Najpierw żurawie. Jeden z moich ulubionych tematów.
Zdjęcia, jak zwykle, nie do końca wierne rzeczywistości. No cóż, fotografia nie jest moją mocną stroną. Inna rzecz, że malowałam przy sztucznym świetle i efekt w dziennym oświetleniu mnie zaskoczył, wyszło mniej kolorowo, niż mi się wydawało. Ale i tak jestem zadowolona, jak na szybki obrazek to wyszło nieźle :).
Poprzednie moje obrazki z żurawiami pokazywałam tutaj: http://sztukawpapilotach.blogspot.com/2020/11/zurawie-jeszcze-raz.html i tutaj: http://sztukawpapilotach.blogspot.com/2020/10/zurawie.html
*****
A teraz Dżemik:
No tak, tak, dobrze widzicie. Mało nam było 6 kotów, to do kompanii przyjęliśmy jeszcze pieska... który docelowo ma być całkiem sporym psiskiem. Zrobienie zdjęcia jest trudną sztuką, bo jak mnie widzi, to natychmiast się na mnie rzuca, bo wie, że będzie zabawa :). Udało się uchwycić moment, kiedy zajął się na moment próbą gryzienia kości (niby maluch, a zęby ma jak pirania!). Do gryzienia nadaje się wszystko, bo zęby rosną, jeszcze nie wszystkie wyszły, a rozmaite psie gryzaczki są dopiero w drodze z Zooplusa. Futerko za to jeszcze dziecięce, bardziej puszek, ale podbity gęstym podszerstkiem.
Piesio ma w tej chwili 10 tygodni, w papierach ma wpisane, że jest owczarkiem niemieckim. Niby po rasowych rodzicach, ale trafił do nas okrężną drogą i nie wnikaliśmy jak tam dokładnie z tą rasą jest, bo nawet wolelibyśmy, żeby nie był taki bardzo czystorasowy. Owczarki niemieckie z powodu fanaberii hodowców zostały doprowadzone do dziwacznej budowy z opadającym kręgosłupem, co może powodować rozmaite problemy związane z dysplazją stawów biodrowych. A my generalnie kochamy kundelki, więc na rasie nam nie zależy ani trochę, a nawet wręcz przeciwnie. Trafiło się, to wzięlim. Znaczy wziął mąż, bo jak ja bym miała wybierać i decydować, to po pierwsze primo - jestem kociarą, a pies jawi mi się jako masa problemów związanych z uwiązaniem człowieka do domu zamieszkałego przez tegoż psa, więc w ogóle raczej bym psa nie chciała, miałam psy przez długie lata i wiem jak to było, po drugie primo - jak już pies, to bym wolała raczej jakiegoś staruszka ze schroniska. Mąż bardziej psiarz, no i mówi, że woli psa, z którym się zestarzeje. No cóż, nie wiadomo kto ile pożyje, ale na przykład Muszkę wzięliśmy jak miała 14 lat i liczne choroby, była z nami tylko dwa lata i opłakiwaliśmy ją jak najbliższego przyjaciela. Więc trochę rozumiem, że mąż woli odwlec ten moment pożegnania jak najdalej się da.
No cóż, jest jak jest, piesek się pojawił i trzeba się dostosować. Bo oczywiście wywrócił nam życie do góry nogami. I oczywiście jest przeuroczy i przekochany :). To jeszcze taki prawie niemowlak, więc wszystkiego trzeba go nauczyć, wiadomo, że główny problem to sikanie (kupę ogarniamy, na spacerku zwykle się udaje sprawę załatwić). Kotu stawiasz kuwetę i kilkutygodniowy maluch jak po sznurku wędruje do niej w celach wiadomych. Pies inteligencją - przynajmniej w tej kwestii - nie dorównuje kotom, nauka czystości trochę musi potrwać.
Najlepszą zabawą jest gryzienie mojej ręki oraz zabieranie mi kapci, ale świetnie można się bawić także walcząc z saszetką po karmie dla kotów, drewnianą łyżką albo własnym kocykiem. Jak się piesek wyszaleje, to po godzinie już pada na pysio i śpi przez kolejną godzinę.
