźbi i maluje, przeżywa zauroczenia kolejnymi kobietami... Brassai przytacza historię znajomości Picassa z 20-letnią dziewczyną, początkującą malarką, zachwyconą twórczością wielkiego mistrza. Jednak chociaż zafascynowany Picasso ulega jej urokowi, to - jak twierdzi Brassai: "Dla niego przygoda miłosna nigdy nie byłą celem samym w sobie, tylko bodźcem dla jego siły twórczej (...)."
Artystyczna spuścizna Picassa to około 30 tysięcy dzieł (!) - obrazów, rysunków, rzeźb. Był twórcą niesłychanie pracowitym, całe jego życie było podporządkowane twórczości. Nawet w formie rozrywki rzeźbił w małych kamykach wyrzuconych przez morze, tworzył miniaturowe rzeźby z papieru, eksperymentował z różnymi narzędziami malarskimi.
Miał szczególny stosunek do pieniędzy, nie lubił nimi płacić, wolał dawać w zamian swoje obrazy, nawet jeśli ich wartość przewyższała wartość tego, co kupił.
Brassai cytuje jego słowa w trakcie rozmowy o ewentualnym chwilowym porzucaniu sztuki na rzecz innych, bardziej intratnych zajęć:
Brassai (1899-1984) uznawany jest za jednego z najważniejszych artystów fotografów w historii, a jego uliczne fotografie o rozpoznawalnym stylu stanowią uznany kanon street photo. Bardzo chętnie fotografował sceny z ulic Paryża, zwłaszcza w nocy lub we mgle, wykorzystując ciekawe efekty świateł latarń czy samochodów.
fot. Brassai - źródło |
Zainteresowanym polecam ciekawy artykuł na jego temat:
https://fotodinoza.blogspot.com/2016/09/dugie-cienie-brassaia.html
W połowie lat 20-tych rozpoczął pracę jako dziennikarz magazynu artystycznego "Minotaur", który zlecił mu przygotowanie serii fotografii kilku znanych już wówczas artystów - surrealistów Dalego i Elouarda, oraz Picassa. Twórczości, a konkretnie mniej znanym wówczas rzeźbom Picassa, miało być poświęconych około 30 stron. Była to praca dość długa i żmudna, ponieważ - pamiętajmy - blisko sto lat temu technika fotograficzna nie była tak zaawansowana jak obecnie. Ponadto Brassai podchodził do swojego zadania rzetelnie - starał się dobrze poznać artystę, towarzyszył mu przy pracy, rozmawiali na różne tematy, spotykali się w różnych sytuacjach. Spotkania z Picassem przerodziły się w długoletnią współpracę i zażyłość.
W swojej książce Brassai opisuje okres pracy nad fotografiami dla czasopisma, a następnie trwające kilka lat przygotowywanie fotograficznej dokumentacji artystycznej do albumu z rzeźbami Picassa. Wspomina oczywiście także o pewnych własnych dokonaniach artystycznych, ale robi to niejako na marginesie i z dużą dozą skromności. Napomyka więc o rysunkach, które podobały się Picassowi i dzięki jego znajomościom ostatecznie zostały zaprezentowane na wystawie, a także o wspólnej z Picassem pracy przy oprawie dekoratorskiej pewnego przedstawienia teatralnego i baletu. Są to jednak drobne wzmianki, a pierwsze skrzypce gra w całej opowieści Picasso.
Jedna z rzeźb Picassa, fot.Brassai - żródło |
Brassai tak wspomina pierwsze zetknięcie z Picassem, artystą będącym już wówczas znanym, światowej klasy twórcą:
"Emocja mieszała się z czymś w rodzaju trwogi, bo też miał w tej epoce reputację nieprzystępnego. (...) Żywy Picasso, jakiego miałem przed sobą, zatarł ów obraz i wszystkie moje obawy: prosty człowiek, bez afektacji, pychy, bez pozy. Jego naturalność i miłe obejście od razu wróciły mi dobre samopoczucie".
