niedziela, 7 grudnia 2025

Biografia Wawelu.

Chciałam Wam dzisiaj zaprezentować trochę nietypowy zestaw książek, wymieszane różne gatunki, kilka takich, o jakich czytanie może mnie nie podejrzewaliście - ale rozpisałam się o jednej pozycji, więc podzielę ten wpis na dwa, żeby tak jednorazowo za długo nie przynudzać.

Tym razem jednak może mało oryginalnie (jeśli ktoś mnie trochę zna) - Wawel, czyli jedno z moich najulubieńszych miejsc na świecie. Nawet kiedyś namalowałam taki obrazek:


Katedra na Wawelu - olej, 40x50 cm


  • KAMIL JANICKI - "Wawel. Biografia". Wydawnictwo Literackie, 2025r, str. 620.

Szczerze mówiąc najpierw nie mogłam się za tą książkę zabrać, przeraziło mnie tych 600 stron zapisanych gęsto drobnym druczkiem, w dodatku mnóstwo historii, a za tym jakoś nie przepadam, obawiałam się nudnego wykładu, opisów wojen i politycznych knowań, a mało ciekawostek o życiu i sztuce. Ilustracji jest niewiele, trochę mapek i rysunków obrazujących rozrastanie się zabudowy wawelskiego wzgórza, kilkanaście fotografii. Ale jak już zaczęłam czytać, to po prostu wsiąkłam, naprawdę była to wielka przyjemność. Janicki jest wspaniałym gawędziarzem, opowiada lekko i barwnie, nie przynudza.

Biografia Wawelu to monumentalne dzieło, w przystępnej formie opowiadające udokumentowane dzieje królewskiego zamku w Krakowie. Ja jestem fanką Krakowa i Wawelu, ale wiem, że wiele osób ani nigdy tam nie było, ani nie ma nawet podstawowych wiadomości o tym wspaniałym obiekcie. A jest to przecież jeden z naszych narodowych symboli, wielowiekowa siedziba polskich królów. Dlatego - oprócz moich wrażeń z lektury - w telegraficznym skrócie opowiem też o samym zamku i o zawartości książki.




Zaczynamy od wyjaśnienia legendy o smoku wawelskim i jak to tam właściwie z tym Wawelem i Krakowem od początku było. Autor przywołuje różne źródła, od najstarszych jakie znamy, po najnowsze odkrycia, opowiada jak poglądy i koncepcje dotyczące tych niejasnych początków ewoluowały przez wieki. Stopniowo na skale całożercy (jak nazywano smoka), pośród bagien w rozlewisku Wisły, powstawały pierwsze osady. Na tle rozwoju społeczności Wiślan i ich sąsiadów, rozmaitych konfliktów plemiennych, które zataczały coraz szersze kręgi i stawały się coraz bardziej krwawe, rozwijała się osada na wzgórzu zwanym Wawelem (początkowo - Wąwelem), wykluwały się zalążki państwa polskiego. O Wawelu, jako siedzibie królewskiej, można mówić poczynając od czasów Bolesława Chrobrego, który podbił znaczne terytoria i potrzebował dla siebie odpowiedniej siedziby. Wizja grodu królewskiego na miarę Akwizgranu, na którym prawdopodobnie wzorowano się w początkowych założeniach, była z kolei zasługą Rychezy, pierwszej polskiej królowej, żony Mieszka II Lamberta. Jednak po śmierci Chrobrego jego potomkowie nie byli w stanie utrzymać dotychczasowego status quo bolesławowego imperium - o wielkiej powierzchni, ale wyniszczonego długoletnimi wojnami i z pustym skarbcem. Ostatecznie syn Mieszka, Kazimierz Odnowiciel, opuściwszy dotychczasową stolicę w spustoszonej Wielkopolsce, osiadł na stałe w Krakowie na Wawelu. Przyjmuje się zatem, że od tego czasu gród wawelski stał się stolicą Polski. Jest to co prawda pojęcie umowne, ponieważ w tamtych czasach władca rozległego imperium musiał mieć kilka siedzib, żeby sprawniej zarządzać państwem. No cóż, wtedy jednak nie było internetu, telefonów, samolotów itd, nie było także rozwiniętego aparatu urzędniczego, więc władca od czasu do czasu musiał wyruszyć w długą podróż, pomieszkać to tu, to tam. Niektórzy z kolejnych królów pojawiali się na Wawelu sporadycznie, zaledwie kilka dni w roku. Wśród ośrodków na miarę takich przechodnich stolic kronikarze wymieniają Wrocław, Sandomierz, Kraków, Poznań, Gniezno i Płock. Po roku 1039 główną rolę pośród nich zaczął odgrywać Kraków - król najdłużej tam przebywał, obdarowywał także swoją świtę ziemiami leżącymi w pobliżu, co skłaniało ich do osiedlenia się. 

