Tak naprawdę to nie jestem pewna co to za myszowaty stworek, ale jak go zwał, tak zwał, wygląda uroczo na tej owocowej gałązce :). I to jest kolejne zdjęcie - po futrzastym złodzieju sardynek z tego posta (klik!) i psiaku z tego wpisu (klik!) - które tak mnie ujęło, że znowu MUSIAŁAM! przenieść je kredkami na papier :). Zdjęcie wyszperane na Pintereście, do nazwiska autora nie dotarłam.
Z kredkami to mnie tak naszło niedawno... bo ostatni raz rysowałam nimi... hohoho! - w podstawówce! - a zapewniam Was, że to już prehistoria... Później były "poważniejsze" media - farby i pastele, no i o kredkach w ogóle zapomniałam. Od pewnego czasu jednak trafiałam w internecie na niesamowite dzieła artystów posługujących się właśnie tymi wzgardzonymi przeze mnie niegdyś przyborami... pooglądałam... no i w końcu postanowiłam przeprosić się z kredkami, a w każdym razie - spróbować od nowa :).
Obrazek z myszką narysowałam kredkami Polychromos firmy Faber Castell. Mój zestaw składa się z 36 sztuk, użyłam ponad połowę z posiadanych kolorów. Plus kilka akcentów białego żelopisu :).
Sam rysunek bez passe-partout i ramki jest w rozmiarze A4 (około 20x30cm).
Oprócz wspomnianych Polychromosów mam drugi zestaw kredek - 34 sztuk firmy Mont Marte. Wiele odcieni się nie pokrywa, więc mam w sumie do dyspozycji 70 kolorów, a nawet te podobne z obu zestawów dają inny efekt, o czym kiedyś jeszcze będzie mowa... Łączenie ich jednak w jednym rysunku to operacja dość ryzykowna, o czym wspominałam już we wpisie z pieskiem i motylkiem.
Planuję taki bardziej techniczny post dla zainteresowanych, tam bardziej szczegółowo opowiem o moich doświadczeniach z kredkami tych dwóch firm.
Obrazek z myszką narysowałam kredkami Polychromos firmy Faber Castell. Mój zestaw składa się z 36 sztuk, użyłam ponad połowę z posiadanych kolorów. Plus kilka akcentów białego żelopisu :).
Sam rysunek bez passe-partout i ramki jest w rozmiarze A4 (około 20x30cm).
Rysowałam, podobnie jak w przypadku pieska z motylkiem i kota z sardynką, na papierze Clairefontaine w kolorze naturel (ciepły piaskowy beż). Nie było to najszczęśliwszym pomysłem, bo rysuję raczej delikatnie, bez mocnego nacisku - więc kolory na tym beżu się "rozmywają", giną w tle. Ale nie mogłam się oprzeć, bo papier jest fantastyczny pod każdym względem, no i chciałam zachować ciągłość stylistyczną tej mini-serii :).
Tak było w trakcie pracy (zaczynam zazwyczaj od oczu):
Oprócz wspomnianych Polychromosów mam drugi zestaw kredek - 34 sztuk firmy Mont Marte. Wiele odcieni się nie pokrywa, więc mam w sumie do dyspozycji 70 kolorów, a nawet te podobne z obu zestawów dają inny efekt, o czym kiedyś jeszcze będzie mowa... Łączenie ich jednak w jednym rysunku to operacja dość ryzykowna, o czym wspominałam już we wpisie z pieskiem i motylkiem.
Planuję taki bardziej techniczny post dla zainteresowanych, tam bardziej szczegółowo opowiem o moich doświadczeniach z kredkami tych dwóch firm.
A na razie... pochwalę się Wam wspaniałym prezentem urodzinowym, jaki dostałam nie tak dawno temu od własnych dzieci. Szczerze mówiąc to właśnie ten prezent dał mi mentalnego kopniaka do wznowienia malowania i rysowania!
