Akwarele poszły w chwilową odstawkę, bawię się teraz czarnymi cienkopisami - szkicuję to i owo, takie robocze rysunki, które ćwiczą rękę i oko. Powstały więc szkice różnych przedmiotów, robiłam też przymiarki do rysowania architektury, skupiając się na razie na ciekawych detalach ze zdjęć. W pewnym momencie, kiedy - szukając czegoś - szperałam w stosie bloków rysunkowych i teczek z moimi (mniej lub bardziej udanymi) bazgrołami, znalazłam zaczęty kiedyś rysunek mandali... Tym razem udało mi się ją dokończyć:
Ale oczywiście opowiem jak to z nią było...
Pamiętacie moje pierwsze mandale? (tutaj można je obejrzeć - klik)
Pamiętacie moje pierwsze mandale? (tutaj można je obejrzeć - klik)
Z rozpędu zaczęłam wtedy rysować jeszcze jedną. Miałam taką wizję, żeby to była mandala kwiatowa. Jej elementami miały więc być przede wszystkim kwiaty, ale nie jakieś tam nieznane botanikom esy-floresy przypominające tylko coś kwiatowego, tylko konkretne gatunki - róża, lilia, konwalie, bratki i tak dalej. Nie z botaniczną dokładnością, ale żeby było wiadomo co to za kwiaty.
Narysowałam ołówkiem siatkę i z grubsza rozplanowałam sobie gdzie jakie kwiaty umieszczę. Zaczęłam od środka - tam miał być słonecznik. No i pomysł może był dobry, tylko nie przemyślałam dokładnie jak go narysować, poszłam trochę na żywioł no i to niestety nie był dobry plan.
To coś w środku mandali zupełnie nie przypomina słonecznika. Błędem jest przede wszystkim za mała skala - gdybym go rysowała na większym okręgu, to może wyszłoby całkiem dobrze. A tak trochę się namieszało, poprawianie niezbyt dobrze wyszło...
W kolejnym kroku miały być chabry i jak się ktoś przyjrzy, to pewnie je zobaczy, z tym że trochę się "zrosły" z tymże nieudanym słonecznikiem i ze sobą nawzajem, tak że za ciekawie to nie wygląda.
Na zdjęciu poniżej widać mandalę w stadium, w którym się zniechęciłam i w zasadzie skazałam ją na unicestwienie, bo nie lubię wracać do nieudanych obrazków i poprawiać do upojenia.
Jakimś cudem jednak uniknęła wyroku śmierci i znienacka teraz się ujawniła. No cóż, skoro udało jej się przeżyć, to może powinnam dać jej drugą szansę?
To coś w środku mandali zupełnie nie przypomina słonecznika. Błędem jest przede wszystkim za mała skala - gdybym go rysowała na większym okręgu, to może wyszłoby całkiem dobrze. A tak trochę się namieszało, poprawianie niezbyt dobrze wyszło...
W kolejnym kroku miały być chabry i jak się ktoś przyjrzy, to pewnie je zobaczy, z tym że trochę się "zrosły" z tymże nieudanym słonecznikiem i ze sobą nawzajem, tak że za ciekawie to nie wygląda.
Na zdjęciu poniżej widać mandalę w stadium, w którym się zniechęciłam i w zasadzie skazałam ją na unicestwienie, bo nie lubię wracać do nieudanych obrazków i poprawiać do upojenia.
Jakimś cudem jednak uniknęła wyroku śmierci i znienacka teraz się ujawniła. No cóż, skoro udało jej się przeżyć, to może powinnam dać jej drugą szansę?
Tym razem jednak odpuściłam sobie wzory kwiatowe i po prostu rysowałam kolejno co mi tam do głowy przyszło. Pojawiło się jeszcze trochę kwiatopodobnych elementów, ale to już tak bez napinki, że muszą jakiś konkretny kwiat przypominać.
Przyznam się szczerze, że nie jestem za bardzo z tej mandali zadowolona. Wydaje mi się, że takie rysowanie na raty, ze zmienną koncepcją, nie wyszło jej na dobre. Jest jakaś taka niekonsekwentna, niespójna... Żeby to odreagować narysuję sobie chyba jeszcze jedną :).
A to są w komplecie moje trzy mandale:
Na razie moją faworytką jest ta środkowa i kolejna będzie na pewno miała zbliżony rodzaj siatki, takie jakby zachodzące na siebie promieniście łuski - bardzo lubię ten układ w mandalach :).