W połowie XIII wieku przeprowadzono lokację miasta Krakowa na prawie niemieckim, wyznaczono w pewnym oddaleniu od wzgórza siatkę głównych ulic i dwa rynki. Był to już teren dość gęsto zamieszkały, ale stopniowo chaty zaczęły ustępować miejsca coraz bardziej okazałym rezydencjom. Na początku XIII wieku tereny Azji i Europy pustoszyli Mongołowie, dwukrotnie nie omijając także Krakowa. Sam Wawel jednak był dla nich twierdzą nie do zdobycia, a do długiego oblężenia nie byli skłonni. Po najazdach mongolskich przystąpiono do odbudowy zniszczonych obiektów, a na Wawelu zasiadł Bolesław Wstydliwy. Szczęśliwie w tym czasie odkryto złoża soli w Wieliczce i Bochni, co zapewniło ogromne wpływy do królewskiego skarbca - aż do schyłku XVIII wieku - i pozwoliło na całkowitą przebudowę także królewskiego pałacu. Z wybudowanego wówczas tzw. Białego Pałacu do naszych czasów pozostały fragmenty ścian, wysokich czasem na kilkanaście metrów, zgodnie z gotycką modą, w późniejszych wiekach obudowane i wchłonięte przez rozrastający się obiekt. Kolejni władcy także przeprowadzali rozmaite remonty bądź całkowite przebudowy, wznosili nowe budynki. Największych inwestycji dokonał Kazimierz Wielki, część starych budynków wyburzono, powstało jednak kilka nowych, bardziej okazałych. Rozpoczęto też wówczas budowę katedry, która - ostatecznie ukończona dopiero po dwustu latach - stoi na Wawelu do dzisiaj.

Początkowo dbano szczególnie o funkcje obronne zamku, Wawel był przede wszystkim twierdzą, zatem wzmacniano wały, wznoszono mury obronne i baszty. Z czasem coraz więcej uwagi poświęcano wygodzie mieszkańców. Istotna była też reprezentacyjna funkcja zamku i pałacu, rozrastały się więc budynki mieszkalne, było ich coraz więcej i coraz bardziej okazałe. Wprowadzano nowoczesne rozwiązania i bogate dekoracje. Ogromny wpływ na dzisiejszy wygląd kompleksu Górnego Zamku wywarł Zygmunt Stary, który został królem Polski dość niespodziewanie po śmierci piastującego ten urząd starszego brata. Wcześniej był władcą małego księstwa głogowskiego, żył tam sobie spokojnie i nie rwał się jakoś szczególnie do rządzenia, wolał raczej czerpać z przyjemności życia. Przeniesiony do Krakowa zajął się ochoczo przebudową i rozbudową zamku, powiększając powierzchnię mieszkalną przez okres swojego panowania prawie dwukrotnie. Zapisał się w dziejach Polski jako mecenas sztuki, nie żałując grosza na prace architektów i wszelkich artystów, którzy ozdabiali pałac i jego wnętrza. Renesansowa forma pałacowych zabudowań i spora część zachowanych do dzisiaj dzieł sztuki we wnętrzach wawelskich, to zasługa właśnie tego króla.