W zestawie firmy Mont Marte są farbki akwarelowe, akrylowe i olejne - po 12 kolorów każdego rodzaju, kredki (34 szt), pastele olejne (aż 54 szt!), markery (42 szt), kilka pędzelków, ołówki, gumka, temperówka... Istny Sezam :). Samo opakowanie jest fantastyczne, ta śliczna drewniana walizeczka z piętrowymi wkładami przyda się pewnie jeszcze długo później do przechowywania farb lub akcesoriów.
O testowaniu zawartości "czarodziejskiej skrzynki" i o jakości materiałów będę bardziej szczegółowo pisać w miarę wypróbowywania kolejnych skarbów, bo kilka zaglądających tutaj osób już pytało właśnie o kredki, a może komuś jeszcze się ta wiedza przyda... Sama takich informacji często szukam.
Kolory, jak zwykle u mnie, mało realistyczne na zdjęciu... |
Część tych ślicznych rzeczy z "cudownej skrzyneczki" traktuję jako uzupełnienie moich zapasów, bo akwarele, farby olejne czy wspomniane kredki już posiadam, ale po pierwsze - wiadomo, że tego nigdy nie jest za dużo ;), a po drugie - na przykład nigdy nie malowałam akrylami! Dacie wiarę? Malowałam w swoim życiu całkiem sporo olejami i ostatnio trochę akwarelami, ale akryle jakoś mnie ominęły. Dawno, dawno temu bardzo lubiłam tempery i wyobrażam sobie, że akryle to jest trochę podobna technika, no więc oto okazja do spróbowania sama do mnie przyszła :).
Nie mam też jakiegoś większego doświadczenia z pastelami olejnymi, a tutaj jest całkiem spory zestaw kolorów, więc mam już w głowie pewne bardzo konkretne pomysły na ich wykorzystanie i już się na to cieszę :). Pastele suche owszem znam i dawniej je nawet bardzo lubiłam, ale to jednak jest zupełnie co innego, całkiem inna technika.
No i flamastry/pisaki/markery czy jak je zwał... Tyle pięknych kolorów! Nigdy bym jednak wcześniej nie pomyślała, żeby je kupić i coś nimi tworzyć, jakoś mnie do tej techniki nie ciągnęło... ale skoro się same przede mną zmaterializowały... na pewno je wykorzystam, nawet już coś zaczęłam - w technice mieszanej :). Może to i dobrze, że ktoś mi takie rzeczy podstawił pod nos, sama czuję teraz nagły przypływ mocy twórczych i kreatywności! Gdyby nie ten prezent, to pewnie bym przez kolejne trzy lata wciąż rysowała te swoje czarne i złote mandale... :))). A tak - przyszedł czas na wyjście ze swojej strefy komfortu, jak to się teraz modnie mówi, i - na eksperymenty artystyczne!
Tak wygląda tylna strona opakowania "zewnętrznego" mojego zestawu. |
Przyznam, że trochę mnie ten piękny prezent oszołomił, bo najważniejszy w nim był chyba ukryty przekaz: maluj, kobieto, rysuj i twórz! Bo u mnie to zawsze tak - myślę sobie, że może machnęłabym jakiś obrazek, chętnie coś bym namalowała, narysowała, no ale przecież trzeba posprzątać, ugotować, uprać, przeplewić ogród, poprzycinać krzaki itd... nie wspominając o pracy zawodowej, która nie zawsze kończy się o 15tej - i potem nagle brakuje czasu na obrazki... Czas to zmienić, ustawić nowe priorytety!
I tak jakoś na marginesie pomyślałam sobie, że mam już bardzo dorosłe dzieci... ;)))
Obrazki ze zwierzakami zostały tymczasowo oprawione, takie ramki były akurat w domu, znalezione przy okazji poremontowych porządków :). Do wystroju jednak średnio pasują, więc zostaną zmienione lub przemalowane.
Albo, jak to czasem bywa... przyzwyczaimy się :).