A to są w komplecie moje trzy mandale:
Na razie moją faworytką jest ta środkowa i kolejna będzie na pewno miała zbliżony rodzaj siatki, takie jakby zachodzące na siebie promieniście łuski - bardzo lubię ten układ w mandalach :).
*****
Ciekawa sprawa z tymi mandalami, poczytam sobie o nich co nieco. Mnie też się najbardziej podoba ta środkowa.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podzielasz moją opinię :).
UsuńNie podchodzę do mandali naukowo, nie trzymam się sztywno zasad ich tworzenia, ale tak czy inaczej ich rysowanie jest bardzo miłym, wciągającym i odstresowującym zajęciem.
Dla mnie najfajniejsze jest samo ich rysowanie - odrywa mnie zupełnie od rzeczywistości :).
OdpowiedzUsuńMandale w Twoim wykonaniu są przepiękne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Bardzo się cieszę, że Ci się podobają :). Pozdrawiam serdecznie!
UsuńSą przepiękne i jak precyzyjnie wykonane . Tyle kreseczek - jak najdelikatniejsza siateczka , jest to urzekające. Wszystkie są super . Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńA im więcej tych drobnych elementów wrysowuję w mandalę, tym chętniej powtykałabym tam ich jeszcze więcej, w każde wolne miejsce! To trochę jak z łuskaniem słonecznika - jak człowiek zacznie, to chce jeszcze i jeszcze i nie może się oderwać :).
UsuńPrzepiękne są te Twoje mandale :)
OdpowiedzUsuńW życiu bym tego nie narysowała. Jaki ty masz talent. Zaskakujesz mnie coraz bardziej. Cieszę się, że dałaś tej mandali drugą szansę, bo warto było. Wszystkie są nieziemskie. Podziwiam!!! <3
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że do tego nie potrzeba szczególnego talentu, raczej odrobinę wyobraźni i duużo cierpliwości :). Spróbuj, zobaczysz!
UsuńPodziwiam pomysłowość i wykonanie, piękne są wszystkie trzy mandale. Masz niesamowity talent, pozdrawiam.:)
OdpowiedzUsuńOch, aż się zarumieniłam! Bardzo dziękuję za miły komentarz :))). Pozdrawiam serdecznie!
UsuńDla mnie rewelacja !!!
OdpowiedzUsuńTrudno byłoby mi wybrać tą jedną NAJ......dla mnie wszystkie piękne i bardzo precyzyjnie wykonane. Kusisz tymi mandalami..........a ja kątomierza nie mam i cyrkiel jakiś taki felerny(dzieci już dawno szkoły pokończyły, hehe). Nie wiem tylko na ile mi starczy cierpliwości...o zdolności nie wspomnę. Pozdrawiam gorąco:)
OdpowiedzUsuńKątomierz nie jest niezbędny, można sobie bez niego poradzić, natomiast cyrkiel jednak by się przydał, bo te koncentryczne okręgi to podstawa, a kombinacje z nitką i ołówkiem są niezbyt precyzyjne :). W każdym razie zachęcam do próbowania, bo to naprawdę fajna zabawa i super odstresowywacz :)))
UsuńMandala to przede wszystkim filozofia. Nigdy nie zgłębiłam jej dokładniej, fascynuje mnie raczej forma i proces jej powstawania. Jest jak wędrówka, wymaga koncentracji i niezwykłej precyzji. Patrzenie na mandalę po prostu hipnotyzuje. Pod względem estetycznym chyba rzeczywiście ta druga jest najbardziej efektowna ale dla mnie wszystkie trzy są piękne, mocno skomplikowane i pełne tajemnicy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Małgosiu bardzo ciepło!
Mandala, żeby zadziałała w pełni, powinna być wykonana samodzielnie, ewentualnie specjalnie dla konkretnej osoby. Co nie znaczy, że nie ma pewnej mocy mandala, którą na przykład kupimy w sklepie. Ta symetria i powtarzalność elementów, uporządkowanie chaosu w harmonijnej formie - działa w jakiś sposób na każdego, pozwala pozbierać i uspokoić myśli, wyciszyć się, a czasem wyzwala jakąś zagubioną w nas energię i radość.
UsuńSerdecznie pozdrawiam!