W miarę czytania ze stron książki wyłania się więc stopniowo umiejętnie nakreślony nie tylko artystyczny, ale też psychologiczno-socjologiczny portret Picassa. Między zapis dialogów z Picassem i rozmów z innymi twórcami, wydawcami, marszandami, Brassai wplótł wiele ciekawych obserwacji ówczesnego świata sztuki a także esencjonalne wzmianki o otoczeniu, w jakim tworzył Picasso. Dla kogoś, kto nie ma uporządkowanej wiedzy o kierunkach w malarstwie, które tak intensywnie tworzyły się i mieszały w okresie przełomu XIX/XX wieku aż do połowy wieku XX, te wszystkie impresjonizmy, fowizmy, kubizm, surrealizm itd, kto, kiedy, jak i dlaczego - ta książka jest świetną pozycją, wyjaśniającą i porządkującą ten artystyczny tygiel. Brassai z wielką zręcznością, bez zanudzania czytelnika, w dość syntetycznej, ale bardzo przystępnej formie, wplecionej między opowieści o konkretnych spotkaniach i rozmowach, zarysowuje przed nami logiczny ciąg zdarzeń, które ukształtowały kolejne artystyczne ruchy tego okresu, opisuje interesująco ich główne założenia, porządkuje je historycznie, a nawet geograficznie. Wschód Paryża z Montmartre i Montparnasse to była kolebka impresjonizmu i fowizmu, stopniowo marszandzi i nowe pokolenia artystów przenosili się bardziej na zachód, gdzie narodził się kubizm i surrealizm.
Pracując w redakcji "Minotaure" Brassai znalazł się w ośrodku surrealistów, gdzie poznał wszystkich znaczących twórców tego nurtu, zarówno malarzy jak i poetów. Sympatyzując z surrealistami, z czasem nabrał jednak pewnego dystansu, nie ze wszystkimi ich poglądami na sztukę zgadzał się bez zastrzeżeń, wielu nie akceptował zupełnie. I w tym czasie pojawiła się okazja do poznania Picassa, twórcy kubizmu, artystycznie konkurującego z surrealistami. Interesujące są te fragmenty, w których autor porusza kwestie relacji Picassa z innymi wielkimi twórcami, na przykład z Dalim, którego od początku Picasso traktował jak obiecującego młodego artystę, wielokrotnie mu pomagał, za co Dali odpłacał mu później śmieszną megalomańską nienawiścią, podszytą zazdrością o sławę.
Warto może też wspomnieć, że na wczesną twórczość Picassa ogromny wpływ mieli postimpresjoniści, z Henrim Toulouse-Lautrekiem na czele (o książkach o H.T.-L. pisałam w tych postach: tutaj i tutaj). Natomiast w późniejszym okresie - Cezanne, o którym tak mówił:
"Czy ja znam Cezanne'a! Ależ on był moim jedynym i wyłącznym mistrzem! Może pan sobie wyobrazić, jak się wpatrywałem w jego obrazy... Studiowałem je całe lat... Cezanne! Był dla nas wszystkich ojcem. To on nad nami czuwał."
W książce znajdziemy również wzmiankę Picassa o pierwszym spotkaniu z Gertrudą Stein, która stała się pierwszą kolekcjonerką jego dzieł, a niekiedy ratowała finanse prekursora kubizmu (tutaj mój post o G. Stein).
"Kubizm powstawał w oparciu o Ingresa i Cezanne'a, z myślą o zdynamizowanej plastyczności i jako reakcja na impresjonizm, który psuł bryłę, zacierał masywność ciał w barwnych plamach i świetlnych wibracjach. Dzieło Picassa wyraża naturalną skłonność artysty do pełni kształtu. Kubizm wywoływał silne wrażenie obracającej się rzeźby i ukazywał równoczesność jej rozmaitych aspektów".
Rzeźba Picassa w brązie, fot. Brassai (źródło) |
W czasie wojny Picasso, chociaż mógł wyjechać do dowolnego zakątka świata, bo miał i pieniądze i wielu przyjaciół, pozostał jednak w Paryżu. Było to wielką pociechą i moralnym wsparciem dla innych jego paryskich znajomych. W tym czasie nadal rzeźbi i maluje, przeżywa zauroczenia kolejnymi kobietami... Brassai przytacza historię znajomości Picassa z 20-letnią dziewczyną, początkującą malarką, zachwyconą twórczością wielkiego mistrza. Jednak chociaż zafascynowany Picasso ulega jej urokowi, to - jak twierdzi Brassai: "Dla niego przygoda miłosna nigdy nie byłą celem samym w sobie, tylko bodźcem dla jego siły twórczej (...)."