Mąż pieska przywiózł dość niespodziewanie i bez papierów, które zostały nam dowiezione dwa dni później. Po drodze coś mu się pokiełbasiło i powiedział mi, że szczeniak nazywa się Jengo (Dżengo). Dokładnie tak nazywa się jednak kot naszego starszego syna, więc uznaliśmy, że pies nie powinien się nazywać tak jak kot.
Padło więc kilka propozycji nowego imienia. Bolek - wymyśliła prawie-synowa, a mój mąż i syn bezrefleksyjnie pomysł przyjęli. Mnie się jednak Bolek w ogóle nie podoba jako imię, bo mam raczej negatywne skojarzenia, a poza tym chciałam, żeby to nowe imię jakoś fonetycznie nawiązywało do tego Jenga. Zaproponowałam Dżemik lub Dżizas (Jesus). Druga synowa zaproponowała Dżamis (Jamis) - imię wojownika z Diuny. Jamis mi się nawet podoba, ale jakoś fajniej się woła do malucha Dżemik. Nie pytajcie, czy chodzi o rodzaj konfitury, czy może o sesję jazzową zwaną jam session, a zdrobniale dżemik - ja to rzuciłam jako skojarzenie fonetyczne, starszy syn powiedział, że brzmi smacznie. W gruncie rzeczy jak się komu kojarzy to jego sprawa, mnie się kojarzy z naszym pieskiem :). Chwilowo mieliśmy więc taką sytuację, że jedni mówili Bolek, inni czyli ja - Dżemik.
I na to wszystko przyjechał z papierami poprzedni chwilowy właściciel psa i się okazało, że maluch ma wpisane imię Vendo, nie żaden tam Jengo. Vendo nie zyskało niczyjej aprobaty (zwłaszcza że ktoś odkrył, że to nazwa jakiejś sieci sklepów, coś jakby pies miał na imię Lidl albo Kaufland), no i każdy pozostał przy swoim. Ale kropla drąży skałę... Ja najwięcej do Dżemika gadam i z nim szaleję, piesek reaguje więc bardzo entuzjastycznie na moje zawołania, no i tak Dżemik wrył się powoli w świadomość męża, reszta rodziny musiała też przyjąć to do wiadomości. Jak ktoś mówił że Bolek to czy tamto, to głośno i wyraźnie dopytywałam się: "mówisz o Dżemiku?". No tak, o Dżemiku :). No i Dżemik górą!
Spójrzcie, jaka mądra mina!
Młody głównie śpi, trochę się bawi, wychodzi z pańciem do ogrodu (skupiamy się na razie na nauce czystości, na dłuższe spacery przyjdzie czas), je mokre karmy, chętnie podjada kotom, a one z kolei urozmaicają sobie jedzenie podskubując z psiej miski. Koty początkowo były lekko spłoszone i nieufne, teraz już niewiele sobie robią z nowego członka stada. Dżemik zresztą na razie jest tylko trochę od nich większy, koty uważa chyba za inne pieski i jakoś szczególnie się nimi nie interesuje. Tak że pod tym względem odetchnęliśmy, nie będzie awantur ani popłochu. Przez długie lata mieliśmy w domu równocześnie psy, czasem bardzo duże, i po kilka kotów. Wszystkie zwierzęta żyły zawsze w zgodzie, jedne lubiły się bardziej, inne mniej, ale więcej animozji bywało zwykle w ramach własnej rasy, niż między psami a kotami.
A tak na marginesie - Grubcio, co do którego mieliśmy podejrzenia, że jednak ma jakiś drugi (a raczej - pierwszy) dom, z nastaniem chłodniejszych dni i całkiem zimnych nocy coraz rzadziej się pojawia i jest wyraźnie najedzony. U nas reflektuje tylko na smakołyki. Tak więc chyba NASZYCH kotów jest pięć, a ten szósty tylko taki zaprzyjaźniony :).
*****
Obraz piękny! nastrojowy, tchnący radością natury i budzącym cudowne emocje! Gratuluję, podziwiam.... achhhh,....
OdpowiedzUsuńPiesio wspaniały, taka małe kuleczka pełna energii, fajnie, że cała rodzina zaangażowana w wybór imienia. Niech się zdrowo chowa!
Pozdrawiam najserdeczniej, Pola!