Pięknie wyszły Twoje mandale ,wszystkie wykonane bardzo starannie .Moją uwagę najbardziej przyciągają te umieszczone po bokach-chyba tylko ze względu na mniejsze wzory .Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńO, to ciekawe, bo dotychczas najwięcej pochwał zebrała akurat ta środkowa :). Bardzo się cieszę, że dwie pozostałe wpadły Ci w oko! Jak widać każdy rysunek może znaleźć czyjeś uznanie - co tym bardziej zachęca mnie do dalszych poszukiwań twórczych :))) Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa! Pozdrawiam najserdeczniej :)
UsuńIgła, akwarela, cieńkopis, farby olejne (jeszcze chyba nie pokazywane tu na blogu). Czy jest coś czym nie potrafisz malować/czarować?
OdpowiedzUsuńmargoinitka.pl
Chciałabym nauczyć się tworzyć coś z gliny :). Przymierzałam się jakiś czas temu do rzeźby, coś tam próbowałam, ale to nie moja bajka. Myślę raczej o drobiazgach z ceramiki, jakieś małe figurki i takie tam duperelki. Może kiedyś... :)))
UsuńPrzepiękne mandale <3 Wielki szacun za wytrwałość :)
OdpowiedzUsuńPiękne są Twoje mandale - szczerze podziwiam ogromną precyzję wykonania :-)
OdpowiedzUsuńW obrazach nie lubię mojej skłonności do szczególików i staram się z tym walczyć, ale akurat w mandalach to się bardzo przydaje :))) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńJa tam nie wiem, dlaczego nie jesteś zadowolona z tej mandali. Wg mnie jest fantastyczna. Co za precyzja i dokładność. Takie powinny być mandale.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa :) W trakcie rysowania brakowało mi spójnej koncepcji, miałam też trochę inne oczekiwania co do końcowego efektu i jakoś tak na początku nie bardzo mi się podobała. Ale z upływem czasu oswoiłam się z nią, tak więc dzisiaj już się z moją mandalą troszkę lubimy :))))
UsuńOjej... zatkało mnie... podziwiam za cierpliwość, dokładność, staranność... Nie widzę żadnych niedoskonałości - szczerze mówiąc w trakcie czytania zdziwiłam się, że napisałaś, że coś z nią nie tak... Wszystkie trzy są super... Choć faktycznie - gdybym miała dokonać wyboru, która najlepsza - wskazałabym środkową ;) ;)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za tyle przesympatycznych słów! W trakcie rysowania jakoś tej mandali "nie czułam". Ale im dłużej na nią patrzę, tym bardziej wszystko w niej zaczyna mi pasować :). Ale moja ulubiona to ta środkowa :).
UsuńMoimi faworytkami są wszystkie trzy... każda z nich potrzebowała cząstki Twoje artystycznej duszy... podziwiam za niesamowitą precyzję, ogromną cierpliwość i cudowne wykonanie..:)Kupiłam sobie kiedyś "Kolorowanki dla dorosłych" aby się troszkę odstresować.. starczyło mi cierpliwości.. na jedną stronę!!! Dlatego składam wyrazy ogromnego uznania za Twoje artystyczne talenty..:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miły komentarz! Dla mnie największa przyjemność w mandali to jest jej rysowanie, stawianie kolejnych czarnych linii i zawijasków na gładkim białym brystolu, dokładanie kolejnych elementów układanki :). Może spróbuj kiedyś sama narysować własną mandalę?
UsuńCierpliwość to zapewne podstawa przy tak szczegółowych pracach.Podziwiam :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś swoistą jazdę na mandale,ale stanęło jak zawsze....pozdrawiam
Bo ja wiem... Ja to po prostu lubię, takie rysowanie wciąga mnie tak, że czuję wyłącznie radość i spokój :). Może mam cierpliwość w genach...?
UsuńWyglądają tak.. oszałamiająco :D
OdpowiedzUsuńPodziwiam Ciebie i Twoją cierpliwość i pedantyczność!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
To mi samo jakoś tak wychodzi, wciąga mnie sama przyjemność rysowania :)))
UsuńPiękne !!!
OdpowiedzUsuńDzięki! Ojej, nie wiem jak to się stało, że nie zauważyłam Twojego komentarza wcześniej! Bardzo przepraszam i pozdrawiam serdecznie!
UsuńBardzo ciekawe wzory mają te Twoje mandale :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Lubię je czasem rysować i bardziej chodzi o sam proces rysowania, niż ostateczny wizualny efekt. To trochę jak medytacja :). Pozdrawiam serdecznie!
Usuń