Artystyczna spuścizna Picassa to około 30 tysięcy dzieł (!) - obrazów, rysunków, rzeźb. Był twórcą niesłychanie pracowitym, całe jego życie było podporządkowane twórczości. Nawet w formie rozrywki rzeźbił w małych kamykach wyrzuconych przez morze, tworzył miniaturowe rzeźby z papieru, eksperymentował z różnymi narzędziami malarskimi.
Miał szczególny stosunek do pieniędzy, nie lubił nimi płacić, wolał dawać w zamian swoje obrazy, nawet jeśli ich wartość przewyższała wartość tego, co kupił.
Brassai cytuje jego słowa w trakcie rozmowy o ewentualnym chwilowym porzucaniu sztuki na rzecz innych, bardziej intratnych zajęć:
"Gdy się ma coś do powiedzenia, do wyrażenia, najmniejsza zależność staje się po pewnym czasie nie do zniesienia... Trzeba mieć odwagę uznać swój zawód i wykonywać go. Tak zwany "drugi zawód" to zawracanie głowy! Ja sam byłem nieraz goły, a jednak zawsze potrafiłem się oprzeć pokusie zarabiania inaczej niż pędzlem... (...) Chodziło mi o to, aby żyć z malarstwa... Na początku nie sprzedawałem drogo, ale sprzedawałem... Rysunki i obrazy opuszczały pracownię... A tylko to się liczy..."
Mam wrażenie, że rzeźby Picassa nie są tak znane jak jego obrazy. Mimo więc, że książka Brassaia dotyczy głównie rzeźb, to pozwolę sobie wkleić tutaj zdjęcie jednego z najsłynniejszych, a zarazem najwcześniejszych obrazów Picassa - "Panny z Avignon": Picasso namalował je mając 26 lat i tym samym dał początek epoce kubizmu.
źródło |
Ten obraz zapoczątkował także trwającą kilkadziesiąt lat przyjaźń i współpracę Picassa ze znanym marszandem Danielem Henrym Kahnweilerem. Brassai w swojej ksiażce przytacza także fragmenty swoich rozmów z Kahnweilerem.
Warto wspomnieć, że kiedy Kahnweiler po raz pierwszy zobaczył świeżo ukończone dzieło Picassa "Panny z Avignon", miał zaledwie 23 lata, rzucił właśnie dopiero co rozpoczętą pracę w należącym do rodziny domu maklerskim i zamierzał zająć się handlem dziełami sztuki. Obraz Picassa zrobił na nim tak wielkie wrażenie, że natychmiast zdecydował się z góry zakupić wszystko, cokolwiek Picasso namaluje, za wyjątkiem pięciu obrazów rocznie, zastrzeżonych dla malarza. Wyobrażacie sobie? - dwóch chłopaków, młody malarz i początkujący marszand z wynajętą mikroskopijną galeryjką, postanowili, że zawładną rynkiem sztuki! I tak też się stało :).
Podsumowując: książka pasjonująca, wielowątkowa, przedstawiająca nie tylko wnikliwy i autentyczny portret Picassa, ale także kręgi artystyczne ówczesnego Paryża, przybliżająca wiele postaci świata sztuki. Brassai z wyczuciem artysty i literackim talentem opisuje zdarzenia, których był naocznym świadkiem. Wielka szkoda, że w książce nie ma żadnych ilustracji - dzieł Picassa czy fotografii Brassaia. Dla pasjonatów malarstwa czy historii sztuki pozycja ze wszech miar godna polecenia, a myślę że z wielką przyjemnością przeczytają ją także osoby zainteresowane historią nowoczesnej fotografii.
*****
Wspaniały post, piszesz tak treściwie! Zaciekawiłaś mnie bardzo. Postacią Brassaia zwłaszcza, bo Picasso to jedna z moich ulubionych postaci z kręgów sztuki. Nie tylko ze względu na twórczość, ale osobowość, życie, jego podejście do kobiet... Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że i Ciebie zainteresował Brassai! Ja tę książkę odkryłam na nowo, czytałam ją wiele lat temu, a dopiero teraz zaciekawił mnie sam jej autor. No i Picassa lepiej poznałam, przeczytałam bardziej wnikliwie książkę i wiele informacji w internecie. Szczerze mówiąc dawniej jakoś za Picassem, jako człowiekiem, nie przepadałam, ale chyba po prostu za mało o nim wiedziałam. Ta książka wspaniale go przybliża :)
UsuńMałgosiu, bardzo współczuję z powodu uciążliwej kontuzji. Wiem, że to boli i rehabilitacja trwa jakiś czas. Małgosiu, uwielbiam czytać Twoje posty.Świetnie piszesz a tym samym doskonale się czyta. Muszę się przyznać, że post czytam drugi raz i jakbym odkryła go na nowo.