Dziękuję, Polu :). Co do pieska, to mam nadzieję, że z równym entuzjazmem jak przy wyborze imienia, cała rodzina będzie się też angażować w opiekę nad Dżemikiem :).
UsuńŚciskam Cię mocno i pozdrawiam!
no i super z pieskiem! :) będzie urozmaicenie!
OdpowiedzUsuńa żurawie, ach żurawie - masz do nich sentyment! w sumie chyba najbardziej mi się podobają w tym ujęciu, chociaż te w locie też piękne! podziwiam :)
Mnie to urozmaicenie trochę przeraża :))). Ale jakoś damy radę :).
UsuńNo tak, lubię malować żurawie, są takie... malownicze!
Pozdrawiam serdecznie!
Cudowny obraz...chyba mnie ponagliłaś bo żurawie też " chodzą za mną".
OdpowiedzUsuńDziękuję, Basiu, za miłe słowa! Cieszę się, że Cię odrobinkę zainspirowałam, bardzo jestem ciekawa Twoich żurawi :). Pozdrawiam serdecznie!
UsuńŻurawie bardzo udane, z ostatnich Twoich obrazów ten minicykl lubię najbardziej. Tym razem wyszły jak dla mnie bardzo delikatne i graficzne. Subtelnie.
OdpowiedzUsuńGrom Dżemikowy!🤣🤣🤣🤣🤣
Wcale się Twojemu mężowi nie dziwię, nie byłoby pieska gdyby nie było u niego tęsknoty za psem, argument wspólnego długiego życia też do mnie trafia. Natomiast dociera do mnie, że chyba nie pierwszy raz Cię uszczęśliwił znienacka, ale podejrzewam też że Dżemik już pokochany i Twój.
Najważniejsze, że Dżemik najbardziej pokochał mnie :))). Bo mąż go owszem kocha, ale kto z pieskiem szaleje, daje sobie obgryzać ręce, nogi i porywać kapcie? No pańcia, oczywiście! Kto pieska woła specjalnie cienkim głosem "Dżemik, Dżemik, Dżemiczku, Dżemiczku, choć do pańci, choć!" - i Dżemik leci jak szalony, zaczyna się szaleńcza zabawa, gryzienie, bieganie, przewracanie, walka z kocykiem, którym pańcia wywija, aż w końcu Dżemik dostaje głupawki, robi zwariowany galop przez dwa pokoje i kuchnię trzy razy dookoła, a na koniec pada na twarz zmęczony ale szczęśliwy?! No tak to wygląda, ze trzy-cztery razy dziennie. Więc wiadomo, że pańcia jest najbardziej kochana na świecie :))). Ale mężowi zapowiedziałam, żeby zapomniał o wyjeździe z kolegami na narty, chyba że załatwi sobie pobyt z psem.
UsuńO matko, ale byka wstawiłam... Oczywiście miało być "chodź!", ale ja to właściwie wymawiam do moich kotków i do Dżemika jak "oć!", to tak mi się fonetycznie napisało :).
UsuńWażne że psiunio rozumie🤣🤣
UsuńNa początku pomyślałam, że zaserwujesz nam dzisiaj jakiś ekstra przepis na dżemik. Pewnie dlatego, że ja wciąż w słoikach siedzę:))) Słodki ten szczeniaczek, do pokochania i to bezwarunkowo.
OdpowiedzUsuńObraz przepiękny! Kolory zachwycają delikatnością, jestem nim zachwycona.
Dobrego tygodnia Małgosiu.
Ewuniu, przy naszym Dżemiku nie mam teraz za bardzo szansy na robienie słodkich dżemików :))). Bardzo absorbujący maluch :).
UsuńDziękuję za miłe słowa! Pozdrawiam Cię gorąco!
Bardzo ładny obrazek, nawet, jeśli fotografia nie oddaje do końca rzeczywistości. Kiedy przeczytałam tytuł Dżemik byłam przekonana, że będzie o przetworach i już sobie wyobraziłam smak moich ulubionych powideł śliwkowych, a tu niespodzianka. Dżemik co prawda nie do konsumowania, ale do przytulania.
OdpowiedzUsuńO tak, Dżemik jest rozkoszny :))). Miło mi, że obrazek Ci się podoba :). Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!