Pod poprzednim wpisem z orientalnymi akwarelkami pisałam w komentarzach, że swoje obrazki zazwyczaj albo chowam do szuflady, albo (częściej) wyrzucam, bo nie jestem z nich zadowolona, albo rozdaję. Na ścianach mojego domu prawie nie ma moich prac.
W młodości rozdawałam właściwie niemal wszystko, co stworzyłam. Potem była długa przerwa w twórczości, a teraz maluję tylko do szuflady (lub kosza).
No i tak sobie to ostatnio przemyślałam, że może powinnam zmienić podejście. Wróciłam do malowania i rysowania po długiej przerwie - i robię to coraz częściej. Do emerytury coraz bliżej, to może być mój pomysł na życie. Właściwie to od dawna miałam taką wizję i w sumie to nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła spokojnie, na "cały etat" malować :). Więc zaczynam się tymi moimi obrazkami otaczać, wyciągam je zza szaf i z szuflad, oprawiam, wieszam na ścianach...
Obrazki ze zwierzakami zostały tymczasowo oprawione, takie ramki były akurat w domu, znalezione przy okazji poremontowych porządków :). Do wystroju jednak średnio pasują, więc zostaną zmienione lub przemalowane.
Albo, jak to czasem bywa... przyzwyczaimy się :).
Pod poprzednim wpisem z orientalnymi akwarelkami pisałam w komentarzach, że swoje obrazki zazwyczaj albo chowam do szuflady, albo (częściej) wyrzucam, bo nie jestem z nich zadowolona, albo rozdaję. Na ścianach mojego domu prawie nie ma moich prac.
W młodości rozdawałam właściwie niemal wszystko, co stworzyłam. Potem była długa przerwa w twórczości, a teraz maluję tylko do szuflady (lub kosza).
No i tak sobie to ostatnio przemyślałam, że może powinnam zmienić podejście. Wróciłam do malowania i rysowania po długiej przerwie - i robię to coraz częściej. Do emerytury coraz bliżej, to może być mój pomysł na życie. Właściwie to od dawna miałam taką wizję i w sumie to nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła spokojnie, na "cały etat" malować :). Więc zaczynam się tymi moimi obrazkami otaczać, wyciągam je zza szaf i z szuflad, oprawiam, wieszam na ścianach...
*****
Małgosiu, gratuluję mądrych , rozsądnych i kochających dzieci.
OdpowiedzUsuńCzarodziejski kuferek, ale fantastyczna nazwa. Jednym słowem w realu nie tylko proza życia, ale są i baśniowe wydarzenia.
Myślę, że powinnaś próbować sprzedawać swoje dzieła.
Dałoby Ci środki na większy czarodziejski kuferek. A jeśliby uwierała Cię nadwyżka gotówki, to jest wiele fundacji, które chętnie by ją przygarnęły.
Hahaha, ależ optymistka z Ciebie! już widzisz tę górę pieniędzy, które zarobię na moich "dziełach" :))))
UsuńBardzo Ci dziękuję za przemiły komentarz, a przede wszystkim za emocjonalne wsparcie co do moich planów :). Czy będę sprzedawać, to jeszcze nie wiem, najpierw muszę się z tym malowaniem rozkręcić. Chcę malować i rysować przede wszystkim dla własnej przyjemności, bo to było zawsze moje marzenie, ale życie ułożyło się inaczej, a potem ciągle czasu brakowało... A jak ktoś zechce kupić... hmmm... pieniądze zawsze się mogą przydać, i tak jak piszesz - zawsze można się nimi podzielić (co zresztą robię).
Pozdrawiam najserdeczniej!
Ten obrazek jest przesłodki, podoba mi się też kolorystyka. Ja bardzo lubię kredki (choć dawno już nimi nie rysowałam), które przez wiele osób są chyba trochę niedoceniane, a można nimi naprawdę cuda tworzyć, jeśli się tylko potrafi.