OdpowiedzUsuńUwielbiam chodzić po muzeach, widziałam wiele obraz Picassa, jednak nie jestem fanką kubizmu.
Chociaż? oglądałam w Nimes w muzeum Corridy talerze zaprojektowane przez Picassa i nawet mi się podobały.
Natomiast zainteresowała mnie, i to bardzo postać Brassaia. Już zapisałam tytuł książki i będę ją poszukiwać ponieważ lubię taką tematykę.
Serdecznie pozdrawiam:)
Kontuzja nie taka duża, ale utrudnia pisanie, a lewą ręką ciężko mi idzie :).
UsuńCo do Brassaia, to polecam też ciekawy artykuł, który podlinkowałam w poście, no i fotografie Brassaia w internecie - naprawdę robią wrażenie, zwłaszcza jak się weźmie pod uwagę, że zostały wykonane niemal sto lat temu! Był taki album z jego fotografiami "Paris de nuit", ale trudno go teraz dostać, chyba tylko z drugiej ręki.
Z ciekawością przeczytałam Twój treściwy post. Picasso nie należy do moich ukochanych artystów, ale bardzo go podziwiam i szanuję. Książkę na pewno warto przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:))
Ja też go jakoś specjalnie nie uwielbiam, ale trudno nie doceniać jego dorobku artystycznego. Lubię czytać biografie znanych ludzi, którzy tak wiele osiągnęli dzięki swojej pasji i tytanicznej pracy.
UsuńZawsze Twoje posty są dopracowane , pisane z głową i sercem. Chociaż moja wiedza o malarstwie jest podstawowa , z chęcią poszerzam swoje wiadomości czytając np . Twój post. Życzę powrotu do pełnej sprawności i pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa! Cieszę się, że mój post się przydał :)
UsuńDziękuję Ci Małgosiu za przybliżenie postaci Picassa, rzadko sięgam po tego typu książki. Nie wiedziałam, że Picasso też rzeźbił - i to całkiem nieźle.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post.
Cieplutko pozdrawiam.
Ja co prawda coś tam o jego rzeźbach słyszałam, ale do tej pory niezbyt mnie to interesowało. Ta książka jest rzeczywiście doskonałym źródłem interesujących informacji o mniej znanych aspektach życia i twórczości Picassa.
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Picasso, przyznaję nie jest moim ulubionym malarzem (nie wiedziałam, że rzeźbił) ale Twoja rzetelność w podejściu do tematu zrobiła na mnie wrażenie, porządnie przestudiowałaś temat :)
OdpowiedzUsuńJa tylko dość uważnie przeczytałam książkę, uzupełniając sobie niektóre informacje w internecie. O rzeźbach Picassa niewiele dotychczas wiedziałam, a okazuje się, że to - obok malarstwa - też ciekawy obszar twórczości Picassa.
UsuńWspaniały post, tyłu ciekawych rzeczy się dowiedziałam. Piszesz bardzo ciekawie i potrafisz zaciekawić, a nie jest to proste, bo często chce się czytać ,,głupoty,,: ) Twój post przeczytałam,, jednym tchem,,. Nie wiedziałam o rzeźbach Picassa, najczęściej skupiamy się na obraz. Ta pierwsza rzeźbą robi na mnie takie samo wrażenie jak słynne,grzebienie wiatru,, na punkcie tej rzeźby mam przysłowiowego bzika i nie umiem wytłumaczyć dlaczego. Kiedyś miałam w planie oddać w obrazie co czuję patrząc na ,,grzebienie wiatru,, muszę to zrobić. Teraz mam drugą rzeźbę, która też na mnie działa. Muszę poszukać książkę, uściski.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że książka Cię zainteresowała i zainspirowała :). Widzę też po komentarzach, że o działalności rzeźbiarskiej Picassa wiele osób w ogóle nie słyszało, chociaż chyba wszyscy kojarzą go jako malarza. Warto więc sięgnąć czasem po takie książki, żeby poznać bliżej artystę.