Ta część książki była dla mnie najciekawsza, zresztą panowaniu Zygmunta Starego autor poświecił sporo rozdziałów. Był to okres spektakularnego rozkwitu luksusowej królewskiej rezydencji. Swój niebagatelny wkład wniosła także druga żona Zygmunta - Bona Sforza, wprowadzając włoskie rozwiązania, pomysły i dzieła sztuki. Wśród ciekawostek o Wawelu z tego okresu warto wymienić chociażby skomplikowaną maszynerię służącą do pompowania wody, a więc rodzaj wodociągu, a także system ogrzewania niektórych pomieszczeń za pomocą ciepłego powietrza (hypercaustum). 

Co jednak najciekawsze, to sprawa dzisiaj oczywista, a wówczas prawdziwy luksus, a mianowicie toalety. Kilka ustępów było na Wawelu już wcześniej, ale za czasów Zygmunta Starego było ich już kilkadziesiąt. Każdy apartament (oraz indywidualnie niektóre pokoje ważniejszych osób) były wyposażone w osobne pomieszczenie toaletowe, były także wydzielone ustępy dla służby i gości. Większość z nich była przy tym podłączona do - co prawda jeszcze dość prymitywnej, ale jednak - kanalizacji. To ewenement na skalę światową, ponieważ w tym samym czasie w dopiero co wybudowanym wspaniałym pałacu w Wersalu, znacznie większym i bogatszym, nie było ani jednego ustępu! Korzystano z nocników ustawionych za kotarami, ale bardzo często załatwiano potrzeby fizjologiczne w kątach eleganckich sal, w korytarzach, nawet kominkach, gdziekolwiek. Jak się ogląda te ociekające złotem i luksusem wnętrza, bajecznie udekorowane, to wprost nie do wyobrażenia jest fakt, że nie rozwiązano sensownie takiej kwestii. W każdym razie Wawel był pod względem higieny na znacznie wyższym poziomie. Było też kilka łaźni dla dworzan i służby, a także indywidualne łazienki dla najważniejszych mieszkańców pałacu. Podczas gdy król francuski prawie w ogóle nie zażywał kąpieli - polscy królowie, królowe, damy dworu itd korzystali z kąpieli po kilka razy w tygodniu. Dostęp do łazienek z wannami lub baliami do kąpieli mieli także dworzanie a nawet służba, choć oczywiście nieco mniej luksusowo.

Ale oprócz takich "atrakcji" mamy obszerne opisy - zarówno życia na dworze królewskim, pracę dworzan, paziów, służących różnych stopni, jak i drogocennych precjozów przechowywanych w królewskich skarbcach, kunsztownych zdobień, malowideł na ścianach, obrazów i rzeźb, egzotycznych ptaków i zwierząt hodowanych w pałacu, królewskich stajni i ogrodów. O niektórych dziełach sztuki i arcydziełach rzemieślniczych wiemy sporo dzięki zachowanym ich pozostałościom lub opisom w księgach i rachunkach, inne zaś stanowią zagadkę i kolejni naukowcy próbują w różny sposób je rozwiązywać.

Kolejne rozdziały to wstrząsający opis najazdów szwedzkich, kiedy to spustoszeniu uległa cała Polska, a kataklizm nie ominął także Wawelu. Szwedzi doszczętnie rozgrabili wszystko, co miało jakąkolwiek wartość, wywożąc setki dzieł sztuki, arrasy, dekoracje, meble, elementy wyposażenia, zdzierając nawet nie tylko złote, srebrne ale także miedziane okładziny, zrywając marmurowe posadzki, rozgrzebując królewskie groby, żeby wyciągnąć z nich biżuterię i drogocenne precjoza, nie oszczędzając katedry ani żadnego innego obiektu. Dzicz chyba gorsza od mongolskiej. Szacuje się, że w czasie tzw. potopu szwedzkiego w skali kraju straty kulturalne i materialne przewyższyły te z okresu dwóch wojen światowych.

Jeszcze w czasie gdy na Wawelu stacjonowali Szwedzi nastąpiły wyniszczające pożary, potem deszcze i śnieg wpadające przez zawalone dachy dopełniały dzieła zniszczenia. W następnych latach kolejni królowie stopniowo coraz częściej przebywali w innych siedzibach, odbudową zniszczonego Wawelu nie miał więc kto się zająć. Podejmowano jedynie prace mające na celu zabezpieczenie obiektu przed dalszą dewastacją i erozją. 