OdpowiedzUsuńKiedyś sporo malowałam akrylami, bo wydawały mi się dużo prostsze w obsłudze niż olejne, ale ostatnie lata to u mnie głównie sztuka cyfrowa, choć ostatnio coraz bardziej mnie ciągnie w kierunku tradycyjnych mediów. Najchętniej tworzyłabym wszystkim po trochu, szkoda tylko, że czasu ciągle brak...
P.S Jak spojrzałam na tę Twoją skrzyneczkę, to aż zachciało mi się wyciągnąć moje artystyczne zabawki.
Widzę, że masz tak jak ja - chciałabym tworzyć wszystkim naraz, pomysły kłębią się w głowie, każda technika artystyczna mnie pociąga :). Ale doba nie jest z gumy, niestety...
UsuńDziękuję za miłe słowa pod adresem obrazka z myszką :). Masz rację, jak się potrafi, to można cuda tworzyć i kredkami i każdym innym narzędziem... Mnie do tworzenia cudów daleko, ale wytrwale się uczę :).
Wyciągaj zabawki i działaj! Pozdrawiam gorąco!
No to po pierwsze bardzo podoba mi się twoja "lekka" kreska na rysunku . Ślicznie. Kuferek z cudami do rysowania , malowania itp. Cudo duże wyzwanie przed Tobą Kredki i ja poznaję po latach na nowo😊 Czekam na następne posty i infprmacje. Pozdrawiam serdecznie 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci pięknie za miłe słowa :). Masz rację, przede mną duże wyzwanie, ale przede wszystkim ileż radości i niespodzianek - bo będę próbować nowych technik, na które może bym się nie zdecydowała, gdyby nie ta skrzyneczka :))). Będzie się działo! Pozdrawiam gorąco!
UsuńBardzo ładny rysunek kredkowy (ja tak nie potrafię!!! Buuu!) z kredek najbardziej lubię te akwarelowe co można rozmazać wodą :) ale co ja się tam znam na artystycznych zasobach malarskich...
OdpowiedzUsuńPudełeczko z kredkami - magia! Aż korci aby wypróbować!
Dziękuję! Całkiem niedawno temu też myślałam, że nie potrafię :). Sama siebie zaskakuję czasami :))). Najpierw długo obserwowałam kredkowych mistrzów, obejrzałam trochę filmików, potem nabazgrałam jedno coś, potem trochę lepsze coś, no i tak po kilku obrazkach zaczęło mi wychodzić coś, co od biedy można ludziom pokazać. Ale po prostu - trzeba zacząć :).
UsuńAleż wspaniały prezent Małgosiu otrzymałaś. Marzenie. Myszorka narysowałas swietnie. Znam to zdjęcie:) Twój jest wspaniały. Masz niesamowity talent i pięknie tworzysz. Farby akrylowe bardzo lubię. Są takie proste w obsłudze:) Natomiast nie malowałam nigdy olejnymi. Nie mam ich w swoich przydasiach. Jedynie pastele olejne - lubię bardzo, ale nawet nie wiem, czy są podobne. W sumie to kredki. Bardzo chętnie poczytam na temat Twoich doświadczeń z tymi przyborami. Uściski ślę:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie dla obrazka i wszystkie pochwały :))). Prezent jest bardzo fajny i przede wszystkim - motywujący :). Jeśli chodzi o farby, to ja w ogólniaku przestawiłam się z temper na oleje i zostałam przy nich aż do niedawna, kiedy odkryłam akwarele. Pastele olejne można porównać do kredek, bo się nimi rysuje, a nie maluje przy pomocy pędzla, ale na przykład można je potem rozprowadzać mediami przeznaczonymi do farb olejnych, jak na przykład olejem lnianym lub terpentyną - zachowują się wówczas jak farby olejne. Pastele suche swoją konsystencją bardziej przypominają kredę, a rozprowadzać je można wodą, lub po prostu rozcierać palcem.
UsuńPozdrawiam gorąco!
Myszolek bardzo mi się podoba i wydaje mi się, że kolor papieru idealnie pasuje do całości.