UsuńSzczerze mówiąc, wolałbym przeczytać książkę Picassa o Brassaim. Nie lubię tego pierwszego i nie podoba mi się jego malarstwo i rzeźba. Twórczość Picassa ma jednak jedną, wielką zaletę. Posłużyła mianowicie, jak inspiracja dla twórców pierwszych kamuflaży używanych w wojsku, a później także w myślistwie i ... fotografii przyrodniczej:))
OdpowiedzUsuńJa też dopiero za trzecim podejściem znalazłam w tej książce ciekawe tematy. O Picassie dotychczas myślałam tak jak Ty, a o Brassaiu w ogóle nie słyszałam i nawet nie zdawałam sobie sprawy, jakiej miary to artysta. I tak,owszem, też chętnie bym przeczytała rzetelną biografię tego mistrza fotografii, chociaż nie jestem pewna, czy egocentryczny Picasso byłby dobrym jej autorem :).
UsuńTo prawda, do pewnych książek trzeba dojrzeć. A post przeczytałam z wielką przyjemnością. Tym bardziej, że twórczość Picassa miałam przyjemność poznać, będąc w jego muzeum w Maladze ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam do tej pory szczęścia oglądać "na żywo" obrazów Picassa, zawsze to zupełnie inne doznania niż przeglądanie zdjęć w albumach czy internecie. Często obraz, który nie zwraca jakoś szczególnie naszej uwagi na zdjęciu, w naturze potrafi wywrzeć ogromne wrażenie. Chociaż bywa też odwrotnie :).
UsuńKocham książki o sztuce, chociaż od jakiegoś czasu nic takiego nie czytałam. Zachęcona - idę szukać czegoś w mojej biblioteczce :)))) Kisses - Margot :)))
OdpowiedzUsuńJa miewam takie czytelnicze fazy tematyczne, od pewnego czasu wciągnęła mnie lektura książek o sztuce, a w zasadzie głównie biografie malarzy. Bardzo się cieszę, że zachęciłam Ciebie także do tej tematyki :).
Usuńkubizm nigdy nie był moją bajką, ale Twoje spostrzeżenia na podstawie książki bardzo mnie zaciekawiły :)) co do ręki - zdrówka i pilnie ćwicz na fizjoterapii! nie wiem, co tam dokładnie się stało, ale są takie piłeczki do ściskania, popytaj rehabilitanta. Same naświetlania albo mrożenie czy inne "nieruchowe" metody fizjo nic nie dadzą, więc proś o ćwiczenia i ćwicz dzielnie!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa i troskę :). Z ręką już lepiej, obyło się bez specjalistycznej rehabilitacji, ważniejszy był odpoczynek, żeby wszystko się zagoiło. Jak widać, po przerwie wracam już powoli do żywych, na razie odrabiam zaległości w komentarzach :).
Usuńzawsze podziwiałam Picasso- za tę jego inność.
OdpowiedzUsuńinteresujący post, przeczytałam z ciekawością :)
W pewnym stopniu zgodzę się z Tobą, ja też go podziwiam, ale niewiele jego dzieł lubię. O ile jego malarstwo rozumiem, to rzeźby zupełnie do mnie nie przemawiają, robią wrażenie przypadkowych składanek i eksperymentów, a nie przemyślanych i dopracowanych kompozycji.
UsuńMiło mi, że mój wpis Cię zainteresował :)
Ojej, mam nadzieję, że to nic aż tak bardzo poważnego i że kontuzja szybko minie, ćwicz dzielnie, będę kibicować!
OdpowiedzUsuńNo od Picassa można by się wiele nauczyć, ta jego pracowitość mogłaby być wzorem dla innych, najważniejsze to nie zakopywać talentów.
Pozdrawiam cieplutko i wracaj szybciutko do zdrowia, czekam na kolejne Twoje dzieła, wszak wielką artystką jesteś, sztuka Cię potrzebuje i my też!