UsuńObrazek naprawdę piękny i nastrojowy. Dżemik to chyba najfajniejszy dżemik jaki widziałam;)) Kotów nigdy dość ale czasami są koci oszuści co to maja kilka domów ale i tak są kochani;)) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńMasz rację, kilku takich oszustów już się u nas stołowało :))). Ale czasem podejrzewam, że nasze kotki też czasem zachodzą do sąsiedzkich misek :). Dziękuję za pochwały pod adresem obrazka i Dżemika!
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Śliczny piesio i taka mądra mina, nazwa urokliwa i najlepsza z podanych propozycji. Pieski zdecydowanie bardziej wolę, z kotami mam na bakier od kiedy przychodzą do mojego ogrodu i traktują go jako kuwetę.
OdpowiedzUsuńMałgosiu, obraz żurawi jest taki klimatyczny, piękny.
Łączę moc serdeczności.:))
Celu, zawsze kiedy mieliśmy psa, to do naszego ogrodu nie przychodziły obce koty, bo bały się psa, a każdy z naszych psów szczekał tylko na te obce koty. Może to jakiś sposób na tych niepożądanych gości?
UsuńCieszę się, że podoba Ci się mój obrazek, bardzo to miłe :))).
Pozdrawiam Cię gorąco!
Moja bratanica ma takiego kota co robi za oszusta i wpada na conieco do inszych domostw ;)
OdpowiedzUsuńDżemik jest po prostu słodki jak dżemik, imię pasuje jak ulał, jednakoż na początku też myślałam że będzie o przetworach ;)
Żurawie wychodzą ci świetnie, piękny obraz taki delikatny, trochę nostalgiczny :)
Taka mała zmyłka w tytule, żeby była niespodzianka :).
UsuńKoty to cwaniaki i mądrale, paru takich oszustów już nas odwiedzało! Jeden nawet się do nas wprowadził na dwa tygodnie (było lato, dom otwarty na ogród, kot zaczął sypiać w domu, nikomu nie zawadzał) - a potem się okazało, że ma swój dom trzy ulice dalej :).
Dziękuję za miłe słowa! Pozdrawiam Cię serdecznie!
Piękny obraz Małgosiu, jak zwykle nie modę się napatrzeć. Ładny zwierzyniec masz i to na pewno masa radości. A swoją drogą kapitalne imię psiaka. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMasa radości, Danusiu, ale przy okazji zamieszanie w domu i życiu - nie do opowiedzenia! Dziękuję za miłe słowa :). Pozdrawiam Cię najserdeczniej!
UsuńŻurawie wyszły przepiękne i to stonowanie kolorów nadaje obrazowi atut. Ja sobie wyobraziłam wczesny poranek i one robiące ablucję Obraz jest piękny!
OdpowiedzUsuńSzczeniaczek to niesamowity puszek. Cudowny. Ja do maja miałam Reksa,odszedł w wieku 14 lat. Rozpacz straszna. I chociaż był skundlonym owczarkiem to pod koniec życia chorował na stawy biodrowe. Teraz mam dwie sunie też, wielkie i małego Cykorka. Sunie przyszły do nas z adopcji. Zapraszam, zobacz jakie piękności.
Kocham wszystkie zwierzaki, koty także. Pozdrawiam serdecznie. Pawanna
Dziękuję za przemiły komentarz, bardzo się cieszę, że spodobał Ci się mój obrazek :).
UsuńZwierzaczki są kochane, przywiązujemy się do nich i każde pożegnanie zostawia kolejne dziury w naszych sercach...
Chętnie zobaczę Twój zwierzyniec :). Pozdrawiam serdecznie!
Małgosiu, obraz przepiękny. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Masz wielki talent!
OdpowiedzUsuńPiesio śliczny. Niech się dobrze chowa!
:)
Dziękuję serdecznie za komplement i za życzenia dla piesia :))). Pozdrawiam gorąco!