OdpowiedzUsuńPrezent wspaniały! Tyle dobra w jednym miejscu - nie wiedziałabym za co chwytać w pierwszej kolejności ;-) Nie zdawałam sobie sprawy, że jest tyle technik. Coś tam niby wiedziałam, ale już na przykład o rodzajach pasteli (olejne, suche) nie słyszałam. Będę czekać na Twoje opisy technik :)
Szczerze mówiąc to ja też co pewien czas odkrywam jakieś nowe techniki, albo nowe sposoby wykorzystania tych, które znałam od dawna. Ludzka wyobraźnia i kreatywność nie mają granic :). Dziękuję za ciepłe słowa! Pozdrawiam serdecznie!
UsuńTo że dzieci zrobiły Ci taki wspaniały artystyczny prezent oznacza, że dostrzegają, doceniają twoje zdolności i chciałyby abyś je rozwijała. To bardzo miłe jak ktoś z bliskich jest dumny z naszych osiągnięć :)
OdpowiedzUsuńObrazek z myszką niezwykle sympatyczny :)
Dziękuję :))). Powiedziałam dzieciom, że muszę teraz pokazać, że zasłużyłam na taki prezent :) - czyli: twórczo go spożytkować!
UsuńPozdrawiam serdecznie!
aż niewiarygodne, że takie cuda można stworzyć kredeczkami! myszolek przeuroczy
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc - sama się dziwię :). Zainspirowały mnie przepiękne kredkowe dzieła mistrzów, którzy tworzą bardzo realistyczne obrazy - czasem trudno rozpoznać, że to rysunek, a nie fotografia. Nie mam aż takich ambicji, ale przekonałam się, że rysowanie kredkami daje duże możliwości i jest to fajna zabawa :).
UsuńŚciskam mocno!
Z tą prehistorią mnie rozwaliłaś, zaśmiałam się, a tego było mi potrzeba, dziękuję. :D <3 Prezent absolutnie wspaniały, pełen miłości. O tak, dzieci Ci powiedziały, byś tworzyła, cudowni!!!! Cieszę się, bo przeczytałam przepiękny post. Nie umiem sobie wyobrazić, że Twoje prace przepadają... Ty naprawdę przepięknie tworzysz i tak niebanalnie. Myślę, że wiele osób chciałoby mieć Twoje prace u siebie, a to, że sama się nimi otaczasz, też jest cudne. To Twoje prace, część Ciebie, Ty je stworzyłaś, wielu marzy, by tak tworzyć, a Ty to robisz. :)))) Jest to post bardzo motywujący do działania, bardzo pozytywny, dziękuję. :*********
OdpowiedzUsuńAgnieszko, dziękuję Ci za przemiły komentarz, tyle ciepła :). Cieszę się, że sprawiłam Ci odrobinę radości, a jeśli jeszcze znalazłaś w nim motywację do działania, to jest to dla mnie przewspaniała wiadomość! Mnie motywują Twoje emocjonalne, gorące komentarze :). Dziękuję Ci za to, że jesteś, i że do mnie zaglądasz :).