Pozdrawiam:)
Ojej, aż tak? :)))) Sztuka chyba jednak wielkiego uszczerbku z powodu mojej nieobecności nie doznała :))) Ale bardzo Ci dziękuję za tak miłe i motywujące słowa :))) Powoli wracam do życia, na razie odrabiam zaległości w komentarzach, za parę dni pokażę coś nowego. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńZawsze, gdy zawitam do Ciebie, czegoś nowego się dowiem...dzięki za tyle ciekawiej i wciągającej wiedzy..:)Życzę aby ręka szybko wróciła o sprawności...w sumie ciekawy zbieg okoliczności, gdyż sama ostatnio mam podobne problemy... ale jest już lepiej. Ściskam i pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńNo to ja też Ci zdrówka życzę! U mnie już lepiej :).
UsuńCieszę się, że zaglądasz! Pozdrawiam serdecznie :)
Książa wydaje się być bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńChociaż twórczość Picassa jakoś za bardzo do mnie nie przemawia - bardzo lubię poznawać biografie sławnych ludzi. Ostatnio zakupiłam książkę pt. "Kobieta która płacze" mówiąca o relacjach damsko-męskich tego właśnie specyficznego artysty.
Pozdrawiam serdecznie:)
Nie słyszałam o tej książce, spróbuję ją kupić. Za Picassem nie przepadam, ale warto poznać różne aspekty jego życia, inaczej wtedy odbiera się twórczość artysty.
UsuńPozdrawiam gorąco!
świetna recenzja i studium jednocześnie. Poglądy Picassa nigdy do mnie nie przemawiały, jednak gdy w Jego muzeum w Paryżu, spojrzałem na torreadora w Jego szkicowniku, którego namalował "jednym ruchem pędzla" ot tak, jakby od niechcenia, nie mogłem powstrzymać wzruszenia nad Jego geniuszem. A że sam trochę maluję, odebrałem to szczególnie wyraźnie. Wielki artysta, bez dwóch zdań!
OdpowiedzUsuńTo prawda, czy się go lubi czy nie, to trzeba przyznać, że był wielkim artystą. Po lekturze tej książki patrzę już nieco inaczej na jego twórczość. Rzeźby nadal do mnie nie przemawiają, ale na pewno bardziej rozumiem sens jego artystycznych poszukiwań.
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Piszesz w bardzo wyczerpujący i zachęcający sposób :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://przystanek-klodzko.pl
Serdecznie dziękuję! Pozdrawiam!
UsuńSama przyjemność...
OdpowiedzUsuńI owszem...
UsuńMałgosiu
OdpowiedzUsuńcieszę się, że z ręką już lepiej. Teraz gdy spadł śnieg należy być bardzo ostrożnym.
Rok temu tego doświadczyłam. Szłam uważnie ale szpilką buta zahaczyłam o wyrwę w chodniku, która była przysypana sypkim śniegiem. Nie złamałam nogi ale w kostce mocno skręciłam. Przez tydzień byłam całkowicie uziemiona. W domu chodziłam o kuli. Życzę całkowitej sprawności i dużo zdrowia.
Ślę moc serdeczności:)
Kochana Łucjo, bardzo Ci dziękuję za te ciepłe myśli i serdeczne słowa! Z ręką już w zasadzie wszystko dobrze, ale z kolei przez to chwilowe unieruchomienie nazbierało mi się mnóstwo zaległości domowych i zawodowych, nie mówiąc już o przyjemnościach, czyli rysowaniu i malowaniu. Na moim blogu będzie więc jeszcze trochę zastoju, na razie pozwalam sobie tylko na odwiedziny u blogowych znajomych, nowe posty pojawią się jak ogarnę inne sprawy :).
UsuńPozdrawiam Cię najserdeczniej!