UsuńPrzepiękny obraz. Żurawie takie dostojne i delikatne. Super piesio. Też mieliśmy kiedyś owczarka niemieckiego o imieniu Gacek. Jak był mały to miał duże odstające uszy i dlatego takie miał imię. Nasz był krótkowłosy . Wasz chyba będzie z dłuższym włosem. Są to bardzo mądre psy. Pozdrawiam serdecznie i życzę cierpliwości w układaniu pieska. 🍁🍁🍁🍁🍁🍁
OdpowiedzUsuńMasz racje, Marysiu, nasz Dżemik będzie prawdopodobnie długowłosy, bo taka jest jego mama. Jest bardzo żywiołowy, ale widać, że już dużo rozumie :). Dziękuję za przemiły komentarz i pozdrawiam Cię serdecznie!
UsuńŻurawie mistrzostwo!
OdpowiedzUsuńA Dżemik jest uroczy :) I przyznam, że imię na serio mu pasuje :D
Dziękuję! Cieszę się, że podoba Ci się obrazek :). Masz rację, Dżemik jest uroczy :))).
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Ale heca, czytając tytuł o prawdziwym dżemiku myślałam, a tu taki słodziak!
OdpowiedzUsuńObrazy przepiękne!
Hahaha! Tytuł specjalnie tak ułożyłam, żeby było zaskoczenie :))). Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam Cię gorąco!
UsuńObraz wygląda przepięknie, idelanie oddałaś w nim lekkość, która się kojarzy z żurawiami:) Dżemik jest przesłodki, widać że mądry z niego piesek:)
OdpowiedzUsuńNo oczywiście, że Dżemik jest bardzo mądry, bardzo słodki i bardzo kochany :)))).
UsuńDziękuję za miłe słowa! Pozdrawiam gorąco!
Piękny obraz, ale ta mroźna sceneria w ten zimny i wietrzny dzień mnie zmroziły ;-)))
OdpowiedzUsuńPiechutek cudny i na pewno da Wam wiele radości :-)
Czasem taki bodziec w rodzinie jest potrzebny :D
Dziękuję :). No tak, Dżemik na pewno nas rozrusza :))).
UsuńCo do obrazka, to na zdjęciach wygląda trochę bardziej blado i mroźnie niż w realu, ale tak jak pisałam - malowałam przy sztucznym świetle i dopiero na drugi dzień stwierdziłam, że wyszło niezupełnie tak jak planowałam. Akryle są dla mnie wciąż pewną zagadką - wiem, że generalnie wysychając ciemnieją, dlatego starałam się nie zrobić za ciemnych barw... ale teraz właśnie odkryłam, że zmieszane z bielą po wyschnięciu tracą kolor, ta biel jakby "wychodzi" na wierzch. Obrazek planuję trochę poprawić, żeby nie był taki bardzo zimowy, ale mam też kilka innych do poprawki. Jak się za to zabiorę, to zrobię taki zbiorowy wpis "poprawkowy", zobaczymy czy przeróbki wyjdą moim obrazkom na dobre :).
Bardzo jestem ciekawa tych poprawkowych efektów ;-
UsuńU mnie przy akwareli , to zazwyczaj kończy się tragicznie ;-)))
No ale przy akwareli nie da się zamalować i stworzyć coś nowego, jak to Ty potrafisz :D
No wiadomo, akwarele to wyższa szkoła jazdy, bardzo wymagająca technika. Moje nieudane akwarele trafiają po prostu do kosza. Akryle czy oleje bez problemu można całkiem przemalować.
UsuńŻurawie są wspaniałe:):):)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Dżemika :) ładne imię, też bardziej mi pasuje niż Bolek ;) i fajnie że z kociakami się dogadał;)
No jasne, że gdzie tam Bolkowi do Dżemika :))). Dziękuję za miłe słowa, pozdrowienia przekażę :))).
UsuńŚciskam mocno!
Piękny powstał obraz. Musi niesamowicie wyglądać na ścianie - prawie jak patrzenie przez okno.