Pomimo podejmowanych prób renowacji dzieła zniszczenia zamku dopełniły kolejne rozbiory i wojny. W czasie II wojny światowej Wawel był siedzibą generalnego gubernatora Hansa Franka. Ukradziono wówczas wiele cennych zabytków, które do dziś nie wróciły do Polski.

W 1978 r. Wawel wraz ze Starym Miastem oraz zabytkami Kazimierza został wpisany na listę Światowego dziedzictwa UNESCO.


źródło 


Janicki opowiada burzliwe dzieje Wawelu w sposób bardzo lekki, przystępny, przeplatając fakty historyczne oparte na dokumentach i odkryciach archeologicznych zabawnymi dykteryjkami, wyjaśnia skąd i kiedy wzięły się legendy o czakramie wawelskim i o urwanym hejnale krakowskim, co wykopano na wzgórzu, a co wymyślili różni kronikarze i naukowcy z bujną wyobraźnią, żądni sławy odkrywców. Wyjaśnia dokładnie jaki obiekt i dlaczego był nazywany Kurzą Nogą - pomyłkowo w późniejszych latach przy jakiejś przedremontowej inwentaryzacji przypisano tę nazwę znanej obecnie tzw. Kurzej Stopce. Wplata rozmaite wątki i anegdoty z życia władców i dworu. Dłuższe i bardziej szczegółowe opowieści dotyczą oczywiście tych okresów, z których zachowało się najwięcej zapisów, ksiąg, rachunków, bądź artefaktów. Poznajemy szczegóły dekorowania pałacu na Wawelu, nawet opis procesu powstawania arrasów, dzwonu Zygmunta, słynnego stropu z głowami wawelskimi, różnych ciekawych rozwiązań technicznych i budowlanych. Naprawdę świetnie napisana opowieść, pomimo rozmiarów nie jest ani ciężka do czytania, ani nużąca. 

Może nie jestem całkiem obiektywna, bo sporo wiem o Wawelu, wiele z tych historii już czytałam lub słyszałam, i w ogóle temat sam w sobie jest dla mnie interesujący, ale książka pozwoliła mi uporządkować sobie i uzupełnić fragmentaryczną wiedzę. I przy tym czytałam ją jak znakomitą powieść. I pewnie nie raz jeszcze do niej wrócę :).

********


13 komentarzy:

  1. Byłam tam tylko dwa razy, ale ostatni raz zrobił na mnie duże wrażenie. Obecnie czytam Córki Wawelu, bardzo interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla osób zainteresowanych historią Wawelu to na pewno ciekawa propozycja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to świetnie napisana książka, a zarazem fascynująca historia ważnego dla Polski obiektu.

      Usuń
  3. Mam sporą rodzinę w Krakowie. Często tam zatem bywam. Moim ulubionym miejscem jest jednak Rynek z Sukiennicami. Kilka lat temu byłem jednak na Wawelu razem ze znajomym z Cuenki. Mówiłem mu, że to miejsce pochówku królów polskich. Okazało się jednak, że nie tylko. Tak oto na jaw wyszła cała moja wiedza o Wawelu.
    Podziwiam Twój zapał czytelniczy. Pozycja definitywnie mnie przerasta. Sporo się mówi o tym, że miejsce na którym powstał Wawel ma bardzo silne pole energetyczne. Ciekaw jestem czy jest coś na ten temat w książce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, jest w książce cała opowieść o czakramie, to jest (według legendy) jeden z siedmiu rozsianych po świecie kamieni o niezwykłej mocy, coś jakby centrum energetyczne, dające przebywającym w pobliżu ludziom nadzwyczajną moc duchową. Z wiedzy historycznej wynika, że cała ta historia ma początek w latach 20tych XX wieku. Prowadzono wówczas na Wawelu rozmaite wykopki i badania archeologiczne, pod kierunkiem lubiącego sensacje i obdarzonego dużą fantazją uczonego. Wiele z jego sensacji później obalono. Co do historii z czakramem, to tylko jakieś gruzy starych budowli wówczas odkryto, ale cała reszta to już zwykłe bajki. W tym mniej więcej okresie byli z wizytą na Wawelu Hindusi, nie wiadomo co tam między sobą po ichniemu mówili i ludzie dorobili sobie całą legendę, bo modna była wówczas ezoteryka i inne takie czary-mary, wszędzie doszukiwano się jakichś cudownych mocy. Żadne badania naukowe niczego szczególnego nie potwierdziły.