Mnie artyści od zawsze fascynowali swoją twórczością, szczególnie tacy, co nie kopiowali, malowali, rzeźbili własnym rytmem, trzymali się własnego stylu, żyli życiem pełnym artystycznym. Twórczość Picassa pokazała mi, że można też w inny sposób mieć spojrzenie na świat oraz postacie, nasza wyobraźnia nie ma granic, zawsze można zadziwić i zachwycić swoim wyobrażeniom świat, wtedy to jest prawdziwa sztuka, szukać własnej twórczej drogi, wydobywać to co wartościowe. Życzę zdrowia oraz weny twórczej . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTacy artyści, o których piszesz, muszą jeszcze trafić na podatny grunt, żeby świat mógł o nich usłyszeć. Bo jeśli idą własną drogą, łamią zasady i schematy, to bywa, że nie znajdują zrozumienia, nikt ich nie akceptuje, przestają być zauważani i pamięć o nich ginie, zanim na dobre się zagnieździ w świecie sztuki - albo nagle zostają wywindowani na piedestał, krytycy rozpływają się z zachwytu, ich nazwiska i dzieła stają się sławne... To bardzo ciekawy temat - jakie sploty wydarzeń, albo jacy ludzie, powodują, że ten a nie inny artysta zostaje uznany za twórcę nowego nurtu i znajduje rzesze naśladowców, a inny, całkiem dobry warsztatowo i także idący pod prąd - nie zostaje dostrzeżony... Albo docenia się go dopiero po jego śmierci. Nie ma przecież obiektywnych mierników wielkości i oryginalności artystów, to są jedynie subiektywne oceny odbiorców.
UsuńPozdrawiam serdecznie :).
Droga Małgosiu!
OdpowiedzUsuńW tej radosnej porze… Dużo ciepłych myśli i uśmiechów pełnych szczęścia to moje życzenia dla Ciebie i Twoich bliskich.
Niech te Święta powitają Cię dobrymi nowinami i ciepłem.
Wesołych Świąt!
Kochana Lucjo, właśnie o Tobie myślałam - że dawno nie zaglądałam na Twój blogi muszę koniecznie zajrzeć, bo zawsze znajduję u Ciebie mnóstwo ciekawych informacji i przepiękne zdjęcia :). Bardzo Ci dziękuję za pamięć i serdeczne życzenia. Ja Tobie także życzę wielu pięknych chwil, pełnych szczęścia, ciepła i uśmiechu :). Wesołych Świąt!
UsuńMagłosiu!
UsuńBardzo dziękuję za przepiękne, bardzo treściwe komentarze.
To dla mnie wielki zaszczyt, ze taka Wyjątkowa Osoba zaszczyca mój blog.
Z całego serca życzę Tobie i twoim Bliskim cudownych świąt Bożego Narodzenia.
Całuję i serdecznie pozdrawiam:)
Ależ zawstydzasz mnie! To ja uważam Ciebie za Wyjątkową Osobę, z podziwem czytam wszystkie Twoje wpisy na blogu! Twoja szeroka wiedza o miejscach, które odwiedzasz, jak również o innych kwestiach, które poruszasz, zawsze robi na mnie ogromne wrażenie, a moje komentarze są tylko cząstką tego, co chciałabym powiedzieć.
UsuńDziękuję Ci za tyle przemiłych słów i życzeń! Pozdrawiam najserdeczniej!
Miłych, radosnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia i wszelkiej pomyślności w Nowym Roku!!!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Dziękuję Ci Wojtku za pamieć i życzenia :). I ja Tobie z całego serca życzę radosnego świętowania i wszystkiego co najlepsze w nadchodzącym roku!
UsuńWspaniały post Małgosiu! Napisany lekko, a rzeczowo i zachęcający do lektury. Uwielbiam książki o artystach, biografie... Ten świat fascynuje mnie, chociaż sama ze sztuką mam tyle wspólnego,że M. i syn po ASP :) :) Pozdrawiam Pola :)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie jestem po ASP :) - piszę "niestety", bo to było moje marzenie w czasach licealnych, ale rodzice byli przeciwni, zwłaszcza mama kategorycznie się nie zgodziła, więc życie potoczyło się inaczej... Ale pasja pozostała, czasem trochę maluję, no i zaczytuję się biografiami słynnych malarzy :). Miło mi, że tekst Ci się spodobał. Picasso był tak fascynującą postacią, że można by o nim pisać bez końca...
UsuńTwój talent jest niezwykły, podziwiam rysunki, obrazy, świetnie piszesz... Jesteś przesiąknięta sztuką na wskroś... A życie, cóż... czasem ścieżki wydają się rozbieżne, ale i tak prowadzą do jednego celu...
UsuńAż się zarumieniłam od tylu komplementów :). Masz rację, że mimo różnych kolei losu wciąż wracam do tego, co kochałam jako dziecko i licealistka. A im bliżej do emerytury, tym konkretniejsze są plany z tą "miłością" związane :).
Usuń