OdpowiedzUsuńCo do pieska, my też kilka miesięcy dołączyliśmy do naszego stada kotów młodego psa. Jeden nasz kot się obraził i wyniósł do sąsiadów, którzy ją rozpieszczali od początku i próbowali przekupić. Reszta kotów przyzwyczaiła się i dobrze razem żyją. Śpią razem w łóżku i co najciekawsze piesek polubił kocie jedzenie i na psie często kręci nosem. Oczywiście gotuję im mnóstwo warzyw na parze i mięsko, ale to każde z nich lubi :)
Pozdrawiam Was serdecznie
U nas generalnie kocie jedzenie też zawsze miało większe wzięcie, także u piesków :). Szkoda, że Wasz kotek się obraził, no ale skoro lepiej mu będzie u sąsiadów, to trzeba się cieszyć, że znalazł dobry dom. A na pewno będzie do Was zachodził w odwiedziny :). Też mieliśmy kiedyś taką sytuację, jak było aż 14 kotów, to jeden ze starszych wyprowadził się kilka domów dalej, gdzie dwie starsze panie otoczyły go troskliwą opieką i utuczyły jak pączusia. Ale jeszcze przez kilka lat co jakiś czas zachodził do nas i też łaskawie przyjmował smaczne kąski :).
UsuńBardzo ładny obraz. Gratuluję pomysłu oraz wykonania. Wiosenną porą udało mi się spotkać te piękne ptaki podczas jednej z pieszych wycieczek, ale widziałem je ze sporej odległości, dlatego Twoja pracę traktuję jako uzupełnienie tamtej wyprawy. Teraz mogę w pełni podziwiać żurawią urokliwość :)
OdpowiedzUsuńA to zazdroszczę, bo ja niestety nie miałam okazji oglądać żurawi w naturze (poza przelotem). Bardzo dziękuję za miły komentarz, miło mi, że spodobał Ci się obrazek :). Pozdrawiam serdecznie!
UsuńPięknie oddałaś wdzięk żurawi na swoim obrazie. Chłodna kolorystyka obrazu też bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńA Dżemik... cóż słodki, niech się dobrze chowa:) Pozdrawiam cieplutko:)
Dziękuję za miłe słowa i za życzenia dla Dżemika :))). Co do obrazka, to właśnie go troszkę poprawiłam, na ciut mniej chłodny :). Za dużo zimy tam było :). Pozdrawiam serdecznie!
UsuńTy Małgosiu Ty! Pokazywuj zmiany !!!
UsuńAcha. Będzie zbiorczo. Doczytałam 😀❤️
UsuńW przypadku żurawi zmiana nie jest spektakularna, nie chciałam się za bardzo rozpędzać, bo by się mogło skończyć przemalowaniem ich na motylki albo zachód słońca nad morzem :)))). I tak, owszem, planuję poprawić jeszcze kilka obrazków i pokazać to hurtem.
UsuńZurawie przepiekne! Naprawde wydaje mi sie bardzo wyrazny na.zdjeciu :) Slodki ten piesio, a ze lobuz to naturalne. Moj kot ma.rok i dalej.mu figle w glowie. Ani mysli spowazniec. Pozdrawiam serdecznie Malgosiu
OdpowiedzUsuńJa myślę, że nawet do 2-3 lat i psy i koty mają jeszcze nadmiar energii i potrzebę nieustannej zabawy :). Jak się bierze szczeniaczka, to trzeba o tym pamiętać. Trochę takich maluchów już się u nas odchowało, więc i z Dżemikiem damy radę :). Dziękuję za miły komentarz i pozdrawiam Cię Kasiu serdecznie!
UsuńU mnie Ejmisia ma 8 lat i nadal figle w głowie 😆
UsuńTak jak u ludzi - niektórzy niemal rodzą się mentalnie starzy, a inni do późnej starości zachowują się jak dzieci :))).
UsuńJa całkowicie męża rozumiem. Sama czasem się zastanawiałam nad starszym kotem, ale po tym co nam ten rok zafundował to cieszę się, że Druga Połowa wzięła sprawę w swoje ręce. Ja nie wiem, czy dałabym radę.
OdpowiedzUsuńA może romantyczne imię Jamie? To chyba jest jakieś francuskie jakoś się Dżejmi wymawia. A pisze chyba Jàime czy coś takiego. ? Taki pomysł :D Romantyczne imię dla romantycznego psiaka.
Ja tych ras z jednej strony nie rozumiem, bo przecież dachówce i kundelki najpiękniejsze. Z drugiej no gdyby nie to to syjamy by pewnie zniknęły i persy i inne rasy. Ale te pseudohodowle to bym ich właścicieli podpaliła żywcem najchętniej. Bo tyle jest piesków i kotów w schroniskach, a oni w strasznych warunkach potrafią to robić...