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Po pierwsze primo, Twój rysunek Myszolka, kapitalny, choć myszowatych stworzeń nie darzę miłością, hehe. Po drugie primo(-:), prezent który dostałaś od dzieci...........bardzo trafiony, bardzo. Dosłownie skarb dla chcącego tworzyć. Akrylami namalowałam chyba dwa obrazki, generalnie wolę olejne. Pastelami suchymi sporo tworzyłam, olejnymi jeszcze nie. Mam w piwnicy spory karton ze starymi i niezbyt udanymi pracami(przeważnie malowanymi pastelami). Mąż nie pozwalał mi wyrzucać, tych nieudanych, twierdząc, że trzeba zachować wszystko co robiłam a poza tym po jakimś czasie będę mogła ocenić, czy poczyniłam postępy, czy udoskonaliłam technikę, czy "idę do przodu". Kiedys się dorwałam do tego pudła i parę bardzo nieudanych prac jednak wyrzuciłam, bo aż wstyd, że takie kiepskie.......Na ścianach wiszą moje obrazy, a jak już któryś się opatrzy, maluję i wieszam nowy. Ostatnio rzadko sprzedaję, czasem wystawiam na jakieś aukcje charytatywne. Małgosiu, tworzysz świetne prace i szkoda je wyrzucać, czy chować w szufladzie. Cieszę się, że możemy je tutaj podziwiać, ale zasługują na to by więcej osób mogło docenić ich urok. Pozdrawiam Cię bardzo gorąco i czekam na kolejne prace:)
OdpowiedzUsuńWandziu, serdecznie Ci dziękuję za ten przemiły komentarz, za tyle słów akceptacji i wsparcia :). Widzę, że jesteś tak jak ja bardzo krytyczna wobec swoich prac, oczywiście niesłusznie. Dopóki jednak motywuje nas to do dalszej pracy nad swoim warsztatem to nie jest źle :). Ja nawet nie zaglądając do starych prac wiem, że robię jakieś tam postępy, ale z każdym nowym obrazkiem mam od razu ochotę wyrzucić poprzedni, bo aż wstyd, że taki kiepski :))). Myślę, że na emeryturze będę dużo czasu poświęcać malowaniu, więc może czasem coś sprzedam, ale nie nastawiam się na jakieś zorganizowane i stałe zarobkowanie w ten sposób. Zresztą - zobaczymy :). Póki co to jest moje hobby, przyjemność, odskocznia od codzienności :).
UsuńPozdrawiam Cię najserdeczniej!
O ja cie... dostać taki zestaw to istny raj dla nie jednej rękodzielniczki :) Malować trzeba potrafić, a Ty widać masz do tego talent, bo pięknie Ci wyszło :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Może dobrze mi wyszło, bo ten prezent tak mnie zmotywował :))). Pozdrawiam serdecznie!
UsuńŚwietnie Ci wyszła ta myszka i jagódki. Piękny obrazek :D
OdpowiedzUsuńPrezent cudny , faktycznie nie masz wyjścia , teraz trzeba go odpracować ;-)))
A tak serio każdy pretekst do motywacji jest dobry, dzieciaki wiedziały co robią ;-)
Pozdrawiam ciepło !
:)))). Dziękuję za pochwały :))). Prezentem byłam totalnie zaskoczona, ale to bardzo miłe zaskoczenie :). No i muszę teraz zabrać się ostro do roboty!
UsuńŚciskam mocno i pozdrawiam!
Myszka słodka! Zestawy narzędzi imponujące, tylko tworzyć. A co do emerytury masz całkowitą rację, trzeba mieć swoją pasję, wiem to z własnego doświadczenia. :) Nie wyobrażam sobie spędzania czasu patrząc w sufit lub telewizor, z poziomu wygodnej kanapy. Co prawda teraz jednak z tym siedzeniem mam dużo wspólnego, ale dochodzę do siebie po bliskim spotkaniu z chirurgiem, więc czuję się usprawiedliwiona. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Ja się wprost nie mogę doczekać tej emerytury, żeby malować i rysować całymi dniami :). Byle tylko zdrowie dopisało! Nudzić się na pewno nie będę, nudzą się tylko nudni ludzie, a telewizja może dla mnie nie istnieć :). Tobie zdrówka życzę, Danusiu!
Usuńuroczy, ja tam myszki i szczurki zawsze lubiłam :) a ten prezent od dzieci trafiony w 10tke! na pewno zainspiruje Cię do poszerzania portfolio :)))) z niecierpliwością wyczekuję dalszych pięknych dzieł, może coś jesiennego, jakiś grzybek i liście? :P znaczy tak lekko tematem rzucam, będę podziwiać wszelkie wytwory fantazji :))))))
OdpowiedzUsuńHa! czytasz w moich myślach! Miał być zając, ale właśnie wczoraj oglądałam fajne zdjęcia z grzybkami i chyba pójdę w tym kierunku :))). Ale chwilowo jestem zaabsorbowana trochę inną twórczością - wkrótce o tym napiszę. Ściskam mocno!