      Usuń
  4. Kiedy przez 5 lat studiów w Krakowie wiele okien z sal wykładowych wychodziło właśnie na Wawel. W trudnych chwilach lubiłam przez nie wyglądać, zawsze czułam wtedy jakieś odprężenie. Może dlatego w dalszym ciągu robi mi się ciepło na sercu, kiedy słyszę o tym miejscu. Po książkę chętnie sięgnę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miałaś uczelnię w fajnym miejscu :). Ja też mam sentyment do Krakowa, mój tato tam studiował, ja też tak początkowo planowałam, ale w końcu plany się pozmieniały i wylądowałam we Wrocławiu. Ale kiedy mogę, to odwiedzam Kraków i zawsze Wawel.

      Usuń
  5. Bardzo podoba mi się Twój obraz:-) Z tego co napisałaś, książka jest prawdziwą skarbnicą wiedzy na temat Wawelu, jego historii i kopalnią ciekawostek. Objętość książki mnie nie przeraża, bo lubię takie grube tomiszcza. A wypadałoby mi ją przeczytać bo mieszkam w Krakowie, na Wawelu pracuje moja siostra, a ja tak naprawdę niewiele o nim wiem.
    Miłego tygodnia:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :))). Tak często bywa, że nie zwracamy uwagi na ciekawe i piękne rzeczy, które mamy tuż obok. A czasem jednocześnie tęsknimy za czymś, co jest daleko. Ja sama mieszkam w pięknym mieście, a marzy mi się właśnie Kraków - zawsze chciałam tam mieszkać :).
      Wszystkiego najlepszego dla Ciebie! Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  6. Witaj Małgosiu!
    Bardzo ciekawa recenzja bardzo obszernej książki. Aż zadaje sobie pytanie jak długo autor pracował nad tą książką? Tym bardziej że z informacji przez Ciebie przedstawionych widać że książka jest dopracowana. Tak jak pisałaś o wielu faktach nie miałam pojęcia. Na Wawelu byłam na wycieczce w 7 lub 8 klasie podstawówki,a potem kilka razy zdarzyło mi się być na dziedzińcu.
    Twój obraz bardzo mi się podoba! Pięknie odwzorowany zamek. Serdecznie pozdrawiam i udanego tygodnia życzę 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka zawiera bardzo długą listę wykorzystanych w niej pozycji bibliograficznych, poza tym autor często powołuje się na osobiste rozmowy ze specjalistami, z którymi różne kwestie i szczegóły konsultował. Tak więc z całą pewnością jest to książka bardzo solidnie udokumentowana. Nie jest to pozycja typu "usiadłem i napisałem", na pewno wymagała dużo pracy, szperania po dokumentach itd.
      Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa i za życzenia :). Ja Tobie także życzę miłego tygodnia i pozdrawiam najgoręcej!

      Usuń
  7. Bardzo lubię Kraków. Byłam wielokrotnie, i prywatnie, i służbowo. Mam mnóstwo wspaniałych wspomnień. Z historią w ogóle, nie tylko Krakowa i Wawelu jestem na bakier, więc chętnie bym przeczytała Biografię, którą recenzujesz, zwłaszcza, że, jak piszesz, jest świetnie napisana i opowiada w przystępny sposób. Zaskoczyły mnie te toalety i łazienki. Byłam przekonana, że kąpiele raz do roku tylko, a wychodki jedynie w Malborku.
    Mnie też bardzo podoba się Twój obraz :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli Twój komentarz nie pojawił się od razu, to niestety wina nowej (gorszej) wersji bloggera, który z nieznanych mi powodów wrzuca niektóre komentarze do spamu - ale nie martw się, na pewno go znajdę i opublikuję :).