Co innego jak się komuś trafi - ponoć Triss jest z tego, że kobita adoptowała sobie kota i kotkę z dwóch różnych miejsc. I zanim się zorientowała, że ma niekastrowane towarzystwo to już małe kotki były w drodze. Wiem, że tatuś Meridy wygląda jak Czesio. Może dlatego ona tak do niego boczkiem stara się przytulić. (Jest zdjęcie z tatusiem na blogu) z mamusia nie mam, ale ona ponoć cała ruda, mała jest jej kopią.
U mojej mamy piesek też koty w domu traktował jak inne pieski. Nawet ustępował im legowiska. Albo spały z nim. Jaguś na pewno z nim spał i Salem. (jak rude tam czekały aż skończą się nam wynajmy 10 lat temu).
Dobra bo książkę napisze :D Pozdrawiam :D
To prawda, o naszych zwierzakach można by książkę napisać :))). Co do imienia, to tak właśnie myślałam, że na razie mały to może być Dżemik, Dżemiczek, a jak będzie większy, to będziemy wołać Dżemi, niezależnie od tego jak się to i w jakim języku pisze :). A co będzie miał w książeczce wpisane, to też mało istotne.
UsuńW temacie pseudohodowli, to trochę podejrzewam, że nasz Dżemik jest z jakiejś takiej trochę szemranej hodowli, może nie patologicznej, ale też nie do końca porządnej, jednak śledztwa nie robiłam i wolę nie wnikać w szczegóły. Ja się już w życiu naangażowałam w zbawianie świata i w pewnym momencie zaczęło mnie to przerastać, tak że teraz jak nie muszę, to się nie angażuję, bo traumy noszę w sobie długo, to mnie za bardzo wyniszcza.
Jak się zwierzaki chowa w przyjaznej atmosferze, to one też się między sobą przyjaźnią. Mieliśmy wielką psicę, agresywną wobec obcych zwierząt i ludzi (uciekła jako szczeniak od patologii i potem już tylko nas kochała), która opiekowała się małymi kociętami, a kocia mama spokojnie oddawała jej maluchy pod opiekę, kiedy udawała się na swoje kocie wyprawy. Inne psy z kotami też zawierały bliskie przyjaźnie. Dżemik traktuje nasze koty jak rodzeństwo, ale Grubcia, który jest kotem dochodzącym, trochę ściga. Inna rzecz, że nie jest w tym szczególnie zajadły i Grubcio niewiele sobie z tego robi :).
Może szuka kumpla do zabawy :D
UsuńPewnie tak jest :))).
UsuńNo, imię dla psa to traf w dziesiątkę. Niepospolite, niebanalne i słodkie. Mnóstwo głasków dla Dżemika!
OdpowiedzUsuńWarsztat malarski masz coraz doskonalszy. W dodatku tematyka taka mi najbliższa, bo lubię naturę. Mam wrażenie, że przyroda to nie jest coś, co łatwo uchwycić, bo jest tam sporo dynamiki. Nie znam się, ale chyba przedmioty statyczne łatwiej malować.
Chyba wcześniej zacznę haftować swoje żurawie. Kupiłam wzór już w ubiegłym roku i czekają, żeby zimą przylecieć na tamborek.
Wiesz, ja mam chyba większy problem właśnie z martwą naturą, wedutami itd, bo usiłuję... hmmm... no właśnie - tchnąć w nie życie :))). Martwe natury zawsze wydają mi się za bardzo martwe. Ale na przykład raczej nie maluję ludzi, pewnie nie bardzo potrafię, ale po prostu nigdy mnie ten temat nie pociągał. Więc z tą naturą, to sama nie wiem... zawsze lubiłam malować konie, a ostatnio polubiłam malowanie ptaków, nawet mam pomysł na całą serię i jak ogarnę wcześniejsze pomysły, to będą ptaki, ptaszki i ptaszory :).
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Ale słodziak. Chociaż pewnie teraz jest dużo większym psem. A w pierwszej chwili myślałam, że będziesz pisała o dżemie :D. Obraz żurawi też bardzo ładny.
OdpowiedzUsuńOj tak, wyrósł błyskawicznie! Ale nadal uważa, że jest małym kotkiem, bo wychował się u nas wśród stada kotów :).
Usuń