UsuńTa myszka jest urocza! Twoje rysunki są świetne, może warto pomyśleć nad ilustracjami do bajek? Moim zdaniem pasują idealnie :D Na widok tej myszki przypomniała mi się mała książeczka, którą uwielbiałam w dzieciństwie. Była właśnie o takim drobnym gryzoniu zbierającym zapasy do koszyczka i układającym je w swojej norce. Nie mam pojęcia gdzie się podziała ani jaki był jej tytuł, a bardzo chciałabym ją odnaleźć :(
OdpowiedzUsuńDziękuję :))). Tak szczerze to sama się dziwię, że takie akurat tematy mnie wciągnęły ostatnio i w ogóle te kredki... Ilustrowanie bajek nie jest wykluczone, ja lubię malować/rysować na "zadany temat" :) - ale na razie nie myślę o tym poważnie, bo i tak nie miałabym na to czasu. Może kiedyś :).
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Pięknie rysujesz Małgosiu a że obejrzałam kilka wcześniejszych Twoich prac wiem, że talentów Ci nie brakuje:)
OdpowiedzUsuńMasz mądre dzieci i wiedziały jak obudzić uśpione pasje. Myszka jest urocza, to śliczny obrazek.
Cieplutko pozdrawiam.
Serdecznie Ci dziękuję, Ewo, za przemiły komentarz, aż mi się ciepło na sercu zrobiło :))).
UsuńPozdrawiam gorąco!
Jaki piękny rysunek! Podziwiam i zazdroszczę talentu, bo ja to jedynie kreskę (a i to przy linijce) potrafię narysować :D
OdpowiedzUsuńJak potrafisz kreskę, to już potrafisz rysować :). Rysunek składa się z samych kresek, wystarczy je tylko odpowiednio rozmieścić :). Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie!
UsuńŚliczny obrazek narysowałaś, urocza jest ta myszka:) Prezent dostałaś fenomenalny, nie dziwię się, że zachciało ci się rysować, twórz, twórz:D
OdpowiedzUsuńDzieci wiedzą, jak rodzicielkę zmotywować :))). Dziękuję za komplement, to także bardzo motywuje :).
UsuńPozdrawiam serdecznie!
wow, fantastyczny obrazek i piękne rysujesz! pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło :))). Pozdrawiam gorąco!
UsuńMam pytanie techniczne a propos kredek. Które polecacz? I czy te, które wymieniasz są miękkie? Chcę sobie kupić, ale zgłupiałam... Nie wiem, w którą stronę iść w temacie profesjonalnych kredek... 😲😉
OdpowiedzUsuńZnawcą to ja jeszcze nie jestem, ale planuję taki bardziej techniczny post o kredkach, to tam szczegółowo wyłuszczę jakie mam wrażenia i doświadczenia. W sumie to ja też jestem trochę ogłupiała w temacie kredek, bo moje wrażenia nie zawsze pokrywają się z tym co czytam na blogach "kredkowiczów" (linki z bardziej profesjonalnymi recenzjami wstawię do tego planowanego posta). Tak ogólnie w jednym zdaniu: Mont Marte są bardziej nawoskowane, ale też dzięki temu bardziej miękkie, a Polychromosy twardsze ale mają mniej wosku, więc chociaż wymagają więcej wysiłku (nacisku) lub cierpliwości (w nakładaniu kilku warstw) to są bardziej precyzyjne i lepiej się w nich mieszają kolory. Polychromos - wyższa półka jakościowo i cenowo.
UsuńAch, wspaniały, bardzo pozytywny post, mnóstwo w nim twórczego zapału i radości:) myszolek uroczy, uważam że kredki to technika często niedoceniana ;)
OdpowiedzUsuńMaluj, twórz, rysuj, widać w każdej Twojej pracy że to coś co sprawia Ci ogromną przyjemność:) prezent otrzymałaś fantastyczny, zazdroszczę! ;) zazdroszczę także tych dorosłych już dzieci:D :D :D choć maluchy są mega słodkie, niestety nie zostawiają zbyt wiele czasu na swoje własne hobby ;);)
Nie wyrzucaj już swoich prac, proszę:) rozdawanie jest ok, albo przechowywanie, ale nie wyrzucaj! :D fajnie po jakimś czasie wrócić do swoich starszych tworów i podziwiać postępy, albo odkryć że "to wcale nie jest takie złe " ;) ;)
Wiesz, ja mam już taką naturę, że jak coś w danym momencie uważam za nieprzydatne, to wyrzucam bez sentymentów. Mój maż jest typem chomika, wszystko mu się "kiedyś" na pewno przyda - ja wręcz przeciwnie :). Tak wiec z tym przechowywaniem swoich obrazków to ciężko będzie :). Dzieci mam bardzo dorosłe, co nie zmienia faktu, że są dla mnie najważniejsze i nadal sporo czasu im poświęcam, chociaż oczywiście w inny sposób, niż jak były małe :). No i teraz muszę korzystać z wolnego czasu, bo jak się kiedyś pojawią wnuki, to znowu nie będę go miała :))).
UsuńPiękne!!!♥️♥️♥️♥️
OdpowiedzUsuńDziękuję :)))
UsuńŚwietnie Ci ta myszka wyszła, kredki są bardzo przyjemnym medium, dla mnie są łatwiejsze w opanowaniu niż akwarele, też je ostatnio wyjęłam i myślę, czy by czegoś nie narysować. Co do rysowania w dzieciństwie, jednak "kredki szkolne" to nie to samo co Faber Castle Polychromos, mając pod ręką profesjonalne kredki można dużo więcej! (I mam na myśli zarówno mnogość kolorów jak i samą jakość)
OdpowiedzUsuńChętnie poczytam recenzje produktów, fajny ten zestaw startowy, może spróbować wielu technik i przekonać się, co nam się najbardziej podoba. *^v^*
Przynajmniej spróbuję tych różnych technik, z którymi nie miałam do czynienia :). Pastele olejne jakoś nie bardzo mnie pociągały, ale po kilku rysunkach widzę, że to tylko kwestia opanowania techniki i poznania różnych sztuczek. Może nawet polubię te pastele :). Co do przyborów szkolnych, to niezmiennie poraża mnie fakt, że dzieciom w podstawówce proponuje się malowanie akwarelami, które są szalenie trudną techniką, a nauczyciele w 99% nie mają pojęcia, jak się nimi posługiwać. Jak dziecko ma potem lubić malować?
UsuńPoza tym, bądźmy szczerzy, jakość "szkolnych" akwareli tak samo jak kredek jest tragiczna, nie dziwię się, że dzieci nie garną się do rysowania czy malowania, skoro pigmentu w tych szkolnych przyborach jak na lekarstwo, ledwo to zostawia ślad na papierze... Nie mówię, żeby dzieciom od razu kupować przybory dla profesjonalistów, ale przydałaby się wyższa jakość.
UsuńTo prawda, niektóre kredki w ogóle nie rysują, pędzelki nadają się może do kleju, ale nie do malowania farbkami i tak dalej. Ja rozumiem, że nie każdego stać na super rzeczy, ale czasem lepiej mniej tych technik w programie szkolnym, ale dobrze poznanych, na dobrych materiałach - takie podejście mogłoby ujawnić, że mamy znacznie więcej artystów, niż nam się śniło :). Ale poziom szkolnictwa u nas to w ogóle porażka...
UsuńTakie dzieci to prawdziwy skarb. A myszołek wyszedł niezwykle uroczy.
OdpowiedzUsuńDzieci mam wspaniałe :))). A nad myszolkiem właśnie niedawno myślałam, ze jednak muszę go ciutkę poprawić, bo jest jakiś mało wyrazisty. Dziękuję za miłę słowa!
Usuń